Trzeba obalić Morawieckiego! Koszty nie grają roli.
W miniony piątek, w 75 rocznicę rozpoczęcia procesu norymberskiego, niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas napisał na Twitterze, że w Norymberdze “stanęli przed sądem mężczyźni odpowiedzialni za najohydniejsze zbrodnie w historii”. Czytając to internauci rzucili się poprawiać szefa niemieckiej dyplomacji, że nie wspomniał o narodowości zbrodniarzy. O naiwni! Heiko Maas doskonale wiedział co pisze i dlaczego tak pisze. Nie chodziło mu tylko o to, aby niemieckich kanclerzy nie straszyły po nocach widma dymów pieców krematoryjnych. Swym wpisem na TT kontynuował zaplanowane na dziesięciolecia, cierpliwe zdejmowanie odium winy z Niemców. Wszystkich Niemców.
Kampania ta rozpoczęła się zanim jeszcze Trybunał w Norymberdze wydał swe wyroki. Winę stojących przed Trybunałem członków kierownictwa III Rzeszy ustalano tak dokładnie i pieczołowicie, obracając się w wąskim kręgu najważniejszych osobistości, że “wielu Niemców poczuło się uprawnionych do osądu, że reszta narodu była niewinna” - tak przynajmniej oceniał Tony Judt, w swej pracy “Powojnie: Historia Europy od roku 1945”. Wewnętrzne poczucie niewinności szybko doprowadziło Niemców do przekonania, że jako naród nie byli autorami zbrodni lecz ofiarami nazistów.
W 40 rocznicę zakończenia wojny ówczesny prezydent Bundesrepublik, Richard von Weizsäcker mówił o “dniu wyzwolenia”. Alianci wyzwolili Niemców z okowów nazizmu.
Pół wieku po wojnie kanclerz Helmut Kohl mówił już o zbrodniach, które naziści popełnili “w imieniu Niemców”. Jakaś niesprecyzowana grupka (w Norymberdze sądzono zaledwie 22 osoby) wymordowała miliony, ale Niemcy pozostali nieskalani.
W 75 rocznicę D-Day, lądowania Sprzymierzonych w Normandii, prezydent Frank-Walter Steinmeier stwierdził: ”w 1945 roku zostaliśmy wyzwoleni”.
Sefton Delmer, mistrz radiowej “czarnej propagandy” antyniemieckiej nadawanej w latach II wojny światowej z terytorium Wielkiej Brytanii wiele lat po wojnie ostrzegał przed “wybitnym talentem Niemców do samowybielania się”. Pewnie nawet on nie przypuszczał, że to autowybielanie doprowadzi niemieckie elity polityczne do bezczelnego żądania pod adresem Stanów Zjednoczonych, aby wycofały się z Europy i zostawiły Niemcom “zaprowadzenie, w tym zbrojnie, porządku w swoim sąsiedztwie – od państw bałtyckich po Bałkany, od Morza Północnego po Morze Śródziemne”.
Propozycja minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer wpisuje się w aktualne działania Berlina, które można skondensować do hasła: rząd Morawieckiego musi upaść. Kto grozi wetem rujnującym europejskie plany Niemiec musi być zlikwidowany przed zakończeniem niemieckiej prezydencji w UE. Należy uruchomić wszelkie aktywa, wykorzystać wszystkie sposoby i całą agenturę. Koszty nie grają roli.
Warto o tym pamiętać obserwując, co dzieje się w kraju.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 27 odsłon