Dziesiąta rocznica śmierci rof. Anny Pawełczyńskiej

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz
Idee

 

 

Dziesięć lat temu (21.06.2014) zmarła prof. Anna Pawełczyńska, Żołnierz Niezłomny, kobieta wielkiego formatu, wyczucia kulturowego i wielu talentów – doceniana werbalnie, praktycznie przemilczana. Może teraz, kiedy nadchodzą trudne czasy, Pawełczyńska wróci do łask i zacznie być czytana?

Dlaczego, przez całą dekadę po Jej śmierci, z takim uporem, wspominałem Panią Profesor, dlaczego przeprowadziłem wywiad-rzekę, poświęciłem konferencję naukową, publikację pokonferencyjną i wspólnie zrobiony film biograficzny? Dlatego, że była jedną z niewielu osób, która otwarcie odwoływała się do ciągłości polskiej myśli i ciągłości polskich dziejów, a II RP uważała za punkt odniesienia. Jak podkreślała, Polska przedwojenna posiadała prawdziwą, a nie wirtualną, niepodległość, czego dzisiejsze społeczeństwo niestety nie rozumie.

W czasie II wojny była w podziemiu, na Pawiaku i Auschwitz-Birkenau (Nr obozowy 44764). Tam zdobywała pierwsze „szlify” swojego późniejszego warsztatu naukowego. Ich pełny wyraz odnajdujemy w pierwszej książce Wartości a przemoc, a więc socjologicznym studium uczestniczącym. Mamy więc do czynienia z dość rzadką cechą łączenia warsztatu naukowego z życiowym doświadczeniem. Dzieło ukazało się po 30 latach od uwolnienia, wtedy, gdy czas i przebyte studia pozwoliły Autorce na racjonalizację i niezależność oceny własnych przeżyć. Jak sama stwierdziła, po odłożeniu książki na półkę, zniknęły nocne koszmary.

Pawełczyńska w swojej twórczości odbiła się znacznie wyżej niż Borowski i Krasiński. Chyba znacznie więcej zrozumiała i dużo więcej przekazała. Nie opisywała siebie, lecz opisała system, z którego po dziś dzień czerpie się inspiracje. Potem były kolejne książki: Głowy hydry, O istocie narodowej tożsamości oraz Ścieżkami nadziei. W ostatniej, biograficznej, pozycji: Dary losu (znamienny tytuł) potrafiła napisać coś takiego: Jakże chętnie weszłabym jeszcze na drzewo! A może właśnie mi się uda wejść na drzewo i zagwizdać odę do starości!

I ten cytat nie jest dowodem na frywolność czy zdziecinnienie, lecz pełną dojrzałość Kobiety, która przeszła chyba przez wszystko, co może złego i dobrego przydarzyć się człowiekowi tu na ziemi. Kobiety, której tak bardzo brakuje dzisiaj. Pisała autentycznym językiem, który jest niezafałszowanym sygnałem prawdy o jednostce i polskim narodzie. Miała co przekazać i potrafiła to zrobić. Dlatego też zaistnienie jej myśli i sposobu patrzenia na świat jest papierkiem lakmusowym współczesnych przemian w Polsce. Jeżeli myślimy o odpowiedzialności i niepodległości, autentyzmu Pawełczyńskiej ominąć nie sposób. Jeżeli wykażemy się gapiostwem, niechybnie spotka nas to samo, co spotkało Ją. Takie są nieuchronne prawidła historii.

***

Zło jest paskudne i boi się obnażenia. Tylko w kinie wygląda frapująco. Profesor znała tę zasadę i potrafiła ją jeszcze doprecyzować. Była przedstawicielem przedwojennej inteligencji, reprezentowała jej etos i do ostatnich dni czuła się odpowiedzialna za losy swojej ojczyzny i ludzi, którzy w niej mieszkali. A mimo to była marginalizowana. Przyczyna miała dwa oblicza: klasowo-poprawnościowe (bezsens kompletny) i przyczynowo-skutkowe. To ostatnie, wymagało wyobraźni i odwagi, bo Pawełczyńska w swoim pisarstwie wyprzedzała epokę. Tak było w Wartościach a przemoc, a zwłaszcza w Głowach hydry. Dwie kolejne (O istocie narodowej tożsamości i Ścieżkami nadziei), niewielkie książeczki, które trzeba potraktować jako jedną całość, były już inne. Wydawało się, że mniej aktualne, ba, jakby z minionej epoki, ale dziś, wobec epokowych przemian, stają się równie aktualne, jak dwie pierwsze. Był to więc swoisty tryptyk i można powiedzieć, że testament Anny Pawełczyńskiej.

Napisałem, że Pawełczyńska wyprzedzała swoją epokę – nie dlatego, że miała jakieś profetyczne właściwości, lecz dlatego, że była świadkiem historii i doskonale wiedziała co mówi i pisze. Ale cóż, dopiero dzisiaj staje się jasne (choć jeszcze nie do końca) to, co pisała 20 lat temu. Glowy hydry ukazały się w 2004 r., a więc w czasie, gdy wchodziliśmy do UE. Politycy polscy nie mieli więc do czynienia z publicystą lub pisarzem, lecz z naukowcem i żywym świadkiem historii. Gdyby Profesor potraktowana została poważnie, dziś bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Prof. Grzegorz Grosse w Geokulturze, pisze, że Niemcy i Francja jeszcze za czasów Willy Brandta, a potem Kohla dążyły do zrzucenia zależności od USA, z jednoczesnym zachowaniem ich parasola militarnego (s. 20–23). Wchodząc w struktury UE wchodziliśmy więc na minę z opóźnionym zapłonem. Mimo to, po 1989 r. w UE znaleźć się musieliśmy, ale nie na zasadzie głupiego entuzjazmu, lecz twardej kalkulacji. Te podstawy, w swoich książkach, dawała Pawełczyńska. Stało się inaczej. Zgubiliśmy nie tylko prawdziwie Niepodległą, ale również tamte elity, które, jak wskazuje obecny czas, wciąż są nie do zastąpienia.

Pawełczyńska była autorem kilku terminów, w tym sondaż i lumpenelity. Ten ostatni zaszkodził jej najbardziej, bowiem wielu zmuszała do niewygodnej weryfikacji tego, co napisali wcześniej. Takich rzeczy się nie wybacza… W każdej epoce trudno żyje się człowiekowi, który widzi więcej i lepiej. Jednym przeszkadza, drugim, demaskuje to, co chcieliby ukryć. Rzecz w tym, aby społeczeństwo rozumiało prawdę i było bardziej wrażliwe na słowa, kogoś, kto jest z nim, niż kogoś, kto „udaje Greka”.

***

A oto dowody wyprzedzenia epoki. Posłużymy się tu głównie Glowami hydry wydanymi w 2004 r., ale nie tylko:

Sądzę, że nie wolno nadal oczekiwać biernie na to, jak potoczą się losy liberalizmu i demokracji, lecz należy uściślić pojęcia i ocenić wynikające z nich kierunki działań. […] Aby uniknąć nowych dziejowych katastrof, warto już teraz na bieżąco poddawać je wszechstronnej refleksji i ograniczać zakres ogólności formułowanych wniosków, twierdzeń i postulatów. Trzeba wiedzieć już teraz w jakich dziedzinach, gdzie i kiedy koncepcje liberalne są użyteczne dla człowieka i społeczeństwa oraz mieć świadomość sytuacji, w których prowadzą do degradacji i destrukcji (s. 34–35, przyp. r. wyd. 2004).

– …teoria marksistowska zakłóciła niezależność myślenia wielu przedstawicieli nauki i kultury europejskiej. Lapidarne sformułowanie: „byt określa świadomość” zostało upowszechnione i bywa traktowane jako pewnik. […] Sądzę, że dla dobra nauki i wspierających się na nich działań społecznych należy zakwestionować uniwersalny charakter tego twierdzenia (s. 35).

– Na pytanie, jak ocenia Pani współczesną socjologię, odpowiada: ...jest chyba oderwana od znajomości procesów społecznych, politycznych i ogólnoświatowych, jakie zachodzą i zachodziły w Polsce. Wydaje mi się, że przede wszystkim brak jej świadomości tego, iż Europa Zachodnia podlega procesowi degradacji kulturowej na wielu płaszczyznach. W tym względzie możemy mówić o wymiarze wspólnotowym, o systemie wartości, a także o totalitaryzmie światopoglądowym, który przychodzi z Zachodu. […] I nie ma co ukrywa, że w ten sposób zaprzepaszcza się wielowiekowy dorobek kulturowy na rzecz niepoważnych pomysłów anonimowych autorów idei lub nurtów, takich, jak gender, na kult i propagandę homoseksualizmu, na wypaczenie słusznych dążeń kobiet do równouprawnienia, na likwidację płci, na dążenie podświadome lub wręcz świadomą likwidację mężczyzny jako równoprawnego partnera kobiety.[…] Ten fatalizm prowadzi do zaniku wartości i wspólnoty, które tę wspólnotę cementują, do bezwolności człowieka i odebrania mu wszelkich szans działania w kierunku własnego rozwoju. […] ale być może konstatacja ta jest nieodwracalnym skutkiem techniki, komunikacji masowej i tego totalitaryzmu globalnego, który nie opiera się na strukturach terytorialnych, lecz finansowych (Ryszard Surmacz, Przeszłość dla przyszłości. Rozmowy o Polsce z prof. Anną Pawełczyńską, Lublin 2015, s. 82–83).

Dla porządku, przytoczmy jeszcze fragment z książki prof. Grzegorza Grosse pt. Geokultura wydanej w 2023 r., w której Autor odnośnie pozycjonowania „uniwersalizmu europejskiego”, powołuje się na ustalenia zachodnich naukowców (zbiorówka), którzy piszą, że „najbardziej aktywni na tym polu byli socjolodzy konstruktywiści, kreujący radykalnie nowe postrzeganie świata i stosunków społecznych. Niemniej akademicy zaangażowani w przebudowę świata społecznego w podobnie misyjny sposób podchodzili m.in. do historii, politologii, nauk medycznych itp., w gruncie rzeczy negując racjonalność i metodologię naukową”. Grosse uzupełnia tę myśl, pisząc dalej: W ten sposób uniwersytety stały się jednymi z najważniejszych frontów wojny kulturowej, a naukowcy zakładnikami poprawności politycznej, która coraz częściej uniemożliwia przedstawianie argumentów i badań negujących progresywny sposób interpretowania rzeczywistości. Podobne stanowisko występowało też w europeistyce. […] To utrudniało rekomendowane przez świat nauki zmian, które miały uzdrowić Unię Europejską (s. 186).

Wracamy do Pawełczyńskiej:

Myślę, że badania nad klimatem pozwalają na dojście do ogromnych pieniędzy dla wąsko rozumianych grup interesu, szczególnie dla państw imperialnych, które decydują o polityce międzynarodowej (Przeszłość dla przyszłości…, s. 196. Por. r. wyd. 2015)

Nauki historyczne premiowane są za służącą grupom interesu selekcję faktów historycznych […]. Pozwala to, aby zdarzenia sporadyczne przedstawiać jako typowe i w oparciu o nie charakteryzować większą zbiorowość, taką jak naród, formacja polityczna itp., lub przeciwnie – umniejszać znaczenie zjawiska powszechnego, opisując je jako mało ważny incydent ( Głowy hydry, s. 41).

W zastosowaniu do współczesności relatywizm moralny stał się wyjątkowo przydatną dla totalitarnych ideologii pseudonaukową teorią. Pozwala ona w sposób całkowicie dowolny tworzyć totalitarne moralności – faszystowską, komunistyczną, liberalną (Głowy…, s. 59).

Upadek etosu spajającego ludzką zbiorowość może doprowadzić do upadku całego narodu, otwierając drogę więziom społecznym wspierającym struktury zła (s. 79).

Ograniczono zakres aktywności ludzi najbardziej kompetentnych w swoich zawodach. Przekreślono tych wszystkich, którzy na zasadzie selekcji pozytywnej stanowili trzon zdrowego i świadomego społeczeństwa, byli obdarzeni społecznym zaufaniem i tego zaufania nie zawiedli, którzy wykazali swą zdolność do pełnienia stanowisk kierowniczych oraz dla racjonalnego kompromisu i tolerancji dla odmiennych postaw i przekonań w imię dobra całego społeczeństwa. W ten sposób zlikwidowane zostały wszystkie struktury społeczne i polityczne zdolne przeciwstawić się stalinowskim strukturom terroru oraz pionowe i poziome więzi społeczne, łączące uczestników walki o niepodległość i działaczy społecznych  (s. 111).

***

Niedawno w rozmowie ze znajomym usłyszałem takie oto słowa: przecież od 70 lat nie mieliśmy wojny i tyle przeżyliśmy… Zdumiały mnie one, bo owszem świat wokół nas diametralnie się zmienił, ale czy zachodzące zmiany przeżyliśmy świadomie? Mam duże wątpliwości. Wszystko, co wartościowe, niestety rodzi się w bólu. Owszem, przeżyliśmy ogromny skok cywilizacyjny – jakby za darmo, na wesoło, i nie zdajemy sobie sprawy, że doskok do rzeczywistych zmian, które wprowadza technologia, będzie kosztowało nas tyle samo, co pogoń naszych przodków za niepodległością. Przy czym oni mieli cel, my na horyzoncie nie widzimy nic poza dobrobytem i łatwymi pieniędzmi. I to właśnie nas dzieli, bo nową interpretację będziemy musieli najpierw wymyśleć, a potem wykuć młotkiem… i dobrze byłoby, aby pod ręką i na czas znalazło się jakieś kowadło. Jeżeli tego nie zrobimy, to samo życie zmaterializuje nam słowa biesiadnej piosenki: łupu cupu, we dwa kije, niech po polsku żyje – tak samo zresztą, jak za Jana Pawła II nobilitowano pijacką Góralu czy ci nie żal.

Cześć Jej pamięci!

Link do filmu biograficznego: ]]>https://www.youtube.com/watch?v=XvMOKzIuQ4c]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)

Komentarze

Była moją ulubioną, cytowaną i bardzo szanowaną autorką, a przede wszystkim wizjonerską twórczynią współczesnej polskiej myśli politycznej. Widziała dalej i głębiej w czasach przed i po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, dokładnie rozpoznając zagrożenia a nawet niebezpieczeństwa wynikające z aktualnych wtedy zjawisk politycznych i widocznych strategii polskich i unijnych elit politycznych.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1661576

Właśnie. Po przeczytaniu "Wartości a Przemoc" i "Głów hydry" tak się zafascynowałem panią Profesor, że postanowiłem ją odnaleźć. Udało się. Gdy zaprosiła mnie do siebie, wyobrażałem sobie, że zobaczę potężną, twarda i, ze względu na przeżycia raczej ponurą, zaawansowaną wiekiem kobietę. Stało się inaczej, była malutka, bardzo czujna, wręcz uważna i bardzo inteligentna. Starości nie było widać. Przedstawiała portret tej Polski, wielkiej i niezależnej, którą nam zabrano w 1945 r. Fascynacja jej osobowością pogłębiła się za pierwszym razem. Potem znajomość utrzymała się aż do śmierci. Zmarła w połowie prac nad książką wywiadem-rzeką. Leży pochowana w Pruszkowie, swoim mieście rodzinnym. To był wielki format człowieka. Dziś takich ludzi trudno spotkać.

Pozdrawiam

 

Vote up!
2
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1661590

Vote up!
1
Vote down!
0

michael

#1661601