Piękno i bestia
Ona piękna i powabna, on przystojny, ładny i powszechnie lubiany. Mówili o nich „och, jaka piękna para, jakże pasują do siebie”. Wszyscy się nimi zachwycali. Zdawało się, że Bóg stworzył ich dla siebie i dodatkowo podarował im lepszy świat. Pobrali się i długo byli szczęśliwi. Wszędzie chodzili razem i zawsze wzbudzali mniejsze lub większe zainteresowanie. Ona urodziła troje, równie pięknych, dzieci. On zawsze opiekuńczy, oddany i kochający.
Tak było do czasu, gdy nie wprowadzono strefy Schengen i nie otworzono granic. Po tym fakcie, któregoś popołudnia ona nie wróciła z pracy. Cała rodzina czekała w niepokoju do wieczora, potem do rana. Nikt nie spał. Cała Arkadia i każda jej piękna cząstka z osobna zaczęły przybierać coraz bardziej ponury obraz. Pojawiły się łzy i rozpacz. Coś, co stworzył Bóg, zaczęło się rozpadać. Gdy matka i żona nie wróciła też rano, on zadzwonił na policję. Zaczęto poszukiwania. Mijały dni a telefon, milczał jak grób. On chodził na policję i ciągle słyszał to samo: wszystko wskazuje na to, że pańska żona żyje, ale nie mamy żadnych dla pana informacji. Po dwóch tygodniach jeden z policjantów prawdopodobnie zlitował się powiedział rzecz chyba najstraszniejszą: mamy tu do czynienia z przypadkiem porzucenia rodziny i ucieczką na Zachód. Po chwili absolutnej ciszy, policjant spojrzał rozmówcy w oczy i dodał: Proszę pana, dziś to typowe. Musi się pan pocieszyć tym, że pańska żona żyje… No właśnie, gdyby umarła, gdyby zginęła, ba, zabito ją, byłaby to tragedia, ale ucieczka w nieznane od takiej rodziny i takiej zdawałoby się nieskończenie pięknej całości, nikomu nie mieściła się w głowie. Nikomu.
On nie mógł uwierzyć i nie mógł pogodzić się z prawdą, jaka go spotkała. Zaczął pić i w wkrótce umarł. Wychowanie dzieci przejęła babcia. Gdy w telefonie, po latach, odezwał się głos matki, najstarsza córka go nie poznała. Poprosiła o identyfikację. Matka przedstawiła się i beztroskim głosem oznajmiła, że dla swoich dzieci ma wielką paczkę na Boże Narodzenie. I przyjechała niemieckim samochodem, który zatrzymał się przed domem. Dzwonek. Drzwi otworzyła najstarsza córka i widząc radosny wzrok matki, wzięła paczkę i rzuciła nią na schody. Po chwili dodała: tata nie żyje! Wynocha!
Po jakimś czasie okazało się, że matka i żona uciekła do Niemiec i zatrudniła się w „kebabie” u jakiegoś Turka. Owszem, po jakimś czasie wróciła do Polski, wybudowała nawet jakiś dom, w którym nie mieszkała rodzina, lecz nieustannie odbywały się imprezy i popijawy.
***
Dziś tak wygląda nasze państwo, nasza kultura i nasza skurwiona mentalność. Na Ziemiach Zachodnich takich rozwalonych rodzin wciąż jest bardzo dużo. W Lubsku w Lubuskiem wciąż głośna jest historia innego „story”. Pewna biedna rodzina miała bardzo ładnego syna, który dość często jeździł do Berlina i przywoził pieniądze, za które rodzina mogła żyć. Gdy chłopak chciał się ożenić w Polsce, pan, do którego jeździł, nie zgodził się i obydwoje z niedoszłą żoną powiesili się na strychu. W Gubinie, gdy padły tamtejsze zakłady włókiennicze, natychmiast pootwierano wszelkiego typu agencje towarzyskie – oficjalne i nieoficjalne. Tego typu przykłady można mnożyć. Tamta część Polski zrobiła się seksualnym i każdym innym eldorado dla wszystkich, którzy mieli pieniądze. Kobiety zarabiały w burdelach, a panowie za dobre pieniądze produkowali europalety, które szły na Zachód jak słodkie bułeczki. Tak rodził się nowy mit Europy. Dla nas był on potwierdzeniem eldorada, a dla nich tradycyjnym burdelem i tanią siłą roboczą.
***
Każda rodzina, aby mogła trwać, musi mieć swoje dochody i swój budżet domowy. Jeżeli matka się kurwi, a ojciec pije lub ćpa, o budżecie nie może być mowy. Zmarnowana zostanie też przyszłość nie tylko rodziny, lecz dzieci, którym nie pomogą żadne prawa, żadne hasła, ani partyjne dotacje. W mieście każdy blok ma swoją jedną lub dwie rodziny patologiczne; każde miasto ma takie same dzielnice. Gdy patologia nie przekracza krytycznej linii, jest do opanowania. Nawet dzieci z patologicznych rodzin znajdą pomoc i wygramolą, wydawałoby się, z zaklętego kręgu niemocy. Wydostaną – przy biernej pomocy samej patologii. Natomiast, gdy próchnica zaatakuje całe uzębienie lub rak rozrośnie się wieloma przerzutami, ratunek nie przyjdzie nawet od Pana Boga. Prof. Anna Pawełczyńska, więźniarka Oświęcimia, powtarzała, że poziom moralny kobiety przekłada się na poziom moralny całego społeczeństwa. Takie społeczeństwo misi zgnić tak, jak w naturze gnije wszystko to, co jest zbędne i nikomu niepotrzebne. Gdy zabiorą nam dom, pozostanie kurestwo, rynsztok i pobożne życzenia dobrych ludzi, a więc właśnie to, czego wszyscy chcą się pozbyć. Dziwki i złodzieje też chcą o swoim procederze zapomnieć. Pamięta i szanuje się wysoką myśl, bohaterstwo, poziom wiedzy, odkrycia, natomiast patologia ginie ze wstydem, bezgłośnie i na zawsze.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 345 odsłon
Komentarze
Panie Ryszardzie.
7 Grudnia, 2024 - 23:52
Jednemu się dziwię. Bezmózgowcowi który walnął pałę. Bo mu się nie spodobało.
Bo nie ma happy endu?
Sam znam kilka podobnych historii a moja rodzina padła ofiarą psychopaty bez ludzkich uczuć. Przez niego jestem bankrutem z komornikiem na karku. HD wie o co biega.
Gdyby znaleziono w lesie jego zewłok rozszarpany przez lisy, uradowało by się kilkaset osób i kilkadziesiąt rodzin.
Życie to nie je bajka. A realniej? Życie to jebajka. Gdzie ci bez zasad rżną resztę nie myśląc o dalszych konsekwencjach.
Tu i Tera. Żadne Potem nie istnieje. Dlatego śmierć frajerom! Nam dobre życie, dobrobyt.
Nasz jest świat!!!!!
Dr.brian
@ Brian
8 Grudnia, 2024 - 16:11
@ Brian
Może to niezbyt ładnie, ale mało mnie interesują jakiekolwiek punktacje. To, co opisałem, to fakty, bez dodatkowej oprawy.
Tę "jebajkę" niestety, najlepiej ujął Sienkiewicz... Czy coś da się z tego skleić? Na razie dobre wzorce daje Nawrocki.
Powodzenia.
Ryszard Surmacz
W 1968 roku opowiadał mi
8 Grudnia, 2024 - 16:24
W 1968 roku opowiadał mi Austriak o małym miasteczku w Austrii, gdzie do wojny żyli tylko przyzwoici ludzie. W 1945 r. przyszli Amerykanie. Kilku przyzwoitych kiedyś rzemieśłnikow zamienili swe warsztaty w burdele. Szukajmy analogii.
@ Ks. prof. Zygmunt Zieliński
8 Grudnia, 2024 - 19:30
@ Ks. prof. Zygmunt Zieliński
Podobnie było na Kubie po wejściu Amerykanów. Ale nie tylko Amerykanie. Ryscy robili to samo bez żadnych formalności i bez zapłaty.
Ryszard Surmacz
Wiem.
8 Grudnia, 2024 - 23:32
Nie musimy się tu miziać. Bezrozumne plucie z powodu czyjegoś nazwiska to weredota. Argumenty.
Dr.brian
A może ten...
8 Grudnia, 2024 - 20:46
A może ten co zapałował, sam przyłożył rękę do tej degrengolady, która do dziś dewastuje życie polskich rodzin.
Serdecznie pozdrawiam Autora
jan patmo
@ Jan Patmo
8 Grudnia, 2024 - 22:29
@ Jan Patmo
Ciekawe spostrzeżenie.
Pisze Pan wierszyki z dużym wyczuciem i talentem. Gratuluję.
Ryszard Surmacz