Kochanowski i Rodowicz

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz
Idee

Czy ktokolwiek może wyobrazić sobie płaszczyznę, która mogłaby połączyć Jana Kochanowskiego z Marylą Rodowicz? Trudne to zadanie, ale w Polsce możliwe. Z jednej strony są słowa wiersza Jana: Gościu siądź pod mym liściem a odpocznij sobie…, a z drugiej słowa piosenki: Wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet, patrzeć jak wszystko zostaje w tyle… Obydwa utwory zaliczyć można do sielanki, ale warto zwrócić uwagę, jak diametralnie różny ładunek się za nimi kryje?

Jan Kochanowski, należał do ludzi najbardziej wykształconych w ówczesnej Rzeczypospolitej, należał do tzw. seminarium królewskiego Zygmunta Augusta, które potrafiło zjednoczyć tak dwa odmienne światy, jak Koronę i Wielkie Księstwo Litewskie. To „seminarium” wraz z królem utworzyło Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Była to więc praca wykonana nie na poziomie kulturowym, lecz cywilizacyjnym. Usiąść pod lipą Kochanowskiego oznaczało odpocząć sobie, ale po dobrze wykonanej pracy, gdzie było o czym rozmawiać  i dyskutować.

A jakiż ładunek emocjonalny może nieść sielanka Maryli Rodowicz? Co się z nami stało, że pod „Liściem” Kochanowskiego chcieliśmy odpoczywać po zasłużonej pracy i rozmawiać o najważniejszych sprawach kraju, a w 400 lat później zachwycamy się piosenką, która zinterpretowała nasze najgłębsze pragnienia ucieczki? Należy zapytać: ucieczki przed kim i przed czym? Dokąd? Dlaczego w XVI wieku zbudowaliśmy wspaniałą cywilizację, a dziś zamiast czuć dumę z tamtych osiągnięć, wstydzimy się swojej historii i chcemy wsiąść do pociągu byle jakiego i uciec nie wiadomo dokąd?

Zestawienie dwóch wyżej zacytowanych fragmentów można interpretować na wiele różnych sposobów, ale może jednak warto zastanowić się nad propozycją, którą zaprezentowałem, bo to są dwie strony tego samego medalu.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)