Ludobójstwo na Wołyniu i ukraińscy politycy
Trzeba doprecyzować stanowisko Polski w sprawie ukraińskiego/banderowskiego ludobójstwa na Wołyniu, tak by obejmowało ono całość polityki w tej kwestii. Można zrozumieć niechęć Ukraińców do poruszenia tego tematu w obecnej sytuacji geopolitycznej, ale należy trzymać się faktów i niezależnie od nich wspierać Ukrainę jednocześnie sygnalizując zdecydowanie punkty jakich nie możemy zaakceptować.
Prezydent Poroszenko zadeklarował kuriozalnie, co nie przystoi mężowi stanu, i tego nie można zaakceptować, że “historię należy pozostawić historykom”. Należy wykazać absurdy tego stanowiska – zostawmy politykę politykom, prawo prawnikom, wychowanie nauczycielom i ministerstwu itd, itp.
Nadia Sawczenko w rozmowie z “Do Rzeczy” też nie potrafi wyjść poza banały a odnosząc się do decyzji Sejmu uznającego rzeż wołyńską za ludobójstwo potrafi pleść głupstwa:
“Mamy trzecie tysiąclecie, nastała demokracja, czuwają nad nami międzynarodowe organizacje, które dbają o rozwiązywanie globalnych problemów. Doszliśmy jako ludzkość do takiego punktu w naszych dziejach, że musimy się łączyć, zapomnieć, co złe... /.../ Uważam, że powinniśmy patrzeć w przyszłość, bo jeśli będziemy dolewać oliwy do politycznego ognia, to cofniemy się do mroków średniowiecza. Musimy wybaczać i prosić o wybaczenie.Przecież nie chcemy kontynuacji wojny polsko-ukraińskiej...”
Warto uświadomić pani Sawczenko, że powtarza banały jakimi raczyli nas komuniści i że musi zrozumieć, że podstawą porozumienia jest uznanie prawdy historycznej. Próby ignorowania prawdy zawsze kończą się w końcu kompromitacją. Ludobójstwo na Wołuniu nie było prostym, mechanicznym starciem wrogich oddziałów wojsk, było to bezprecedensowe ludobójstwo dokonane na cywilach – kobietach, dzieciach i starcach, ze szczegółnym okrucieństwem i należy pani Sawczenko, niezależnie od sympatii dla niej, przedstawić pełny katalog sposobów zadawania śmierci. Należy ponadto wskazać pani Sawczenko i innym politykom ukraińskim, że inne ludobójcze masakry takie jak ta w Katyniu były starannie ukrywane, podczas gdy rzeż wołyńska była zjawiskiem o względnie szerokim, jawnym i politycznie inspirowanym charakterze. Trzeba być do szpiku kości konkretnym i upartym.
Z kolei rzecznik Prawego Sektora, Artiom Skoropadski, okazuje się zwolennikiem najłatwiejszej a więc tandentnej tezy o symetrii win:
“... to była wojna. Nie będziemy udawali, że Polacy Ukraińców nie zabijali, bo zabijali! Tak samo Ukraińcy zabijali Polaków! Tak już bywa w czasie wojny.”
I taka jest logika jaką prezentują wypowiadający się w mediach Ukraińcy. Długa, daleka droga przed nimi do prawdy.
Dane na temat ludobójstwa (i działań obronnych lub odwetowych) powinny być przetłumaczone na ukraiński i rosyjski i ściśle powiązane z określoną opcją polityczną z lat wojny, bez prób nadmiernego uogólniania i szeroko rozpowszechnione wśród polityków i elit ukraińskich. Ponadto strona polska powinna zachowywać daleko posuniętą wstrzemięźliwość w ewentualnych polemikach i zmierzać do tego by w pierwszej kolejności spory toczono we właściwych kompetentnych gremiach, a nie w mediach. Polska polityka wsparcia wobec Ukrainy powinna być stabilna, ale równie stabilne powinno być stanowisko w sprawie ludobójstwa.
Jeżeli Ukraińcy nie posłuchają wskazań zdrowego rozsądku, to stanie się tak, że piwo, którego nawarzyli banderowcy, przeterminowane, sami bedą musieli wypić.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 777 odsłon