Dlaczego potrzebujemy nowej konstytucji

Obrazek użytkownika zbinie
Kraj

Na wstępie chciałbym się króciutko odnieść do referendum prezydenta Dudy. Uważam je za przedsięwzięcie karykaturalne by nie rzec mocniej szydercze. Nie wchodząc w szczegóły temat jest za grubego kalibru by w ogóle opracowywać jakiekolwiek pytania bez długiej dyskusji wciągającej choć pośrednio WIĘKSZOŚĆ obywateli. By ograniczać się horyzontem jakiejś okrągłej rocznicy czy małostkowywą chęcią ograniczenia kosztów. I by wreszcie zupełnie abstrahować od tych słabości jakie ujawniła stara postkomusza konstytucja. Słabości fundamentalnych , konstrukcyjnych uniemożliwiających zmiany polegające na auktualnieniu i korektach.

My naprawdę potrzebujemy NOWEJ konstytucji. Spójnej,jasnej i działającej w praktyce jak najwyższy akt prawny a nie teoretyczne opracowanie. Są trzy takie obszary, które decydują o konieczności zupełnie nowej redakcji – po pierwsze to prawa obywatelskie czy prawa człowieka. Po drugie podstawy ustrojowe i kompetencje podstawowych instytucji. I po trzecie to wszystko co jest częścią postulatywną a jeśli ma pełnić swoją rolę to musi zawierać konkrety , być może konkrety skromniejsze , być może też budzące nawet większe wątpliwości interpretacyjne ale nie pustosłowie – zupełnie dla przykładu inny charakter ma zapis że rodzina jest fundamentem państwa a zupełnie inny ,że państwo „dba o ...i chroni” rodzinę.

Być może najłatwiej dostrzec problemy instytucjonalne ,naczelnych organów władzy.

W szczególności konstytucja nie chroni przed długotrwałym i niesamowicie szkodliwym konfliktem prezydent-parlament-rząd nacechowanym złośliwościami i nadużywaniem uprawnień gdzie każdy organ wykorzysta swoją praktyczną siłę i co nijak się ma do społecznego mandatu. (czyli hierarchia ułoży się rząd -parlament-prezydent) . I tego nie poprawi tylko doprecyzowanie co kto może a co nie. W pewnym układzie politycznym nie ma innego wyjścia jak reset jednego czy nawet obu organów.

Poza tym przypadkiem chyba warto przewidzieć sytuację gdy Sejm może odwołać prezydenta a prezydent rozwiązać Sejm z powodów ekstraordynaryjnych. Ponieważ zarówno mieliśmy Sejm złożony w większości z agentów i zdrajców jak i prezydentów wobec , których istnieje podejrzenie działalności kryminalnej. (Abstrahuję od tego ,że ze względu na współwystępowanie patologii w przeszłości na nic by się taki mechanizm zdał ale w przyszłości owo współwystępowanie nie wydaje się równie prawdopodobne).

Mamy organ martwy (Trybunał Stanu) , mamy doszczętnie skompromitowany jak KRRiTV czy kolejny ,który się aktualnie kompromituje (RPO). I znów problem jest szerszy – czy w ogóle jest sens tworzenia ciał wyłanianych przez władzę przedstawicielską, przejmujących część jej odpowiedzialności z daleko idącą autonomią ale też z mizerną możliwością egzekwowania czegokolwiek. Z jakąś chorą kadencyjnością, nieusuwalnością, dziwnymi sztucznymi kryteriami reprezentowania jakiś nie wiadomo w oparciu o co określonych grup interesów. Enklaw , do których zwykły obywatel nie ma dostępu i które funkcjonują swoim życiem niezależnym od kalendarza wyborczego.

Mamy udzielne księstwa okołobudżetowe w rodzaju PFRON czy NFOZ . Konstytucja powinna jasno sformułować że podstawowym zadaniem rządu jest wykonanie budżetu i to zadania nie może być w taki sposób dzielone na autonomiczne części. Proszę bardzo niech sobie funkcjonuje jakiś organ doradczy czy zarządczy ale w ramach ministerstwa (Finansów czy branżowego) jasno i w pełni podporządkowany ministrowi i premierowi.

Jako tako funkcjonuje bank centralny choć i tu wydaje się ,że to bardziej efekt pewnej pragmatyki niż konstytucyjnych zapisów. Fajnie byłoby tego nie psuć ale ta część wymaga uzupełnienia.Inna sprawa,że to naprawdę wymaga fachowej i szczegółowej rozmowy a nie wrzasku o samodzielności czy jej braku.

Istnieje problem dostępu do Trybunału Konstytucyjnego – specyfiką polskiej polityki jest znacząca grupa obywateli bez reprezentacji parlamentarnej i ta grupa nie ma żadnej możliwości wnioskowania w tej instytucji. To akurat łatwo naprawić – wystarczy kryterium ilościowe , może nie tak duże jak przy referendum – powiedzmy 50 czy 100 tys. - z prawem wniesienia zbiorowej skargi.

I jeśli już o tym mowa na pewno jest sens wprowadzenia referendum obywatelskiego , gdzie też same pytania są sformułowane przez ruch obywatelski a Sejm i rząd organizują tylko stronę techniczną i oczywiście jest ono wiążące. W szczególności takie referendum mogłoby odwołać dowolną grupę reprezentantów z dowolnego organu przedstawicielskiego . (czyli też posła czy senatora)

Ba ...można pójść dalej i wprowadzić zapis ,że najwyższym organem władzy i centralnie i lokalnie jest Zgromadzenie Obywatelskie , które może przejąć całą władzę (też sądowniczą) krępowane tylko konstytucją.

Kolejna kwestia to że konstytucja nie chroni odpowiednio uczciwości procesu wyborczego ani stabilności reguł jego przeprowadzenia. To cały kompleks zagadnień , generalnie sprowadza się do zbyt małych konstytucyjnych wymagań i wobec ustawodawcy majstrującego przy ordynacji wyborczej i samej organizacji wyborów przez PKW. Jest potrzeba większego konkretu bo praktyka wskazała ,że nie ma co liczyć ani na zdroworozsądkowe ani godne podejście do tematu. Mówiąc wprost prawdopodobnie były fałszerstwa wyborcze w dużej skali.

Wszystko co dotyczy wymiaru sprawiedliwości to znów wymaga zapewne najdłuższej i trudniejszej dyskusji.

Są dwie ku temu przyczyny wykraczające poza modelowe konstrukcje. Jedną jest fatalna tradycja – historycznie rzecz biorąc w Rzeczypospolitej sprawiedliwie działały tylko sąd królewski , sądy kościelne i doraźne trybunały.(:)) Reszta to głównie korupcja, zdrada i krzywda ludzka. Wniosek z tego taki ,że na pewno trzeba jak najszerzej włączyć czynnik społeczny (ławników) i być może rozważyć jakieś formy wyboru sędziów przez obywateli nawet jeśli coś takiego nie jest współcześnie praktykowane.

Drugą problem ciągłości prawnej – z jednej strony potrzeba deklaracji swego rodzaju amnestii czy cezury kwitującej lata wojny i PRL z drugiej mocnego określenia radykalnych konsekwencji niepodlegających przedawnieniu i wybaczeniu jaskrawych zdrad i zbrodni (minimum pozbawienie obywatelstwa i wszelkich innych praw obywatelskich i konfiskatą majątku – z konsekwencją prawną). Inaczej nie da się przeciąć węzła gordyjskiego reprywatyzacji i rozliczeń.

Pora napisać coś o prawach obywatelskich i postulatywnej części .Co można powiedzieć o dotychczasowej konstytucji to że nie zapobiegła naruszeniu wolności słowa, wolności ekonomicznej ,sprzyjała dyskryminacji i pozwoliła na wytworzenie swego rodzaju kasty nietykalnych czy nadmiernie uprzywilejowanych. Nie jest łatwo odpowiedzieć dlaczego. (W sensie winy konstytucji bo w sensie procesu historycznego odpowiedź jest oczywista.)

W sensie modelu idealnej demokracji występuje problem dyktatu (większości lub mniejszości) O ile z dyktatem mniejszości można sobie poradzić, ograniczyć go, roztropnie formułując podstawowe nienaruszalne prawa obywatelskie o tyle dyktat mniejszości ,bardzo współczesny problem jest trudniejszy do opanowania. Skąd on się wziął? – generalnie z zaniku czy słabości rozmaitych wspólnot , atomizacji życia. W rezultacie grupa zideologizowanych czy ześwirowanych obywateli ma możliwość forsowania swoich racji przy obojętności i niezorientowaniu ogółu.

Moim zdaniem ,– jakimś hamulcem byłby konstytucyjny zapis uznający za fundament państwa rodzinę, wspólnoty i społeczności. I pewien zestaw podstawowych reguł życia społecznego -np. współobecność jako zasada rządząca przestrzenią publiczną, jawność, czy taka zasada dająca społeczności(wspólnocie ),rodzinie prawo do autonomii w regulacjach tylko jej wewnętrznie dotyczących (oczywiście bez naruszania podstawowych praw obywatelskich) . Z jednej strony generuje to obszar wolności , zwyczaju czy obyczaju , być może jakiejś nawet współwłasności czy innej szczególnej formy wspólnego działania z drugiej chroni przed pochopnym uszczęśliwianiem i przeregulowaniem. To by dla przykładu znaczyło ,że przy adopcji nie jest istotne tylko prawo dziecka do opieki i utrzymania ale że by przeszło DO RODZINY. Ale też oznaczało by że jakaś fundacja czy stowarzyszenie nie może pełnić roli dystrybutora dotacji czy wsparcia poza ewentualnie obywatelami , którzy się na to zgodzą . A za to według reguł do których nic państwu.

Prawa obywatelskie – to jak już kiedyś pisałem prawa ludzkie. Nie powinny być pochopnie rozciągane. Niektóre można sformułować jako absolutne inne podlegają ograniczeniu jako kolizyjne. Moim zdaniem te absolutne to np. wolność słowa czy czynne i bierne prawo wyborcze .

Tak -absolutna indywidualna wolność słowa. W ogóle sensowna jest zasada ograniczania kolizji dotkliwych funkcjonalnie albo ze względu na skalę. Czyli X może snuć bezkarne pomówienia, plotki i insynuacje ale publicysta robiący to codziennie nie ma tej nieograniczonej wolności , nie mam jej X łączący ta działalność z istotną funkcją społeczną , rządową itd. Wreszcie nie mają jej w takim zakresie media czy organizacje. Bo jest ograniczona funkcjonalnie – w sensie kłamstwa czy pomówienia ale nie uzasadnionej racjonalnie hipotezy czy dlatego ,że w kogoś godzi.

Albo działalność gospodarcza – są ograniczenia ze względu na uciążliwość czy potencjalne szkody (np.certyfikacja produktów spożywczych, farmaceutycznych) ale też ze względu na skalę (np.hipermarket czy wielka montowania nie rozwijająca żadnych kwalifikacji a absorbująca większość lokalnej siły roboczej) . Czyli w takim ujęciu praktycznie nie ma równości form własności – jest pewna preferencja indywidualnej i pewna większa gwarantowana swoboda w mniejszej skali.

Wydaje mi się ,że w tym samym duchu czyli odmiennie niż dziś można zdefiniować dyskryminację. Dziś jest ze względu na... A przecież jest wiele tych potencjalnych na... Więc chyba trzeba zdefiniować jaka dyskryminacja jest niedozwolona. Godząc się na inne. I też z tym podejściem funkcji i skali. Czym innym jest nieprzyjęcie do pracy w małym zespole osoby ekscentrycznej , niepasującej czym innym odmowa w koncernie czy w całej administracji państwowej. I tak jak wyżej napisałem – jeśli w przestrzeni publicznej obowiązuje zasada współobecności to dyskryminacji może być dozwolona w przestrzeni prywatnej ale już w takiej po części publicznej – nie

To taka moja propozycja – żeby w części postulatywnej konstytucji były zapisane zasady a nie slogany czy wręcz nieprawdziwe zapisy. 

Albo roztrzygnięcia w rodzaju ,że zasada jawności życia publicznego ma wyższość nad ochroną prywatności. Ostatecznie nikt nikogo nie zmusza do wyboru takiej szczególnie eksponowanej formy aktywności. Więc ten wybór ma konsekwencje.

A z kolei zapisy o sprawiedliwości społecznej , solidarności czy regułach życia społecznego są pustosłowiem. Czy o równym dostępie . Natomiast znów zapisanie jakiś zasad czy to ochrony najsłabszych czy zasady wybory większych ogólnych korzyści ma sens. Myślę,że ma sens zasada proporcji praw i obowiązków - bo jednak choć tego tak nie kojarzymy , faktycznie jest pewna nierówność prawna i to mimo też i zaskakujących konsekwencji  - bo skoro od pracownika służby cywilnej wymaga się apolityczności to co w zamian?   

Ta sama logika dotyczy bezpłatnej oświaty ,służby zdrowia, minimum egzystencjalnego. Chyba można określić jakieś minimum konkretniej jako obowiązek państwa. I chyba można dodać zasadę że w tym zakresie poziom zależy od kondycji budżetu ( a nie ideologicznych koncepcji) .

Na koniec - jakaś część z tego o czym pozwoliłem sobie napisać jest zupełnie nierealizowalna przy naszym członkostwie w UE, przynajmniej w jej obecnym stanie. I mniej ekstremalnych pomysłów na nową konstytucję też to będzie dotyczyć. Ale chyba warto rozmawiać bo sytuacja jest bardzo dynamiczna w Europie. Temat jest na tyle rozległy ,że lepiej zacząć wcześniej.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (5 głosów)

Komentarze

To co teraz nazywa się konstytucją, to jest pakiet ubezpieczeniowy dla złodzieji i szubrawców.
Ale nie wolno pozwolić na to, żeby Konstytucję pisały i uchwalały nam jełopy takie, jekie mamy teraz w parlamejncie i Belwederze, bo będzie to redagowanie przykazań z Jerozolimy, Nowego Jorku i Berlina.
A na koniec jeszcze, już po uchwaleniu i zatwierdzeniu, to wezmą i odszczekają wszystko jak tylko żyd tupnie.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1569328

Bardzo dobry i ważny tekst. Wart dyskusji. Jednakże jedna sprawa wątpliwa - możliwość odwołania posła (senatora) przez wyborców. Taka możliwość dawałaby przegranym, możliwość "odegrania się" nie w wyborach, ale w manipulacjach medialnych, lipnych oskarżeniach, oszczerstwach itp. Raczej lepszym rozwiązaniem byłoby "ożywienie" Trybunału Stanu, dziś instytucji martwej. Wprowadzenia zasady automatyczności postępowania przed TS, lub podobnej. Ale to rzecz do dyskusji. Pozdrawiam   

Vote up!
4
Vote down!
0

Traczew

#1569541