Reparacje od nieco innej strony
Sprawa odszkodowania za straty poniesione wskutek agresji niemieckiej na Polskę w 1939 r. jest stale aktualna, bo nawet złodziej, drobny, czy profesjonalista zobowiązany jest do restytucji. Nie chcę dociekać jak się ta sprawa ma w wymiarze sprawiedliwości. Katolik w sakramencie pokuty jest do tego zobowiązany. A państwo? Tym bardziej. I zresztą Niemcy dali zadośćuczynienie Żydom. Bardzo słusznie. Żydów polskich zginęło od 2.5 do 3.3 miliona, Polaków 1.5 do 1.7 miliona. Żydzi odmówili reparacji za holokaust, bo zbrodnia przeciw ludzkości nie może mieć ceny. Sukcesywnie na państwo Izrael otrzymali 3 miliardy Marek i nadal otrzymują renty ci, co przeżyli Zagładę. W Polsce jednorazowe odszkodowanie otrzymali więźniowie KZ. Co do reperacji za szkody wyrządzona państwu polskiemu nie otrzymaliśmy nic, bowiem 23 VIII 1953 r.. rząd Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej pod naciskiem Związku Radzieckiego ogłosił, że zrzeka się prawa do reparacji wojennych od Niemiec. A z dniem 1 stycznia 1954 r. Niemcy Wschodnie musiały z kolei zaakceptować granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej. Można to rozumieć, jako wymuszenie na rządzie PRL przez ZSRR przyjęcia od Niemiec Wschodnich zapłaty w postaci tzw. Ziem Zachodnich i Północnych za ziemie polskie anektowane przez Sowietów.
Od 1990 r. kolejne rządy RP bezskutecznie i często bez przekonania domagają się od Niemiec reparacji. Kolejnemu kanclerzowi Friedrichowi Merzowi przypomniano żądania reparacji ze strony Włoch, Grecji i Polski. Niemcy muszą również finansowo sprostać swojej historycznej winie i wreszcie zapłacić swoje wojenne długi. Nie jest to w Niemczech postulat popularny, ale tak to widzi na łamach Der Spiegel Nadia Pantel.
Z kolei Tusk widzi to inaczej: twierdząc, że rachunek między Polską a Niemcami nigdy nie był zadośćuczyniony, ale nie będziemy o to prosić. To kwestia do przemyślenia przez wszystkie strony. Ja chcę się skoncentrować na tym, aby Polska i Niemcy skoncentrowały się na tym, by budować bezpieczną przyszłość. Tak to widzi szef polskiego rządu, przy czym vox populi temu przeciwny nic nie znaczy dla kogoś ogarniętego manią samodzierżawia. . Z kolei Merz stwierdził, że jeśli chodzi o kwestie prawne w kontekście możliwych reparacji, są zakończone. Co to ma wspólnego ze zwykłą sprawiedliwością? Tyle samo co zdanie Tuska.
Tak to wygląda ze strony suchych procedur politycznych, a im dalej od II wojny światowej, tym rzecz coraz bardziej trafia na półkę przedawnień. Politycy zapominają kogo tępili Niemcy. To nie tylko gigantyczny rabunek polskiego mienia i celowo poczynionych zniszczeń i dewastacji. To cierpienia i pauperyzacja zwykłych obywateli, którym, jak, się okazuje nic się od Niemiec nie należało i nadal nie należy. Miałem 8 lat, kiedy wygnano moją rodzinę z mieszkania, twierdząc, że alles ist hier deutsches Eigentum. W dwa miesiące później zamordowano mi Ojca. Przez całą okupację nie miałem butów, bo mi nie przysługiwał Bezugschein. W zimie miałem na nogach drewniaki. W niemieckiej szkole dla polskich dzieci poza tabliczką mnożenia, czytania i pisania po niemiecku niczego nas nie uczyli. Byłem pozbawiony wszystkiego, co miał w Polsce do dyspozycji uczeń z najuboższego domu. Mój dom rodzinny był dostatni. Wskutek okupacji zmarły obie me siostry, w 1945 i w 1963, na tyfus i wskutek pracy ponad siły u bauera. Po wojnie moja matka jako rentę po zamordowanym, mężu otrzymywała 108 zł. Ja, jako małoletni nie otrzymywałem nic.
Rząd PRL i obecny rząd Tuska skreśliły także odszkodowania dla konkretnych osób. Nie inaczej postąpiły rządy RP, nawet te, które o reparacje się upominały.
Ostatni Polacy, którzy przeżyli wojnę i okupację wymierają. Ja mam 94 lata. Nareszcie politycy wolni będą od nawisu potencjalnych wyrzutów sumienia, że dopominając się słusznie o zrekompensowanie strat materialnych Polski, zapomnieli o zwykłych ludziach, którym wojna i okupacje niemiecka i sowiecka wyrządziła tak niepowetowane szkody i na zawsze zaciążyła na ich losie.
Procedowanie reparacji na przestrzeni 80 lat, w dodatku bez rezultatu, to hańba zarówno dla Niemiec, które mają na tłusty socjal dla nierobów, a głuche są na krzywdy wyrządzone zwykłym ludziom, choć wołają one o pomstę do nieba. To także hańba sowieckiej Rosji, która sama ma te same zobowiązania wobec Polaków co Niemcy. Oba te państwa napadły na Polskę. To także hańba dla kolejnych rządów już niepodległej(?) Polski. Żądania reparacji zawsze miały w zapleczu inne cele, dla których reparacje były po prostu monetą przetargową. I są do dzisiaj.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 218 odsłon
Komentarze
reparacja reparacji
15 Maja, 2025 - 11:03
O wypłacie odszkodowań za straty i zniszczenia wojenne nie decyduje siła argumentu,
a argument siły. Niemcy są silniejsze gospodarczo, technologicznie i politycznie od państw, którym należy się od nich odszkodowanie i dlatego stać ich na ignorowanie obowiązującego prawa międzynarodowego, do przestrzegania którego się zobowiązali. Nie tylko Polska, Grecja i Włochy domagają się od Niemiec reparacji za straty wojenne, ale też przedstawiciele plemion Herero i Nama z Namibii, za niemieckie zbrodnie ludobójstwa dokonane w okresie 1904-1908 w ramach ich ulubionej doktryny Rassenkampf, czyli ostatecznej walki ras.
W sprawie należnych Polsce reparacji Niemcy zachowują się tak, jak ten szatniarz w komedii Miś: „Nie mam pańskiego płaszcza i co mi pan zrobi?!”. Niemcy dbają jedynie o dobre stosunki z państwami, od których zależy ich bezpieczeństwo i rozwój gospodarczy kraju. Pozostałe państwa traktują z pogardą i lekceważeniem, niczym jakąś natrętną hołotę. Swoim zachodnim i północnym sąsiadom wypłacili wszystko co się należało i to bez żadnych dyskusji. W tym nawet dożywotnie emerytury tym obcokrajowcom, którzy podczas wojny umundurowani, dobrowolnie i zbrojnie udzielali się po stronie Hitlera.
Co z tego, że ofiara ma racje i prawo międzynarodowe po swojej stronie, jak brak jej środka nacisku, by to prawo od sprawcy wyegzekwować. To też tłumaczy, dlaczego Niemcy tak bardzo dbają o to, by Polska nie stała się zbyt silna i zbyt znacząca w świecie. Za rządów PiS, Niemcy najpierw ignorowali polskie sukcesy gospodarcze i ambitne projekty rozwojowe, by później przyznać tu i ówdzie Polakom racje, a to jedynie i tak tylko przez boleśnie zaciśnięte zęby. Z troski właśnie o te zęby, nasłali później Tuska na Polskę, by ten zrobił tu Ordnung, tak jak go Niemcy rozumieją.
Pokolenie czasu wojny wymiera, tak więc dla Niemców problem odszkodowań, zgodnie
z 60-cio letnim planem, sam się likwiduje. Teraz, pod fałszywą flagą przechodzą do realizacji drugiej fazy tego planu, czyli do aneksji terytorium Polski innymi środkami. W tym celu wyrazili zgodę na przyjęcie Polski do Unii Europejskiej, by tym sposobem, tak bardzo nas do siebie przytulić, by nam aż powietrza zabrakło do oddychania, nie mówiąc już nic o swobodzie ruchów. I faktycznie, już teraz na każdy projekt, na każdą inwestycję i reformę, potrzebujemy ich łaskawej zgody. Nawet podręczniki szkolne przechodzą na niemiecką wersję historii Europy. W tej wersji, Niemcy byli pierwszą ofiarą faszyzmu, chociaż do tego miejsca też i Austriacy zgłaszają swoje roszczenia. Nam przeznaczono pierwsze miejsce na podium największych antysemitów i kolaborantów nazisty Hitlera Adolfa.
@ ks. prof. Zygmunt Zieliński
15 Maja, 2025 - 20:27
@ ks. prof. Zygmunt Zieliński
Ja też miałem nieodparte wrażenie, że domaganie się reparacji od polskich rządów miało charakter fasadowy. Nie wiem, jak silne podstawy prawne mają naliczone bilionowe odszkodowanie dla Polski, ale wiem w jaki sposób negocjował z nimi Grażyński na Śląsku po pierwszej wojnie. Nie mam przekonania, że nasi politycy maja tego świadomość. Odszkodowania nie dotyczą Ziem Odzyskanych, lecz ziem, których przed 1939 r. należały do Polski. Gdybyśmy nawet zgodzili się na uwzględnienie przejętej wartości Ziem Zachodnich i Północnych, to i tak pozostałaby ogromna suma do zapłacenie.
Polaris (komentarz) ma rację, że każde odszkodowania trzeba wymusić siłą - tak było i jest w historii. A my tej siły nie mamy, o co gorsze, mieć nie chcemy - nie tylko na poziomie rządowym, ale także społecznym. Przez 35 lat daliśmy się tak urobić niemieckiej polityce historycznej, że dziś nie wiemy kim jesteśmy. A co dopiero mówić o jakimś domaganiu się odszkodowań.
Tak, po śmieci ostatnich świadków II wojny, znikną wszystkie bariery a nasz stan świadomości nie będzie w stanie obronić niczego, nawet honoru. Zrobią z nas kompletnych idiotów i ponownie zamiast budować swój kraj, swoją energie będziemy zużywali na tłumaczenie światu, że nie jesteśmy wielbłądem. Taki to skutek PRL-u i impotenckiej III RP.
Ryszard Surmacz
Powinniśmy też upomnieć się o pieniądze, jakie płaciliśmy
18 Maja, 2025 - 01:04
w dwudziestoleciu międzywojennym z tytułu... reparacji wojennych za b. Cesarstwo Niemieckie. Płaciliśmy z terenów, jakie w 1914 r. wchodziły w skład zaboru niemieckiego!