Opowieść o obnażeniu
Klasa piąta a siedziała w ławkach i się cieszyła, bo minęło już parę minut lekcji, a nauczyciel się nie pojawiał. Nic nie może jednak wiecznie trwać. Trzasnęły drzwi i do klasy wkroczyła pani wicedyrektor z długim liniałem i dziennikiem pod pachą.
- Mam mieć z wami zastępstwo. Baczność! - huknęła pani wicedyrektor i powitała klasę tradycyjnym zawołaniem:
- Zniszczę was!
Siadła za stołem i zaczęła kartkować dziennik.
- Jaki przedmiot teraz macie mieć? - zapytała.
I za nim ktokolwiek zdążył przemyśleć co powiedzieć, z trzeciej ławki wyrwał się okularnik.
- Wuef!
Zapadła cisza.
- Ty idioto - jęknął Gruby Maciek i zasłonił sobie oczy.
- Wuef??? Tutaj??? - pani wicedyrektor rozejrzała się podejrzliwie po klasie. Wzięty w krzyżowy ogień pytań okularnik przyznał się, że skłamał.
- Chciałem, żeby nie było matmy, bo pani mogłaby nas pytać albo zrobić kartkówkę. Więc myślałem, że się nabierze na inną lekcję...
- Ale czemu wuef??? - nie mógł zrozumieć Gruby Maciek.
- Pierwsze, co pomyślałem - przyznał okularnik.
- Ty idioto! Choć raz byś się zamknął i puścił innych do głosu!
- Może ciebie, co? Ty byś od razu powiedział, że jest niemiecki! Ty cholesterolu!
- Nie nazywaj mnie tak!!
- Cholesterol!! Zły tłuszcz!!
- Czekaj, ty nędzna fiucino!
I się pobili. Krótko zresztą, bo zaraz rozdzieliła ich pani wicedyrektor.
- Ależ, chłopcze... - powiedziała do okularnika uśmiechając się serdecznie. - Przecież ciebie trzeba ukarać!
- Za co?!
- Za kłamstwo! Co z ciebie wyrośnie, co? Będziesz kłamał, oszukiwał i nie płacił podatków! A tak od razu nauczysz się, że kłamstwo nie popłaca.
- Ja już to wiem! - zawołał okularnik.
- Jest tylko jedna pewna metoda - odparła pani wicedyrektor i podniosła liniał. - Na gołe pośladki.
- Nie! - krzyknął okularnik i zaczął się gwałtownie cofać. Pani wicedyrektor złapała, doholowała do biurka i rzuciła na blat, po czym ściągnęła mu spodnie.
- Trzeba go jakoś ukarać. Co proponujecie?
Żeńska część klasy eksplodowała pomysłami powtarzając poniekąd eksperyment Milgrama. Najwięcej inwencji wykazywała dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. Zaproponowała, aby liniał zagłębić na sztorc między pośladki okularnika i wsunąć go do oporu.
- Nieee!!! - darł się okularnik.
- Pani poniesie konsekwencje - ostrzegł panią wicedyrektor Łukaszek.
- A co? - zaśmiała się pani wicedyrektor. - Policja?
- Nie. Artykuł w "Wiodącym Tytule Prasowym"...
Pani wicedyrektor przestała się śmiać, kazała okularnikowi się ubrać i zrobiła niemiecki. Przez cała lekcję okularnik burczał, że powie wszystko swojej starej, a ta narobi dymu. No i rzeczywiście tak się stało. Mama okularnika poruszyła niebo, ziemię, a nawet ogólnopolską telewizję.
Na początku wszyscy nauczyciele się oburzyli. Potem, kiedy przemyśleli sprawę, część z nich poparła panią wicedyrektor.
- To jest jakiś sposób na tą dzicz - argumentowali. A kiedy okazało się, że dotyczy to piątej a, prawie wszyscy wycofali swoje zastrzeżenia. Po stronie klasy zostały tylko dwie osoby. Pierwszą z nich była wychowawczyni klasy, młoda pani od polskiego. A drugą - cicha miłość okularnika, czyli pani pedagog.
- Biedne dziecko - spojrzała na okularnika spojrzeniem rekina. - Musiałeś przeżyć straszną traumę.
- Nie...! - jęknął okularnik.
- Ja się tobą zajmę - obiecała pani pedagog i nachyliwszy się zaprezentowała swoje wdzięki w obfitym dekolcie. Okularnik spojrzał na ubóstwiane przez siebie kształty pani pedagog i zgodził się na wszystko.
Pani wicedyrektor broniła się w bardzo prosty sposób:
- Nie uderzyłam go!
Wieści rozeszły się błyskawicznie. Do szkoły zjechali dziennikarze i telewizje. Jedna z ekip dopadła przewodniczącą piątej a, Melissę.
- Co ja o tym sądzę? - Melissa uśmiechnęła się wdzięcznie do kamery. - Sądzę, że przewodniczący klas powinni dostać służbowe komórki. Ale nie jakiś badziew, tylko takie najlepsze. I laptopy. Halo, gdzie idziecie z tą kamerą?!
Dziennikarze ogarnęli Łukaszka i Grubego Maćka.
- Chłopcy, nie wiecie gdzie ten obnażony?
- Pod ziemię się zapadł - zażartował Łukaszek. Dziennikarze rzucili się po szpadle i rozkopali trawnik przed szkołą.
Wieczorem w telewizji leciał bardzo poważny program o ekonomii. Prowadzący rozmawiał z stanie finansów państwa z dwojgiem zaproszonych ekspertów. Byli to tancerz i kobieta, którą kiedyś polityk opozycji potrącił rowerem. Połączono się z premierem.
- Państwo mi głowę zawracacie jakąś gospodarką! - krzyczał zły. - A w szkole podstawowej nauczyciel obnażył dziecko!
Obnażenie okularnika było tematem dnia w krajowych mediach. W końcu medialna fala zatoczyła krąg i zaniosła dziennikarzy pod drzwi gabinetu dyrektora szkoły.
- Zwolni ją pan, tą wicedyrektor, prawda? - pytali dziennikarze.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo nie mogę.
- Ale dlaczego??
- Naprawdę nie mogę - powtarzał rozpaczliwie z tępym uporem pan dyrektor.
- Ale dlaczego???
- No, bo ona... - westchnął ciężko pan dyrektor. - Jest lesbijką.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1110 odsłon
Komentarze
---------
18 Grudnia, 2010 - 12:36
Pewnie zna pan Leszka Czajkowskiego.