Nonkonformistyczny bojkot lustracji akademickiej
Panuje niemal powszechna opinia o konformizmie kadr akademickich. Nie bez przyczyny, skoro od lat na uczelniach panują stosunki feudalne a możliwości awansu naukowego przez lata zależały od spolegliwości wobec przewodniej siły narodu. Kto chce robić karierę lepiej niech nie ujawnia poglądów naukowych odmiennych od decydentów akademickich, w gruncie rzeczy niepodlegających merytorycznej krytyce mniej utytułowanych, choć w danym temacie kompetentnych. Panuje pogląd, że profesora to może oceniać tylko inny profesor i niechby ktoś ten pogląd zakwestionował. Nonkonformiści od lat z systemu byli wykluczani, więc konformizm kadr akademickich jest oczywistością.
Są jednak przykłady nonkonformizmu na co dzień konformistycznego środowiska akademickiego Taką niecodzienną okolicznością, która zmobilizowała niemałą część środowiska akademickiego do odważnego, nagłaśnianego protestu, była ustawa lustracyjna, której akademicy mieli także podlegać. W końcu chodziło o poznanie historii środowiska, o ujawnienie kolaboracji z systemem kłamstwa przez osoby na ogół przysięgające służenie prawdzie. Kłamcy lustracyjni z domeny akademickiej winni być wykluczeni, ale to większości się nie podobało, co niejako wskazuje na zakres kolaboracji z systemem komunistycznym i akceptację tego procederu. Ileż to forteli wymyślano, aby czasem prawda nie ujrzała światła dziennego, jakich argumentów używano w obronie rzekomo naruszanych ustawą praw obywatelskich, dóbr osobistych, dóbr nabytych w ramach kolaboracji, których beneficjenci mogą być nieludzko, bezprawnie pozbawieni.
Zarzucano władzy naruszanie autonomii środowiska akademickiego, taktownie nie podnosząc, że chodziło co najwyżej o autonomię do zachowań niegodnych, bardzo przydatnych przez lata w karierach akademickich. Te protesty jasno pokazały poziom degradacji sporej części środowiska akademickiego zorientowanego (a)moralnie na urządzenie się w zniewalającym systemie komunistycznym. Swojej twarzy środowisko nie chciało pokazać, ale -rzecz jasna – chcąc nadal pozostawać w roli elity intelektualnej i moralnej.
Tych, którzy takie postępowanie kontestowali, obrzucano obelgami, określano mianem hunwejbinów, nurzających się w szambie. Ci, którzy nie zhańbili się zajrzeniem nawet do teczek IPN występowali w przestrzeni publicznej w roli ekspertów od lustracji. Jako teoretycy prawdy – o czym informują ich biogramy naukowe – praktykowaniem prawdy nie zamierzali i nie zamierzają się trudnić. Takie mamy elity akademickie wynoszone na piedestały, aprobowane przez demokratyczną większość.
Ostatecznie lustracja jest jednak przeprowadzana i trudno jest obejmować stanowiska kierownicze tym, którzy w sposób tajny kolaborowali i do tego nie chcieli się przyznać.
Nie spowodowało to pozytywnego oczyszczania środowiska, bo lustracja jest ograniczona, a dekomunizacji brak, choć wiadomo, że głowę systemu stanowiła partia, a SB tylko jej narzędzie. Taki stan rzeczy jasno prowadzi do ideologicznego bojkotu prób edukacji młodego pokolenia w zakresie najnowszej historii.
Fragment tekstu:
Józef Wieczorek – Stwórzmy „Czarną księgę komunizmu” w polskiej nauce
opublikowanego w miesięczniku Nowe Państwo -listopad 2022 r.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 190 odsłon
Komentarze
Czy nie jest zbyt późno?
4 Grudnia, 2022 - 17:00
Znam wiele przypadków, że potomkowie tych TW uzyskali stopnie i tytuły naukowe (być może część z nich uczciwie na nie zapracowało) i kontynuują działalność po rodzicach.
Pozdrawiam serdecznie
Roman Pniewski
amoralne urządzanie się!, drogę wskazali już "herosi" humanizmu,
5 Grudnia, 2022 - 08:57
encyklopedyści, luminarze postępu z jednej strony przygotowali grunt pod jedną z największych zbrodni przeciw ludzkości, pod tzw rewolucję francuską, obalenie monarchii we Francji, z drugiej ostro krytykowali najbardziej demokratyczny owocześnie ustrój demokracji szlacheckiej w Polsce ( ze wszystkimi wadami, zgubnymi dla nas!),a wspierali krwawych tyranów carskich w Rosji, czerpiąc stamtąd, od nich ...granty.
Dzisiaj w Polsce i na uczelniach mamy jakby odwzorowanie tej sytuacji;
ostra krytyka rządów prawicy, wulgarne wspieranie idiotyzmów ekologiczno/ gienderowychza za sute, tłuste GRANTY.
Uczelnie nad Wisłą spozycjonowały się jako tacy współcześni encyklopedyści.
Totalne popapraństwo.
pzdr
antysalon