Trump tajny agent PiS
W pierwszej kolejności musimy zadać sobie pytanie, skąd się wziął taki ktoś, jak Trump? Odpowiedź jest dość prosta, choć musimy podzielić ją na dwie części. W czasie kiedy demokracja dotyczyła tylko elit i odpowiednio sytuowanych osób, najwybitniejszych ludzi wyłaniał proces, który zamykał się w określonym kręgu, ale jednocześnie był odzwierciedleniem dokonujących się zmian w cywilizacji lub świecie. Sprężyną tych zmian mogło być ogólne zniechęcenie do panującego ustroju, mogły być odkrycia lub wynalazki. Gdy demokracja rozszerzyła swój zasięg na ogół społeczeństwa, sprawa stała się bardziej skomplikowana, ponieważ ferment wyłaniający nową rzeczywistość zaczął dotyczyć dołów społecznych i dożo większą ilość ludzi niż dotychczas. W historii takie procesy wyłaniały Mieszka I, Chrobrego, Kolumba, Sobieskiego, Bonapartego, ale też Piłsudskiego, Hitlera czy w pewnym sensie Jana Pawła II.
Pojawienie się Donalda Trumpa podlega tym samym zasadom. Nie wyłoniły go ani knowania diabelskie, ani życzliwość anielska, lecz popkulturowy meinstream, a więc to „coś”, co staje się coraz bardziej uciążliwe i „coś”, co na dłuższą metę powszechnie trudno zaakceptować. Ludzkość naszej cywilizacji oczekuje na zmianę systemu i chce aby dokonał się on w sposób pokojowy. Przeciwdziałanie tej prawdzie, jak pokazuje historia, kończy się wojną, w której zazwyczaj wygrywa nowy porządek. Tak więc, w tym wypadku, nawet zabicie Donalda Trumpa niczego nie rozwiązuje, może tylko przyspieszyć prędkość toczącego się walca. W Polsce jedno na trzydzieścioro dzieci rodzi się autyzmem, a procent niepełnosprawnych przekracza 10 procent. Przecież to wyrok. I nie jest to kara Boża, lecz działanie zdegenerowanego systemu, który uniemożliwia ludziom normalne życie i tak powszechnie deklarowany rozwój.
***
Entuzjazm po stronie nadziei jest zrozumiały, ale dobry Trump nie załatwi Polakom ani lepszego życia, niepodległości, wolności, ani powrotu do władzy. Polska to nie Ameryka! Owszem, mamy podobne procesy cywilizacyjne, ale różni nas status powagi i siły. Jak Kaczyński musi wyciągnąć daleko idące wnioski z własnej klęski wyborczej, tak samo Tusk nie ma już dokąd uciekać. PiS budował gospodarkę, ale nie docenił świadomości i poczucia społecznej tożsamości, które tworzą wspólny organizm; PO oparła się na meinstreamie bez przyszłości i tanim populizmie. PiS dostał nową szansę i ma jeszcze możliwości otwarcia bram do nowych czasów – pod warunkiem, że mentalnie się zmieni; PO przed sobą ma toczący się walec i jest pod ścianą – każdy jej ruch będzie pogarszał sytuację jej i Polski.
Trzeba wreszcie zakończyć kampanię wyborczą, znacznie podnieść poziom narracji, zacząć mówić o wspólnym państwie i w tym kierunku kształtować społeczeństwo, a także tworzyć nowe projekty oraz symulacje - te złe i dobre. Wygra ten, który własnych obywateli zacznie traktować poważnie.
Dobry Trump może uruchomić pewien proces, ale nie załatwi za nas niczego; może być partnerem, ale nie dla mięczaków, populistów i wieszających się na szyi. Jeżeli zdecyduje się na wycofanie z Europy, zostaniemy sami jak palec i nasza ucieczka do UE zakończy się powrotem tam, gdzie tak bardzo nie chcieliśmy być. Nie wiadomo jaki los spotka Ukrainę, nie wiadomo co z ustawą 447, jaką pozycję w Europie zajmą Niemcy itd.
Od około 30 lat piszę, podkreślam, że bez powrotu do punktu wyjścia, a więc naszego nowoczesnego początku (!), czyli II RP, nie będziemy w stanie postawić ani kroku do przodu. W najnowszych paszportach mamy wielką nowoczesność: znaki wodne postaci Piłsudskiego, Dmowskiego, bitwy pod Warszawą itd. Podziwiamy i siedzimy cicho, ale nie ma w nim naszych tysiącletnich dziejów; nie ma Mieszka I, Chrobrego, Kazimierza Wielkiego, Sobieskiego. Paszport, który jest naszą wizytówką w świecie, wyznacza Polakom zaledwie stuletni horyzont. Co to jest!? Kto taki pasztet zatwierdził? Nie inaczej jest w nauce historycznej.
Wybór Trumpa owszem jest przełomem, ale swojej energii nie możemy puszczać za ocean lub dmuchać w gwizdek, musimy ją zatrzymać w kraju. W publicystyce i nauce musimy skończyć z sensacjonizmem, który wypacza nasze gusty, wiedzę i sposób myślenia, a czasami i życie. Musimy przestać kłamać i wreszcie poznać swoją prawdę; do głosu dopuścić odpowiedzialnych, renesansowych ludzi i zacząć budować swoją, nie tę pożyczoną, rzeczywistość. Zmarnowaliśmy ponad 30 lat i teraz teoretycznie na koncentrację zostało nam cztery lata. Czy potrafimy, czy zdążymy, bez zachowanej ciągłości myśli i tradycyjnych elit? I oto jest pytanie!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 165 odsłon