Przed sklepem jubilera
Mężczyzna, który naprawdę kocha kobietę, proponuje jej małżeństwo. Tacy mężczyźni w dzisiejszych czasach są bohaterami. Te słowa księdza mówiącego kazanie, do dziś brzmią mi w uszach. I choć w mediach lansuje się zgoła odmienny przekaz, to nie ulega wątpliwości, że jak zwykle nie mają one racji, a ich przekaz ma na celu zdyskredytowanie małżeństwa, pokazanie go w złym świetle.
Coraz mniej tych bohaterów (tak mówią statystyki). W 2013 r. zawarto 22 tys. małżeństw mniej niż w 2012 r. I pewnie w 2014 r. nie było lepiej. Gdzie zatem pochowali się ci bohaterowie?
Część tych bohaterów kryje się za podwójną gardą. Bo przecież nie mają gdzie mieszkać, nie mają dobrej pracy, nie są w stanie założyć rodziny bez odpowiedniego zabezpieczenia. I gdy okazuje się, że po kilku latach sytuacja nie poprawia się, to odpada kolejny bohater.
Oczywiście państwo nie pomaga. A przeważnie utrudnia, bo młodzi na rynku pracy to kula u nogi. Państwo nie sprzyja bohaterom. Rzuca im kłody pod nogi.
Jednak prawdziwy bohater i te trudności przezwycięży. Wbrew wszystkiemu i wszystkim pójdzie do jubilera i zamówi pierścionek i popędzi do wybranki swojego serca, żeby zaproponować jej małżeństwo. Ktoś powie, że porywa się z motyką na słońce. A jednak. To on jest po dobrej stronie mocy, to on ma cel i go realizuje.
http://prawymsierpowym.pl/index.php/2015/04/przed-sklepem-jubilera-2/
Dotąd dwoje choć jeszcze nie jedno, odtąd jedno choć nadal dwoje – te słowa Jana Pawła II powinny być zachętą dla wszystkich młodych, żeby jednak nie obawiali się małżeństwa, bo proszę mi uwierzyć, samemu można zrobić sporo, ale we dwoje można zrobić kilka razy więcej.
No i gdzie ci bohaterowie? Wciąż jakoś ich mało. Wolą żyć bez zobowiązań, bo tak łatwiej. Ale czy aby na pewno łatwiej? Dzisiejszym mężczyznom brakuje odpowiedzialności i decyzyjności. Mocni są w gębie, ale gdy przychodzi co do czego chowają się albo za spódnicą mamusi, albo nie robią nic, bo taki jest teraz trend. Czekają aż ktoś zrobi to za nich. Dzisiejsi bohaterowie, lansowani w telewizji to ludzie wciąż uciekający przed trudną decyzją, to wciąż duzi chłopcy, którzy chadzają w przykrótkich spodenkach. Prężą muskuły i są one widoczne, ale siła mięśni nie idzie w parze z siłą charakteru. Dzisiejsi bohaterowie są mięczakami. Każdy mężczyzna, który od kilku lat żyje w konkubinacie jest mięczakiem, jest „boidupą”, jest ciamciaramcią. Taki mężczyzna kocha tylko siebie. Jeśli kocha kobietę to zaproponuje jej małżeństwo. A co, gdy ona mu odmówi? Wówczas taki ktoś dalej pozostaje bohaterem, tyle że świadomym tego, że ona go nie kocha i jest z nim, bo nikt lepszy się nie trafił, ale przecież trafić się może.
Bohaterstwo się opłaca. Bo tym jednym gestem mężczyzna przekonuje się, czy miłość kobiety jest prawdziwa. Bohaterowie wciąż jakoś poukrywani. Zamknięci w swoich skorupach zwalają na wszystko i wszystkich, tylko jakoś swoich braków nie dostrzegają. Państwo jest kulawe i nie pomaga. Media zniechęcają do małżeństwa jak tylko się da. Ale bohater powinien wiedzieć jak się zachować. Bohater robi z siebie głupka w sklepie złotniczym, bo nie odróżnia pierścionka od obrączki. Bohater czerwieni się w sklepie u jubilera, bo nie zna rozmiaru palca swojej wybranki. Ale ów bohater brnie w to dalej, wciąga się, przełamuje wstyd i wszelkie inne opory i tylko szuka odpowiedniego momentu, żeby wręczyć czasem kompletnie brzydki pierścionek zaręczynowy. Pseudobohaterowie noszą w kieszeni pierścionek latami. Prawdziwi bohaterowie wręczają pierścionek szybko i zdecydowanie, jak przystało na mężczyzn.
Małżeństwo to nie jest bułka z masłem, nie jest łatwym wyzwaniem, ale przecież prawdziwi bohaterowie nie uciekają, tylko walczą z przeciwnościami a wyzwania to dla nich paliwo do działania. Co zatem panowie kawalerowie? Do dzieła, bo wkrótce bohater to będzie gatunek wymierający.
* Tytuł utworu Karola Wojtyły
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5755 odsłon
Komentarze
Wolny związek, a małżeństwo
26 Kwietnia, 2015 - 21:07
Temat na czasie. Przynajmniej dla mnie:)
Walczyłam do upadłego i wygrałam. Kontrargumentacja drugiej strony była nadzwyczaj logiczna i sensowna, poparta "badaniami rynku". Opcja wolnego związku zdawała się zdominować umysły dwojga młodych, aczkolwiek dorosłych już ludzi. Moje szanse marniały w oczach.
A jednak! Wygrałam w cuglach. Będzie i ślub, i biała suknia z welonem, i wesele. Wszystko jak trzeba. Już jest po zaręczynach:)
Z argumentów, których użyłam, najbardziej skuteczny okazał się chyba ten ze wszech miar oczywisty. Bo przecież, co jak nie małżeństwo zagwarantuje obojgu pewność co do trwałości związku w warunkach kryzysu? Ile znaczyć będzie wolny związek w obliczu, dajmy na to wojny i nagłej mobilizacji, albo gwałtownej zapaści na rynku pracy? Tam, gdzie bieda drzwiami wchodzi, tam miłość oknem ucieka. I co wtedy? Za kilka lat? Za kilkanaście? Podstarzali już i nadgryzieni zębem czasu, stracą przywilej pierwszego szeregu? Czy będą mieli wielkie szanse na ponowne związki? Oczywiście, że nie! Groza ewentualnej samotności bywa najlepszym straszakiem.
Małżeństwo to nie tylko obrączki, ale i węzeł. Mocny, solidny i trwały. Nawet przerwany, często bywa wiązany na nowo. Wiem coś o tym. Znam trzy takie małżeństwa z odzysku. Dobre stadła.
Co do pierścionka, warto czasem poprosić przyjaciółkę swojej wybranki, która zna jej gust i ma wiedzę co wymaganego rozmiaru. Jeśli jest dyskretna i lojalna, skutecznie pomoże wybrać właściwy pierścionek zaręczynowy. Wtedy niespodzianka będzie rzeczywiście udana.
Pozdrawiam:)
MTC! - Przyznam się, że zaskoczyłaś mnie tym komentarzem....
26 Kwietnia, 2015 - 21:36
... I nie to mnie zaskoczyło, że Twoje poglądy na życie w związku małżeńskim są - jak to dzisiaj mówią młodzi - nieżyciowe i staroświeckie. Oni bowiem twierdzą: nikt nie kupuje browaru, by się napić piwa.
Zostałem natomiast zaskoczony tym, że Ty - mając 3 córki (o ile to prawda), nie będąca już 20-latką - napisałaś, że wkrótce staniesz przed obliczem Boga do przyjęcia sakramentu małżeństwa. Gratuluję z całego serca, że dopięłaś swego. Mam nadzieję, że powiadomisz Niepoprawnych o dacie ślubu.
Serdecznie pozdrawiam,
___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz".
© Satyr
Rzeczy proste nie potrzebują wykładni, Satyrze
26 Kwietnia, 2015 - 21:43
Czy aż tak trudno domyślić się, że chodzi o jedną z moich córek:))
Kiedy MTC napisałaś, iż...
26 Kwietnia, 2015 - 22:00
... cyt.: "Moje szanse marniały w oczach", tym samym wprowadziłaś dezinformację. Więc nie dziw się, że tak a nie inaczej odebrałem Twój tekst. Gdybyś napisała na przykład: "szanse mojej córki malały w oczach", to wykładnia przekazu byłaby jasna i zrozumiała.
Pozdrawiam i życzę Twojej córce wszystkiego, co najlepsze w związku małżeńskim.
___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz".
© Satyr
Rzecz w tym Satyrze, że ona była po "drugiej stronie"
26 Kwietnia, 2015 - 22:07
malały więc moje szanse, a rosły ich - pretendentów do wolnego związku.
No tak! Teraz w końcu mam obraz Twojego MTC problemu,...
26 Kwietnia, 2015 - 22:14
... z którym sie uporałaś. Młodzi (Twoja córka i jej chłopak) chcieli żyć pod jednym dachem na tzw. kartę rowerową, a Ty byłaś przeciwna temu i wygrałaś. To nie można było od razu tak napisać?
Pozdrawiam,
___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz".
© Satyr
Ja się domyśliłam od razu
26 Kwietnia, 2015 - 22:13
Też mam córkę, dwudziestolatkę. Ona chciałaby wziąć ślub, na poczatek chociaż cywilny. Wybranek nie wie, po co jej to,bo jego rodzice nie mieli ślubu. Ona nie umiała uzasadnić swojego pragnienia.
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika Verita nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
M3c....27 Kwietnia, 2015 - 17:10
walczyłaś do upadłego? Dlaczego musiałaś walczyć? Czy to wszystko nie było jasne dla młodych? Obawiam się ,że Twoja walka się nie skończyła, życzę zatem powodzenia ....a młodym szczęścia i miłości.Pozdrawiam
Verita
Prawymsierpowym! Dzisiaj - jak widzę - podniosłeś...
26 Kwietnia, 2015 - 21:53
... bardzo ważny temat: żyć w konkubinacie czy też w związku małżeńskim. Oczywiście wszystkie argumenty przemawiają za tą drugą opcją. Pierwsza opcja jest dla mnie po prostu nie do przyjęcia. Przemawia za tym przede wszystkim życie zgodnie z zasadami, jakie obowiązują w Kościele Katolickim. A po drugie: życie w związku małżeńskim w świetle prawa cywilnego daje współmałżonkowi o wiele więcej praw, niż konkubentowi. Kiedy poznałem Evę, wystarczyły mi 3 tygodnie, bym podjął właściwą męską decyzję (i nie pytał się kobiety :-). Po 6 tygodniach byliśmy już w związku małżeńskim.
Pozdrawiam,
___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz".
© Satyr
Przyznam szczerze, że nie
26 Kwietnia, 2015 - 22:25
Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się aż tak dużego odzewu, ale to chyba "zasługa" wyznania matki trzech córek :)
Jeśli ktoś mi mówi, że...
26 Kwietnia, 2015 - 22:54
... przeszkodą w zawarciu związku małżeńskiego są względy materialne, to... kłamie.
Jeśli młodzi chcą być ze sobą do końca życia, żyć zgodnie z Dekalogiem, to żadna siła nie jest w stanie temu przeszkodzić, - także ta materialna. Dla przykładu: moi rodzice nie byli zamożni. Można nawet powiedzieć, że w ich domach rodzinnych się "nie przelewało". Poznali się w miesiącu styczniu, a w kwietniu tego samego roku wzięli ślub. I wcale nie dlatego, że moja mama była w ciąży.
Nie mieli wówczas obrączek, bo po prostu nie było ich stać na taki wydatek. Kupili pozłacane. Kiedy po latach było ich stać, wymienili na złote. Ale status materialny udało im się podnieść, bo już razem pracowali na wspólne utrzymanie. A wspólnie przeżyli 58 lat, tj. do czasu śmierci mojego ojca.
Pozdrawiam,
___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz".
© Satyr
Witaj Satyr
27 Kwietnia, 2015 - 19:41
Powiem ci że duża część młodych zaręczonych rozchodzi się, właśnie przez finanse, i brak lokum do zamieszkania, i brak perspektywy na założenie rodziny.
Bo nie są wstanie kupić mieszkania, za 300 000 tyś.
Coraz więcej singli i singielek, i życie na kocią łapę, tak to się ma tylko w Polsce.
Na zachodzie gdzie płaca jest o wiele większa, nie ma już takiego problemu, nawet dzieci rodzi się sporo, bo tamte państwa dbają o to.
A w Polsce nierząd POlszewi, wszystko robi by ludzi do ubóstwa doprowadzić, a Polskę wyludnić.
Pozdrawiam
Jestem jakim jestem
-------------------------
"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------
Jestem przeciw ustawie JUST 447
W DAWNYCH CZASACH TO WESELA TRWALY TYDZIEN
26 Kwietnia, 2015 - 21:53
TERAZ TYLE TRWA MALZENSTWO
Prawy masz u mnie 100
27 Kwietnia, 2015 - 01:02
Swietny temat. Pomimo ze jestem oddalony od zony i dzieci kochamy sie bardzo i nie ma mowy o zdradzie. Za zone i dzieci oddam zycie bez nawet sekundy zastanawiania sie. Otrzymalem dobra szkole od Sp.rodzicow.
Rozaniec, karabin, Bog, Honor i Ojczyzna.
casey
Jeżeli
27 Kwietnia, 2015 - 04:57
dziewczyna i chłopiec uważają, że wygodniej im będzie żyć "na kocią łapę", to znaczy, że nie są uczciwi wobec siebie, lub zbyt wiele napatrzyli się na "celebrytów". Zabezpieczają się już w pierwszym etapie swojej wspólnej wędrówki przez życie, myślą, że jeżeli partnerka (partner) mi się znudzi, to ją (jego) po prostu zostawię i będę rozgłądał sie za następną (ym). Związek małżeński daje też zabezpieczenie dla obu stron a dodatkowym ogniwem wiążącym jest dziecko. Wspólne forsowanie przeszkód, które małżonkowie pokonują a które zawsze pojawiają się na wspólnej drodze, także scementowuje małżeństwo. Należy pamiętać o umiejętności wybaczania, dialogu i umiejętności pójścia na kompromisy. O zdradzie nie może być mowy, takiej drzazgi prawie nigdy nie daje się wyciągnąć z duszy.
Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain
Romanie....
27 Kwietnia, 2015 - 17:16
Dziecko ogniwem wiążącym? Hmmm... Raczej wątpię, bo niewiele pomoże a raczej ucierpi w rozpadającym się związku. Umiejętność wybaczania owszem jest potrzebna ale przedtem potrzebna jest skrucha i żal.Z kompromisami też bywa różnie.... Pozdrawiam
Verita
Weekendowe małżeństwa
27 Kwietnia, 2015 - 09:30
Weekendowe małżeństwo to nowa forma organizacji wspólnego życia po ślubie wynikła z konieczności podjęcia pracy w innym miejscu, niż miejsce zamieszkania. W gruncie rzeczy taka nowa nie jest, bo już nasi ojcowie i dziadkowie zwykli wyjeżdżać na okresowe delegacje, których skutkiem stawało się ograniczenie pożycia małżeńskiego do dwóch dni w tygodniu. Jeśli nie w miesiącu. Jak nie mniej. Obecnie forma ta rozpowszechniła się jeszcze bardziej w związku ze stale zwiększającą się mobilnością społeczeństwa. Skąd owa mobilność? W miarę upływu czasu znacznie wzrosły nasze oczekiwania finansowe, a zarazem wymagania w stosunku do nowego miejsca pracy. To powoduje, że odległość przestaje być problemem i jesteśmy bardziej skłonni przyjąć intratną posadę bez względu na separację małżonków, jaką za sobą niesie.
W związku z powyższym, jak wynika z moich obserwacji, odseparowanych partnerów można podzielić na trzy kategorie:
Druga młodość
Fakt pozostawania w pewnej odległości od małżonka stanowi idealne uwarunkowanie do rozwinięcia skrzydeł życia towarzyskiego zarówno dla osoby, która wyjechała, jak i dla osoby, która pozostaje na miejscu. Brak realnej kontroli sprzyja coraz częstszym wyjściom, coraz późniejszym powrotom i coraz rzadszym telefonom do siebie. Z drugiej strony bywa, że wywołana rozłąką samotność nie znajduje innego ukojenia, niż te przynoszone przez zapomnienie. A zapomnienie wiąże się zwykle z upojeniem alkoholowym lub imprezowym.
Jaskiniowiec
Kolejnym typem samotnego małżonka jest jaskiniowiec, czyli praca, dom, praca, dom. Z powodu obawy o zazdrość partnera lub z poczucia obowiązku zarówno chlebodawca, jak chlebobiorca wiernie czekają na siebie przez cały tydzień, nie dopuszczając do swojego wolnego czasu najmniejszej formy rozrywki poza miejscem rezydowania. Urozmaiceniem samotnych wieczorów staje się telewizja, książka, czy internet. Czekająca co wieczór na Skypie połowica wymaga również rezygnacji z wyjść integracyjnych po pracy.
polecam wpis Magdaleny Hurko
http://interia360.pl/porady/rodzina/artykul/weekendowe-malzenstwa,66285
Życie na walizkach
27 Kwietnia, 2015 - 10:00
Życie na walizkach
Jedna z bardziej popularnych postaw, czyli cotygodniowe kursowanie z punktu A do punktu B. Mimo konieczności pokonania kilkuset kilometrów, trudnych warunków pogodowych oraz okresowego zniechęcenia, stęsknieni za sobą partnerzy dzielnie walczą o choćby kilka dodatkowych godzin razem. Praca upływa im więc pod znakiem niecierpliwego wyczekiwania końca tygodnia, po to, by wraz z przekroczeniem wyjściowego progu firmy czym prędzej wsiąść w pociąg, samochód lub samolot.
Choć rozłąka nierzadko skutkuje poważnym rozłamem w małżeństwie, czy w związku partnerskim, istnieje wiele par, które z odległością nie mają najmniejszego problemu. Jest to im wręcz na rękę, gdyż dzięki temu mają możliwość nieustannego rozwoju, doskonalenia swoich umiejętności, otwierają się przed nimi szanse na atrakcyjne awanse. Wielu ludzi wyjeżdża z konieczności, z powodu braku perspektyw na lepsze życie lub braku podstawowych środków do życia. Takich wyborów się nie ocenia.
Mój pierwszy związek na odległość okazał się klapą. W przypadku moich rodziców rozłąka wzmocniła uczucie, o którym zapomnieli w natłoku codziennych trosk. Odnaleźli coś, co było między nimi na początku i co zyskało z czasem na wartości. W obecnym związku, kilkudniowa rozłąka pozwala obojgu na realizowanie siebie oraz na docenianie każdej wspólnie spędzonej chwili. Bez monotonni, czy przyzwyczajenia.
Wszystko, co robimy w życiu, to kwestia priorytetów. I pewnego dnia człowiek musi zmierzyć się z trudną decyzją. Czy zadbać o dobry byt swojej rodziny kosztem utraty bezcennego czasu, jakim jest także w dalszej przyszłości czas dorastania dzieci. Wybiera się wspólne klepanie biedy lub dobry poziom życia w odseparowaniu.
A Ty co wybierzesz?
. polecam wpis Magdaleny Hurko http://interia360.pl/porady/rodzina/artykul/weekendowe-malzenstwa,66285
Bardzo ważny wpis....
Komentarz ukryty i zaszyfrowany
Komentarz użytkownika Verita został oceniony przez społeczność dość negatywnie. Został ukryty i zaszyfrowany poprzez usunięcie samogłosek. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 3. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność jakkolwiek ciężko Ci będzie go odczytać. Pamiętaj, że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
27 Kwietnia, 2015 - 17:05
n czs , dl Plków , szczgóln dl ktlków.Sł skrmnt młżństw jst n d przcnn. Zwązk cywlny życ n kcą łpę włścw nczym sę n różną. Pzdrwm
Verita
W wymiarze duchowym się nie
27 Kwietnia, 2015 - 19:18
W wymiarze duchowym się nie różnią, w praktycznym tak i to we wielu dziedzinach.
Dzięki wszystkim za dyskusję
27 Kwietnia, 2015 - 22:38
Dzięki wszystkim za dyskusję na ten ważny temat. Nie spodziewałem się, że będzie aż taki odzew :)
@prawymsierpowym
27 Kwietnia, 2015 - 22:43
a to juz koniec ????
Czasem koniec to początek
28 Kwietnia, 2015 - 18:33
Czasem koniec to początek czegoś nowego :)
http://prawymsierpowym.pl/index.php/2015/04/sami-swoi-stawiaja-na-bronka-barana/