Koń w Rosji lejce w Berlinie
Miłosz Lodowski, facet od wizerunku, przedstawiciel nowo rodzącej się klasy politycznej, w wywiadzie z Karnkowskim twierdzi, że trwa krwawa wojna gospodarcza pomiędzy USA a Niemcami. I nie myli się, bo ten fakt ma potwierdzenie w tempie destrukcji, jakiej w ostatnim czasie podlega państwo polskie. Amerykanie walczą o nowy porządek świata, Niemcy o utrzymanie przywództwa regionalnego, a Polska o życie.
Każda układanka ma swoje plusy i minusy, a także geopolityczne uzależnienia. Amerykanie, jak to się dziś mówi, grają na wielu fortepianach jednocześnie. Wyprowadzając Rosję z politycznego cienia, automatycznie reaktywują niemieckie ambicje i niemieckie plany, popychając je lub umacniają w kierunku sojuszu Rosji z Chinami. Rosyjski koń ma lejce w Berlinie, ale za uzdę trzymają go Chiny. Jeżeli, jak twierdzi Lodowski, który stał się uzupełnieniem Bartosiaka, współpraca Stanów z Włochami przybiera postać ponadsymboliczną, to automatycznie odbiera Niemcom tlen i neutralizuje siłę ich kulturowej pompy, a więc możliwość odtwarzania idei Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, wielkiej Rzeszy lub Mitteleurope. Odcięcie staje się zabójcze, bo w kraju energię rozprasza zbyt duża ilość uchodźców i nie ma skąd jej czerpać.
W innym miejscu, według Lodowskiego są przesłanki na to, aby móc sądzić, iż w planach Waszyngtonu istnieje plan budowy Międzymorza w oparciu o Ukrainę i Polskę. A skoro tak, to Amerykanie przejęli od Niemców i Rosjan interpretację obszaru Europy Środkowo-Wschodniej i przekuli ją na swoją korzyść. Rozumieją, że zbudowanie bastionu i fizyczne rozdzielenie Rosji od Niemiec jest jedynie możliwym sposobem na opanowanie sytuacji w tym regionie. Ale rzecz w tym, że połechtana zyskami Europa Zachodnia nie chce zakończenia wojny, bo przed nią wizja dużych zysków z pożyczek i z dostaw broni.
Plan Trumpa zaczyna więc powoli odsłaniać swoje zarysy. Kanada i Grenlandia są potrzebne do zrównoważenia przeciwwagi chińskiej, w kategoriach demograficznych, obronnych i handlowych – topniejące lody Grenlandii dają większe możliwości strategiczne i handlowe. I nie jest to dowód na fanaberie Trumpa, lecz na racjonalny i dobrze zorganizowany szerszy plan zatrzymania władztwa Stanów Zjednoczonych i pokoju na świecie. Czym się skończy, tego przewidzieć nie może nikt. Przed sobą mamy możliwość wybuchu nie III wojny światowej, lecz wojny światów na globalną skalę.
***
Ostatnie spotkanie rosyjsko-amerykańskie w Rijadzie skwitowano lakonicznymi komunikatami, co może przekładać się na problemy w zatrzymaniu wojny. Ogólnie jednak wiele wskazuje na to, że wszystko idzie w dobrym kierunku, bez względu na to, czy Trumpowi uda się wprowadzić pokój na Ukrainie czy też nie. Dla dobra całej Europy – zachodniej i wschodniej, jest sprowadzenie Niemiec do roli takiej, jaką powinny w niej pełnić. Jeżeli ten wymóg nie zostanie osiągnięty, rola Rosji Chin zostanie wzmocniona, jeżeli natomiast zostanie osiągnięty, nastąpi obniżenia napięcia, którego Europa tak mocno potrzebuje.
***
I teraz tradycyjne pytanie – co z Polską? Lodowski w wywiadzie zasugerował, że w nowym rozdaniu Andrzej Duda może zostać premierem. Ogólnie więc, choć PiS w najbliższych wyborach powinien uzyskać dużą ilość głosów, to w swej klasycznej formie odejdzie do historii, natomiast dla PO lub KO każde osłabienie Niemiec oznaczać będzie katastrofę. Nowy układ faktycznie na plan pierwszy wyłania Andrzeja Dudę, jako przyjaciela Donalda Trumpa (zapomniano jednak o Dominiku Tarczyńśkim). Natomiast taki epizod, jak fotografią PAD z Mentzenem trzeba rozpatrywać w kategoriach nie wyborczych, lecz prywatnych – po prostu przyszły premier woli mieć do czynienia z Mentzenem, niż Nawrockim. Polska oczywiście zostanie zwasalizowana na rzecz USA, ale nie ma lepszej opcji, bo przejęcie naszej gospodarki, armii i siły roboczej przez Niemcy, zrobi z nas tradycyjnych niewolników odbudowy nowej wielkiej Rzeszy.
Roszada polityczna na polskiej scenie jest konieczna, bo daje nam tak potrzebny tlen i zwalnia nienaturalne zaciski hamulcowe, dopuszcza do głosu nasze naturalne walory kulturowe, odpowiedzialnych ludzi i większość uwarunkowań geopolitycznych. Potrzebujemy zmian. Dużych i poważnych zmian. Bo tylko one mogą obalić mityczne znaczenie drugiej stolicy globalizacji – Berlina i jego symbol Bramę Brandenburską. Media trąbiły o zagrożeniu rosyjski, o niemieckim nic, a zagrożenie, jak zwykle idzie z obu stron.
***
Oczywiście to wersja optymistyczna, która pobudza jednak polską wyobraźnie i wskazuje na wiele kierunków, że jako naród i państwo nie jesteśmy bezbronni, że możemy odgrywać w polityce swoją rolę. Ale ażeby to stać się mogło, musimy przepracować w sobie cały okres komunistyczny – dotyczy to nie tylko emerytów, którzy te czasy przeżyli, ale też młodzież, która je odziedziczyła w szkole, mediach i literaturze. Musimy także przepracować w sobie cały otumaniający nawis III RP. Owszem, to trudne, ale mieszkanie pomiędzy Rosją a Niemcami nie jest łatwe. Jeżeli chcemy stać się partnerem USA, a na to, w oparciu o swoją kulturę, mamy szansę, to musimy także pożegnać w sobie cały lewacki nawis – musimy zmienić jego mechanizmy, które redukowały nasze postrzeganie świata, jego ogląd i cały proces przygotowawczy. Jesteśmy już w innych uwarunkowaniach, które dają nam szanse na powrót do świata, który nam zabrano po 1945 r. Największą jednak nadzieją jest to, że zaczyna wyłaniać się nowa polska klasa polityczna, przystosowana do nowych warunków politycznych i kulturowych, a w niebyt odchodzi rujnująca wszystko pokoleniowa walka PO z PiS-em, której ofiarami staliśmy się wszyscy. Przed nami wielka dynamika czasów i wybory.
PS. Dotrze lub nie. Może ktoś przekaże... Panie Miłoszu obserwuję Pana od pierwszych wystąpień w Radio, oczywiście po powrocie z Ameryki. Wchodzi Pan w niebezpieczny okres medialny, proszę nie dać się upupić, zagłaskać lub przekupić. Od tego czy zostanie Pan sobą zależy Pańska przyszłość. W Polsce, jak na razie to trudna rzecz.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 114 odsłon
Komentarze
@Ryszard Surmacz
26 Marca, 2025 - 05:49
Nie uważam, że Andrzej Duda jest przyjacielem Trumpa, chociaż bardzo chciałyby za takiego uchodzić. Ostatnie wydarzenia wskazują na to, iż Donald Trump traktuję Andrzeja Dudę z życzliwym ale łatwo zauważalnym dystansem.
Polska jest niczym w obecnym amerykańskim rozdaniu kart. Niemcy będą w sojuszu z Trumpem przeciwko Chinom. Amerykańskie partnerstwo z Niemcami będzie kluczowe obok partnerstwa z Rosją. To pozostawia Polsce bardzo małe pole manewru.
Zbyt wcześnie na oceny i podsumowanie, kim jest Trump i co on naprawdę robi. Kim on jest dopiero się okaże.
Ta "nowa klasa polityczna", o której wyłonieniu się pisze Pan skwapliwie, budzi we mnie uczucia zupełnie przeciwne. Są to ludzie, których jednym dorobkiem politycznym jest szczucie. Wszystko zrobią dla pieniędzy, karier, dla zdobycia stołków i kosztem ojczyzny. Braun, na przykład, gotowy jest zapić wódką biznesy z Łukaszenką, komunistycznym łajdakiem, który bardzo pragnie z Polską granicznego konfliktu. O innych z tej grupy, jak Mentzen, którzy poszli tak daleko w prawo, iż przeszli na lewą stronę, nawet wolę nie myśleć, a co dopiero gustować w tym szczeniackim "politycznym novum".
Bardzo antypatycznie zabrzmiała ta Pańska radość z odejścia w niebyt walki PO z PiS-em. Cóż, walka Demokratów z Republikanami w USA będzie nadal trwała. Amerykańska Partia Demokratyczna została utworzona w 1828 roku, a Partia Republikańska w 1854. W początkowym okresie działalności to Demokraci byli konserwatywni, a Republikanie mieli w swoich szeregach liberałów.
Pozdrawiam.
AgnieszkaS