Przesłanie Pana Zagłoby
Dziwny to był rok dwa tysiące siedemnasty
Zaczął się u nas zemstą wredną pederasty
Na Jerzego z wojska szeregowym koledze
Urozmaicając góralom w królewskim suknie
Odwieczną batalię o gruszki na miedzę
Z wierzb cicho płaczących opadające
Jak w zimie strasznie wiało przeraziłem wtedy
Wizją historycznego ronda trepa i męża Kiejkuty
Dziergają swoją starość wzorem innych wielu
Prężąc liczne cnoty okrzepłe w burdelu
Ja mając wciąż nadzieję na swojej trombicie
Ubogiej potomkini jerychońskiej trąby
Próbowałem im i sobie znaleźć jakieś wyjście
I grałem Gaude Mater Polonia I Bogurodzicę
Byłem jednak przed Panem jak te juczne ciele
Oni kupili wnuczkom durne wuwuzele
I chociaż Moc szła wszędzie jak przybrana woda
Jak polski różaniec i ksiądz Bashobora
Instrument nie okazał się Rycerzy Uśpionych Budzicielem
To tylko cargo kult apokalipsy głosów ciszę fałszujący
Marzyłem jeszcze żeby zapodziani po głowy
Pospołu podrzeć lubieżnie jedwabne pończochy
Zamiast tego po prostu poddałem się żonie
I drżąc ciągle ze strachu hodujemy dzieci.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1329 odsłon