Skąd tu tylu sk...synów ?

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Pisałem w jednej z wcześniejszych notek o genetycznej skłonności do współpracy, do pomagania obserwowanej u kilkunastomiesięcznych dzieci. Automatycznie więc pojawia się pytanie o to, skąd bierze się tylu sk...synów, którzy nie tylko że ci nie pomogą, ale jeszcze ci podstawią nogę. A mamy takich w Polsce co niemiara, co możemy obserwować w skali niespotykanej.

Otóż poza czynnikami genetycznymi skłaniającymi dzieci do pomocy innym, człowiek posiada swoje własne odrębne ciało, własne odrębne doświadczenia życiowe, a wraz ze spotykaniem nowych ludzi pojawiają się nowe, nie zawsze najlepsze, doświadczenia, a z nimi własne dążenia. W tym nowym kontekście społecznym, umiejętność odczytywania cudzych intencji rodzi u niektórych pokusę oszustwa. Socjalizacja nie w każdym przypadku udaje się w 100%, i w ten sposób pojawiają się w populacji osobnicy znani jako free riders, którym szczególnie odpowiadają stworzone im w Polsce przez uklad postkomunistyczny i Platformę warunki. Rezultatem jest większy chaos i histeria, jaką właśnie obserwujemy wśród zwolenników mętnej wody, w której łatwiej łowić ryby.

Życie jest kombinacją wspóldziałania czynników genetycznych ze środowiskowymi. Środowisko społeczne w Polsce postkomunistycznej pozostawia wiele do życzenia. Żeby nie być gołosłownym i stereotypowym, podam przykład skurwysyństwa spoza polityki. W świątecznym numerze “Wsieci” Krzysztof Feusette pisze o haniebnym traktowaniu przez lekarzy podejrzewanego o guz mózgu trzyletniego Witusia i jego rodziców.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)