Grzech zaniechania: lustracja

Obrazek użytkownika Politykierski
Idee

Ilekroć rozmawiam z kimś z młodego pokolenia i poruszam kwestię lustracji, taki ktoś z reguły wzrusza pogardliwie ramionami. No bo dla niego ten temat dotyka spraw tak odległych, że - zdają się - czasowo sąsiadujących z dinozaurami. Po co grzebać w czyjejś przeszłości? po co do tego wracać? Po co siać nienawiść? - takie z reguły zadają pytania w odpowiedzi...
Czy jednak lustracja nie odbija się czkawką w naszym życiu? Czy dotyczy wyłącznie osób ze świecznika?
I tutaj dochodzimy do sedna, którego nie chcą lub nie mogą dostrzec młodzi ludzie. Dlaczego nie chcą? Bo żyją wyłącznie przekonaniem, że polityka nie wpływa bezpośrednio na ich życie, co oczywiście jest tezą błędną. A dlaczego nie mogą? Bo media, często skażone osobami z niezbyt chlubną przeszłością, o takich sprawach nie piszą. A jaki może być wpływ brak lustracji na codzienne życie przeciętnego obywatela?
Posłużę się przykładem z życia wziętym.
Otóż mój ojciec opowiadał mi swego czasu taką oto historię. Sprawa miała miejsce gdzieś w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to - napiszę wprost - ludzie "ze służb" nie bardzo wiedzieli, jak się dalej potoczą losy państwa, polityki i ich własne. Nie wiedzieli, czy mają się obawiać ujawnienia swojej przeszłości, czy sprawa - pisząc kolokwialnie - przyschnie.
Na przyjęciu imieninowym w kręgu emerytów-działkowców (a do takich właśnie należał mój ojciec) jeden z uczestników nieco przesadził z alkoholem. No i jak to w takich przypadkach bywa - zaczął być po prostu szczery. Opowiedział to, jak załatwił "frajera" na cacy - otóż zasugerował prezesowi spółdzielni mieszkaniowej, że był kimś ważnym w tychże służbach i ma na niego kwity. Mógł tak zablefować, bowiem rzeczywiście służył kiedyś w MO, znał nieco te sprawy. Prezes, mając obawy, że tak mogło być w rzeczywistości, nieco się spłoszył i wystraszył. I tak słowo do słowa sprzedał owemu milicjantowi mieszkanie w jego spółdzielni z dużym rabatem za cenę ok. 25 tys. zł (licząc w dzisiejszych pieniądzach po denominacji). W tym ok. 60-metrowym mieszkaniu zamieszkała córka tego pana. I teraz pojawia się pytanie - kto spłacił resztę faktycznej wartości tego mieszkania? Mam wrażenie, że inni członkowie tej spółdzielni. Głównie młode małżeństwa z dziećmi...
Taka "wspólnota interesów" rodzi mafijne powiązania. Kiedyś to się nazywało - sitwa.
I tu nasuwa mi się kolejny przypadek działania "samych swoich" ze służb.
Otóż w pewnej podwarszawskiej gminie leżącej nad urokliwą rzeczką gmina postanowiła sprzedać grunty pod działki rekreacyjne. Ogłoszono przetarg - informację o tym umieszczono w miejscu publicznym zgodnie z prawem. Niestety do pierwszego przetargu nikt się nie zgłosił. Więc cenę wywoławczą istotnie obniżono i tym razem znaleźli się chętni na atrakcyjne działki. Kupili je za bezcen. A działki bardzo ładne, z dostępem do wody. Dlaczego nikt się nie zainteresował sprzedażą działek? Wyjaśnienie jest proste - wywieszono je w urzędzie gminy na tablicy znajdującej się... w suterenie. Wiedzieli o niej wyłącznie ci, którzy mieli wiedzieć. Sitwa.

No i niech dalej młodzi ludzie o lustracji sądzą, że to ich nie dotyczy, także finansowo. Że to wymysł pisiorów i szalonego Antka...

Brak głosów

Komentarze

"po co mi wiedzieć czy jakiś mój znajomy na mnie kiedyś donosił czy nie?"
Tak mówią zjadacze Gazety Wyborczej.

Mam znajomego który pracował jakiś czas jako kierownik hurtowni alkoholu.
Zarabiał w miesiąc tyle ile jako nauczyciel przez rok.
I pewnego razu przyszedł do biura facet który przedstawił się jako "ochroniarz" i że przysłała go centrala z Warszawy (bo ta firma miała sieć tych hurtowni w całej Polsce)
I ten mój znajomy poprosił gościa o jakieś dokumenty, i gościu min. miał pozwolenie na broń wydane w 1988r. Pracował w ogóle w "legalnej" firmie ochroniarskiej.
Wniosek jaki można wysnuć jest taki że co najmniej w 1988 było wiadomo jak potoczą się losy naszej gospodarki i że będzie zapotrzebowanie na komercyjne firmy ochroniarskie.
Oczywiście pewnie wiedzieli o tym ci którzy powinni wiedzieć.
Remek.

Vote up!
0
Vote down!
0

Remek

#177555

Ach aż nie chce mi się mówić, odsyłam na youtube posłuchajcie wykładów Michalkiewicza i spróbujcie skonfrontować z rzeczywistością. Prawda jest taka, że mafia to pikuś w porównaniu z polską sitwą. Nic w tym kraju nie dzieje się przypadkowo i milionerzy też nie pospadali z nieba! Polska rzeczywistość to dramat!!!

Vote up!
0
Vote down!
0
#177605

i OBRAŻANIA PRAW obywatelskich -> Wyborców "rządów prawa"

- W 1999r. Minister Sprawiedliwości i PG - Hanna Suchocka inFormowała Obywateli pokrzywdzonych przez zorganizowaną przestępczość zawodową funkcjonariuszy i Obywateli poszkodowanych przez „wymiar sprawiedliwości” - że jakOby...

””Trwa lustracja „prawników” - odbieranie uprawnień emerytalnych nikczemnym prokuratorom, sprawdzanie, czy sędziowie w przeszłości nie sprzeniewierzyli się zasadzie niezawisłości. Działania te nie wzbudzają jednak entuzjazmu u samych zainteresowanych. Czy solidarność zawodowa bierze górę nad poczuciem przyzwoitości?

- Po przyjęciu w 1989 r. zasadniczych zmian przywracających pełną zasadę niezawisłości sędziów powszechne było oczekiwanie, że nastąpi proces samooczyszczenia się środowiska sędziowskiego. Niestety, tak się nie stało. Kiedy objęłam stanowisko ministra sprawiedliwości, zaczęła akurat wchodzić w życie ustawa lustracyjna, a następnie ustawa pozwalająca na usunięcie ze środowiska sędziowskiego osób, które sprzeniewierzyły się zasadzie niezawisłości sędziowskiej. Ten proces jest obecnie realizowany i „cały czas trwa.” Odpowiada zresztą na społeczne zapotrzebowanie.””

Podczas sprawowania urzędu „Ministra Sprawiedliwości” przez H.Suchocką „ŚLEDZTWA” prokuratorskie-> dotyczące ZBRODNI medycznych (policyjnie potwierdzonych zeznaniami świadków) ObWE śledztwa były ( sprawnie wewnętrznie, urzędniczo, czy biznesowo-nekro-korupcyjnie) ->
PRZESTĘPCZO umarzane przez politycznie zniewolonych „prokuratorów” ...

Owe „śledztwa” BYŁY JEDNAK prawomocnie „wznawiane” aby mogły być ponownie NIEprawomocnie (bezprawnie) umarzane ... Dla „dobra” towarzyszy współdziałających i POpierających rozwój rozboju społecznego i współczesnych zbrodni medycznych = nieludzkiego LUDOBÓJSTWA dla profesjonalnego ZŁOdziejstwa „lekarzy” „prokuratorów” „sędziów” „polityków” pasożytujących na społecznym budżecie podatkowym i ZUS .

Od 2008 r. PRokuratorzy RP zmuszeni przez lokalne POlityczne mafie deprawatorów prokuratorów, do przestępczego TUSZOWANIA dowodów ZBRODNI przeciwko ludzkości...

Nie byli ( zgodnie z prawem i faktami) - traktowani przez Prokuraturę Krajową (spraw wewnętrznych tarć i nacisków) -> jako ewidentni „ świadkowie koronni” , którzy przyznali się, (tuszując zbrodnie) że byli tajnymi i świadomymi współpracownikami lokalnych mafii (zbrodniarzy medycznych) - bezapelacyjnych kolesi „ prokuro-adwokatur apelacyjnych”...

Politycznie zorganizowanego syndykatu zbrodni medycznych i anty-obywatelskich przestępstw gospodarczych, dewastujących gospodarkę prawdą o Polsce, życiu, zdrowiu, efektach i defektach organizacji współPracy Obywateli doskonalących państwa - do skonania...

Nie dziwi,iż niePOprawna POlitycznie wypowiedź na Westerplatte 2009 r. Wł. Putina :

”” W STOSUNKACH MIĘDZYNARODOWYCH NIE POWINNIŚMY POSTĘPOWAĆ TAK JAK „LEKARZE” – KTÓRZY ZAKAŻAJĄ PACJENTÓW CHOROBAMI, ABY NA „LECZENIU” ZARABIAĆ ”” ...

Została OCENZUROWANA aby udaremnić cywilizacyjne reformy obywatelskie i etyczną lustrację POlitycznych służb zabezpieczenia : Niedomiaru Sprawiedliwości, Nadmiaru Służb Chorobotwórczych, Rządowych Budowniczych Patologii Urzędniczych.

KONSTYTUCJA Rzeczypospolitej Polskiej
Art. 43.
Zbrodnie wojenne i (powojenne) zbrodnie przeciwko ludzkości nie podlegają przedawnieniu.

Art. 44.
"Bieg przedawnienia w stosunku do przestępstw, nie ściganych z przyCzyn politycznych, popełnionych przez funkcjonariuszy publicznych lub na ich zlecenie, ulega zawieszeniu do czasu ustania tych przyCzyn."

Pozdrawiam
J.K.
Janusz Krzemiński - ojczystegoiowego@interia.pl

Vote up!
0
Vote down!
0
#177630