Zaprzeczenie nieistniejącemu, czyli stop kłamliwym bilbordom

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- To skandal! - huknęła mama Łukasza i huknęła pięścią w stół.
- Może dokładniej - poprosił dziadek Łukaszka. - W Polsce połowa rzeczy to skandal.
- Chodzi mi o te bilbordy - mama Łukaszka plasnęła dłonią w rozłożony na stole najnowszy numer "Wiodącego Tytułu Prasowego". - Kłamliwe bilbordy.
- Na czym polega to kłamstwo? - spytała siostra Łukaszka smarując zapamiętale chleb z dżemem.
- Na kłamstwie. I cieniej z tym dżemem, jest kryzys! - warknęła babcia.
- Smaruj grubiej, stać nas - wciął się dziadek. - Czasami prawda jest dla niektórych kłamstwem.
- Cieniej!
- Grubiej!
Wystraszona siostra upuściła chleb, który spadł dżemem na gazetę.
- I co z tymi bilbordami? - spytał tata.
Wszedł Łukaszek z lornetką, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi.
- Tu wolność mordują dżemem, a ty bilbordy - zezłościła się mama Łukaszka z trudem odklejając chleb z gazety. - Otóż "Wiodący Tytuł Prasowy" oraz inne media z krainy wolnych mediów protestują w sprawie kłamliwych, państwowych bilbordów. Tak nie było, nie jest i nie będzie, aby dwa razy dwa było pięć! To jest kłamstwo! - zakrzyknęła mama dobitnie, rozłożyła ręce i dotknęła chlebem z dżemem babcinego swetra.
- Do cholery, wczoraj prałam! - zdenerwowała się babcia, a reszty rodziny jednomyślnie się zgodziła, że tego typu napis to kłamstwo.
- No więc! - triumfowała mama. - Kłamliwe bilbordy...
- A co jest napisane na bilbordzie? - wtrącił się Łukaszek stojący w kuchennym oknie z lornetką przy oczach.
- No, że dwa razy dwa to pięć, prawda? Tak by wynikało - dziadek zwrócił się do mamy.
- Nie - odparł Łukaszek.
- Sześć? - spróbowała niepewnie siostra.
- Nie.
- Nie i nie, czy to ważne? gorączkowała się mama. - Kłamstwo to kłamstwo.
- Chyba, że nie kłamstwo - rzucił Łukaszek. - W gazecie nie ma tego bilbordu?
- Dżem zakleił - poddał tata.
- Wcale, że nie - obruszył się mama Łukaszka. - Jak możecie podejrzewać wolne media o rozpowszechnianie rządowej propagandy. Oczywiście, że nie wydrukowali ogłoszeń o treści tych bilbordów.
- To skąd wiesz, co jest na tych bilbordach?
- Wiodący Tytuł napisał, że kłamstwo i mi to wystarcza - oznajmiła spokojnie mama.
- Ale na bilbordzie nie ma kłamstwa - rzekł Łukaszek.
- Skąd wiesz?
- Bo stoi jeden koło sąsiedniego bloku. Widzę go przez lornetkę. Napisane jest na nim, że dwa razy dwa to cztery.
Zapadła niezręczna cisza.
- Zaraz, to "Wiodący Tytuł Prasowy" robi akcję przeciwko napisowi na bilbordzie, którego nie ma? - spytała powoli siostra i mama wyrzuciła ją za drzwi.
- Ale zgodzicie się, że to kłamstwo, że dwa razy dwa to pięć? - pytała mama rozpaczliwie.
- No tak...
- A zatem kłamstwo! Precz z kłamstwem!
- Ale na bilbordzie go nie ma - próbował interweniować Łukaszek, nie mógł się jednak przebić przez mamę wołającą "kłamstwo".
Pomoc nadeszła z zupełnie niespodziewanej strony.
- Podali właśnie w radio, że Unia Tabliczki Mnożenia potwierdziła prawdziwość treści bilbordów! - darła się na korytarzu siostra.
Dla mamy był to cios.
Godzinę później do drzwi ktoś zadzwonił. Babcia otworzyła, na korytarzu stała mama Wiktymiusza z wiaderkiem farby.
- Idę zamalować ten kłamliwy bilbord, idzie ktoś ze mną? - zapytała.
- On nie jest kłamliwy - westchnął tata Łukaszka.
- Proszę pana, jeśli pan pomnoży dwa przez dwa nie otrzyma pan pięć.
- Ale na bilbordzie nie ma cyfry pięć. To z czym pani chce walczyć?
- Z kłamstwem - odparła dumnie mama Wiktymiusza i poszła.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)