Przeciwko akceptacji etyki nikczemnego postępowania. Sprawa „doskonałego” profesora – Bogusława Śliwerskiego.

Obrazek użytkownika Józef Wieczorek
Idee

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego

Pan Minister Dariusz Wieczorek

 

Przeciwko akceptacji etyki nikczemnego postępowania

Sprawa „doskonałego” profesora – Bogusława Śliwerskiego

Chciałbym wrazić dezaprobatę z powodu argumentów zamknięcia sprawy „doskonałego” prof. Bogusława Śliwerskiego. To tylko potwierdzenie, że domena akademicka nadal jest patologiczna i nie widać oznak działania na rzecz obniżenia poziomu patologii.

Nikt gorącym żelazem nie zamierza patologii wypalać a nawet ich monitorować, czy chociażby odnosić się merytorycznie i praktycznie do danych z monitoringu plag prowadzonego przez mnie od lat pro publico bono. Mój postulat organizacji Polskiego Ośrodka Monitoringu Patologii Akademickich – POMPA i zainstalowania swoistej pompy do wypompowania patologii z domeny akademickiej nie zostatał zrealizowany.

Odnosi się wrażenie, że mimo długotrwałego rozpatrywania/konsultowania nie zapoznano się dokładnie ze sprawą i ustalenia nie są nawet zgodne z wyrokiem sądowym.

A zastosowane kryteria etyczne trudno uznać za zasadne, chyba, że zostaną odniesione do zasad etycznych sformułowanych przez Georgy Lucasa„ że „ najwyższym obowiązkiem etyki komunistycznej jest zaakceptować konieczność nikczemnego postępowania”.

Rozbrajające wręcz jest stwierdzenie, że „jego jednorazowy czyn jest następstwem niestaranności redakcyjnej. Jest on zaniedbaniem niewielkiej rangi…..”.

Czy to stwierdzenie mam odnosić też do decyzji mnie przesłanej? Fakt, że jednorazowej, ale wątpliwie jednak czy niestarannie zredagowanej (po 3 miesiącach pracy ?! i chyba nie stanowiącej ‘zaniedbania niewielkiej rangi” jako że zadbanej przez czynniki najwyższej rangi.

Jasno zostało udokumentowane i potwierdzone nawet przez sąd, że czyn „doskonałego” profesora nie był jednorazowy a dwukrotny, bo autor zadbał o to, aby po otrzymaniu mojej opinii o tym „niestarannym” czynie, pokazać coś na kształt „gestu Kozakiewicza”. Co mi mogą zrobić? Jestem przecież doskonały i walczę z nierzetelnościami i „pseudonaukowcami”, nieukami ….

Starannie, intencjonalnie, ponownie zamieścił nieswoją własność intelektualną bez podania źródła, biorąc ją taktownie pod ochronę prawną! []]>https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/ ]]>„Treści moich wpisów chronione przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych”        ]

Po niekorzystnym dla niego wyroku sądowym zadbał starannie  o usunięcie dowodów swej „niestaranności redakcyjnej”. Zrezygnował z ostrzeżenia na stronie o ochronie prawnej tego co na blogu zamieszcza, bo nawet niezbyt rozgarnięty czytelnik w takiej sytuacji rozumiał, że to co tam zamieszcza, bez podania źródła, jest jego własnością intelektualną. A teraz „doskonały” żali się na blogu, że go prześladują i to sądownie „kuglarze”, „pseudonaukowcy” , „nieuki”, „wampiry” .

Co więcej autor zmienił opis bloga []]>https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/  ]]>– dostęp 22.07. 2024 r.)  określając go jako -„ OSOBISTY BLOG poświęcony PEDAGOGICE jako nauce i praktyce społecznej,” dla podkreślenia rangi i jego naukowego charakteru, choć i za taki był uważany, co podnoszono w laudacjach na cześć jego licznych doktoratów honoris causa.

Nie jest zrozumiałe – i pismo tego nie wyjaśnia – dlaczego ta popularna [łączna liczba wyświetleń7320405 – stan 22.07.2024 r.] w domenie akademickiej działalność blogowa, została określona jako „paranaukowa”.  Czy jest to wyraz niestaranności redakcyjnej pisma, czy zabiegiem intencjonalnym? „Paranauka” kojarzy się raczej z działaniami poza granicami nauki, np. parapsychologią, pozanaukowym hochsztaplerstwem, kuglarstwem, a nie z rzetelną, opartą o fakty/źródła działalnością.

Nie znalazłem działalności paranaukowej wśród europejskiej klasyfikacji działalności EKD

Wg. Wielkiego słownika języka polskiego:

]]>https://wsjp.pl/haslo/podglad/63301/paranauka]]>

paranauka to – ogół badań, które nie są naukowe, zajmują się zjawiskami spornymi i trudnymi do wyjaśnienia

a wg Ruchy para- i pseudonaukowe i ich działalność informacyjna

]]>https://ruj.uj.edu.pl/entities/publication/66c2ec2f-acee-422e-a3cb-2f081...]]>

(słowa kluczowe paranauka, pseudonauka, ruchy paranaukowe, walka z pseudonauką, wiarygodność nauki]

„Zagrożenia ich działalnością, manipulacjami nieuczciwie wpływa na cudze poglądy lub działania w celu własnych korzyści”

Do książek paranaukowych zalicza się np.

]]>https://liber.pl/pl/c/Ksiazki-paranaukowe/1279]]>

Pułapki Okultyzmu

Podręcznik Psychomagii Praktyka Szamańskiej Psychoterapii

Chirologia. Przyszłość W Twoich Dłoniach

Autor natomiast starannie zaznacza, że poświęca blog nauce! a nie jakiemuś kuglarstwu, bo to podobno czynią jego adwersarze.! Blog poświęca PEDAGOGICE a „Pedagogika to nauka o rozwoju, wychowaniu oraz kształceniu przez całe życie.” []]>https://www.aps.edu.pl/rekrutacja/pedagogika/]]]>

a w ]]>https://pl.wikipedia.org/wiki/Pedagogika]]>

„Pedagogika jako nauka o edukacji (wychowaniu i kształceniu), należy do nauk społecznych i zajmuje się rozwojem i zmianami mechanizmów wychowania oraz kształcenia na przestrzeni całego życia człowieka.”

Takie banalizowanie, zniekształcenia społecznej funkcji wychowawczej bloga „doskonałego” profesora, nie ma uzasadnienia i pismo takiego uzasadnienia nie zawiera. To jest chyba zaniedbanie wielkiej rangi, bo w gruncie rzeczy dyskredytuje członka Rady Doskonałości Naukowej [Paranaukowej?] i samą Radę.

W piśmie nie podjęto także sprawy intencjonalnego, z całą premedytacją rozpowszechniania (dwukrotnie!) przez ‘doskonałego” profesora (na swoim „pedagogicznym” blogu) kłamstw na temat Józefa Wieczorka autora „Plag akademickich” w tekście rzekomo stanowiącym krytykę tej książki. Mimo zwracania się do środowiska akademickiego o merytoryczną krytykę zawartych w tej książce tez, takiej krytyki do dnia dzisiejszego nie zauważyłem. Nie zawiera ich także tekst „doskonałego” pedagoga, zawierający natomiast stek kłamstw (co podnosiłem) o mojej osobie co łatwo sprawdzić w domenie akademickiej, także na moim blogu (]]>https://blogjw.wordpress.com/autor/]]>) znanym autorowi i organom rozpatrującym sprawę „doskonałego’ profesora, w sposób wysoce niedoskonały i nieprofesjonalny.

Widocznie „doskonały” profesor nie podołał intelektualnie, aby zmierzyć się z książką [podobnie jak inne autorytety akademickie) i wybrał personalny hejt (jakże to częsty objaw w naszej domenie akademickiej) dla zdyskredytowania autora „Plag…” w opinii publicznej fałszywymi informacjami.

W tej sprawie z pomocą przyszło mu Forum Akademickie zamieszczające w kolejnych numerach nierzetelne teksty (Marka Wrońskiego i Pawła Kosseckiego) wspierające „doskonałego”, bez możliwości (CENZURA!) zamieszczenia rzetelnego tekstu pokrzywdzonego ich treścią (jako uczciwy mój tekst nie nadawał się do rubryki „ Z archiwum nieuczciwości naukowej” do której nieuczciwy tekst Marka Wrońskiego pasował jak ulał).

Do dyskredytowania mnie posłużono się w dodatku wyłudzonym ode mnie (przekazanym pod warunkiem możliwości riposty bez cenzury ! czego redakcja nie dopełniła, łamiąc zasady dziennikarskiej przyzwoitości)  graficznym modelem awansu naukowego – „Dr(h)ab.ina akademicka” – podpisując go fałszywie i to intencjonalnie, z premedytacją, bez erraty, po moich objaśnieniach i bez możliwości zamieszczenia mojego tekstu dla wyprowadzenia czytelników z błędów rozpowszechnianych przez redakcją FA. [Uwaga! Po ostatnim nieuczciwym tekście Marka Wrońskiego []]>https://miesiecznik.forumakademickie.pl/czasopisma/fa-6-2024/ambitne-kad...]]>  o szefowej Rady Młodych Naukowców redakcja FA zareagowała i zaproponowała łamy miesięcznika do wyrażenia zdania pokrzywdzonej ) ]]>https://miesiecznik.forumakademickie.pl/czasopisma/fa-7-8-2024/czasami-b...]]>)]

Moją dyskusję z Redakcją FA w tej sprawie przekazałem do rozpatrzenia, ale jak rozumiem, została ona całkowicie zignorowana (nieświadomie? to tylko niestaranność redakcyjna? zaniedbanie niewielkiej rangi?]

Czy może komisja etyki, RDN, takich poczynań nie potrafi zinterpretować? Czy też kierowała się nakazem: „najwyższym obowiązkiem etyki komunistycznej jest zaakceptować konieczność nikczemnego postępowania”?

Takie wsparcie jedynie zdopingowało „doskonałego” do powtórnego(!) zamieszczenia kłamliwego tekstu.[:Jak drJózef Wieczorek (geolog z pasją) wypomina Uniwersytetowi Jagiellońskiemu „plagi akademickie”– pierwszy raz 06 maja 2021, ]]>https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2021/05/jak-drjozef-wieczorek-geo...]]>,  ponownie – 21 lutego 2024 ]]>https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2024_02_21_archive.html]]>

w sposób intencjonalny, z premedytacją, ze starannością redakcyjną!

UWAGA: za taką „recenzję” każdego mojego studenta odesłałbym do domu z pouczeniem i reprymendą. Doskonały „pedagog” wykazał., że nie reprezentuje poziomu początkującego studenta a jest decydentem akademickim! członkiem RDN! co wyjaśnia poziom nauki w Polsce.

Skoro media i autorytety akademickie,” doskonali”, etyczni, to akceptują, wspierają, to trzeba „kuć żelazo, póki gorąco” i wypalić gorącym żelazem wszystko co by świadczyło, że Józef Wieczorek może jest kimś innym niż go „doskonały” opisał. [To nie pierwszy „profesor”, który za pomocą kłamstw rozprawiał się z moją, jakże dla nich niewygodną osobą, przy zachowaniu „zasad obowiązujących pracownika nauki” ,

Wspieranie nikczemnego postępowania niczym innym się nie kończy.

Jakoś nie przedstawiono mi żadnej opinii/ekspertyzy specjalistów, którzy mają inne zdanie na temat etyki nikczemnego postepowania i trzymają się standardów naszej cywilizacji łacińskiej a nie standardów/nakazów „cywilizacji” komunistycznej.

Kolejny „profesor” [Pawel Kossecki] w ramach wsparcia „doskonałego” na łamach Forum Akademickiego

[]]>https://miesiecznik.forumakademickie.pl/czasopisma/fa-1-2024/wazne-inicj...]]>

wystąpił z szokującą tezą „obecnie łatwo można zidentyfikować źródło w Internecie, w dodatku linki mogą się zmieniać lub być nieaktywne, w związku z tym stosowanie rygorystycznych przepisów prawa autorskiego jest niewłaściwe, trudno z tego czynić zarzut i kierować sprawę do sądu lub prokuratury.  „

Jasne, znajdywanie źródła pochodzenia materiałów zamieszczanych przez autorów (w szczególności „doskonałych”) ma spoczywać na czytelnikach, bo przecież autorów (w szczególności „doskonałych”) nie można czymś takim obarczać!

A za rygorystyczne stosowanie prawa autorskiego to przecież należałoby karać kierujących sprawy do sądów. Prawo musi być po naszej stronie!  Nadzwyczajna kasta akademicka ma się doskonale!

Za wyznaczenie nowych nurtów nauki polskiej ‘profesorowi’ należą się wyrazy uznania, medale, awanse a redakcji Forum Akademickiego status platformy wyznaczającej postępowe kierunki naprawy nauki (nie tylko polskiej) 

W opisywanym przypadku, rzeczywiście każdy, nawet nie posiadający dyplomów, z łatwością może znaleźć źródło autorskie mojego graficznego modelu awansu naukowego, opatrznego tytułem „dr(h)ab.ina akademicka” ale przecież od autora, „doskonałego” profesora i to pedagogiki, takiej umiejętności, takich kompetencji, nie można wymagać! „Doskonały”, to może obrzucać innych (zarzucającym mu nieetyczne postępowanie) na swoim blogu epitetami: pseudonaukowcy, nieuki, wampiry i żadne organy etyczne i doskonałe, nawet nie ruszą palcem w bucie w takiej sprawie.

Chyba uważają, że wszystko jest O.K., bo to jest zgodne z akceptacją komunistycznej etyki nikczemnego postępowania.

A B. Śliwerski jest przecież członkiem Rady Doskonałości Naukowej podsuwającej prezydentowi RP nazwiska tych, którzy zasługują (tak jak oni) na tytuł profesora.

Na taki tytuł zasłużył sobie i Paweł. Cz. z ogromnym dorobkiem „naukowym’ (etycznym! moralnym), który chyba zostanie ikoną profesorów polskich, tych co przeszli przez sito CKK, CK czy RDN, a jeśli przeszli przed 2023 r., to mogą być nadal profesorami, autorytetami naukowymi i moralnymi. Mogą manifestować dumę z posiadania nieposzlakowanej opinii i przestrzegania zasad etyki naukowej.

Zdumiewające jest gołosłowne stwierdzenie, że „doskonały” nie popełnił plagiatu, bo tak orzekł Sąd, który nie dopuścił mnie do głosu celem wyjaśnienia moich wątpliwości. Moje wątpliwości co do takiej interpretacji także zostały zlekceważone przy ministerialnym rozpatrywaniu sprawy Bogusława Śliwerskiego! Ignoruje się przy tym, że istotny jest fakt naruszenia praw autorskich, co nie może budzić wątpliwości (i konsekwencje tego są umieszczone w ustawie), bo widocznie pojęcie plagiatu rozumiane jest rozmaicie, albo i nie jest rozumiane.

Np. z dyskusji ze znanym łowcą plagiatów Markiem Wrońskim (który całkiem się pogubił w sprawie „doskonałego”) wynika, że on jakby wyłączał grafikę z pojęcia plagiatu (choć na ogół nie tylko tekst, ale i grafikę, zdjęcia, filmy, dźwięki, jak wiadomo można splagiatować (powielić bez zezwolenia, podania źródła} i jest to karalne (!). Marek Wroński uznaje (rozmowa telefoniczna) przy tym. że skoro „doskonały” nie potrafi wykonać grafiki, a ta moja mu się podobała, to ją zmieścił i nie powinno się mu stawiać z tego powodu zarzutów a co najwyżej być z tego zadowolonym!

Dlaczego splagiatowani tekstowo mogą nie być z tego zadowoleni i skarżą się na plagiatorów – tego nie wiadomo. W końcu to przecież wyróżnienie, a mnie np. plagiatowali tekstowo habilitanci i koryfeusze akademiccy, ale ja niegodziwiec z tego zadowolony nie byłem, choć niestety nie złożyłem spraw do sądu.

Dla dobra sprawy, pro publico bono, w ramach walki o naprawę polskiej domeny akademickiej, tym razem postawiłem postąpić inaczej.

Mam zresztą wiedzę, że tak w sprawie plagiatów „rozumuje’ wielu Polaków i bez zażenowania wykorzystują nie swoje materiały, szczególnie grafikę, na różne sposoby, jak tylko im się podoba. Instalacja „cywilizacji” komunistycznej, likwidującej własność prywatną a intelektualną w szczególności, pozostawiła głębokie ślady w społeczeństwie i wśród „profesorów” także.

A plaga plagiatów – jak i innych plag – nie jest monitorowana na szczeblach władz akademickich, nie ma też objaśnień/pouczeń/dyskusji merytorycznych na ten temat. Ja też pouczenia/objaśnienia w sprawie mojego rozumienia naruszania prawa autorskiego – nazwanego plagiatem – nie otrzymałem.

Ze swej strony przytaczam przykłady rozumienia plagiatu:

„ Plagiat (łac. Plagium „kradzież”) – pojęcie z zakresu prawa autorskiego oznaczające skopiowanie cudzego utworu (lub jego części) wraz z przypisaniem sobie prawa do autorstwa poprzez ukrycie pochodzenia splagiatowanego utworu. Może być nim obraz, grafika, fotografia, piosenka, wiersz, praca magisterska, praca doktorska, publikacja naukowa, jak również gra komputerowa.” ]]>https://pl.wikipedia.org/wiki/Plagiat]]>

lub

Sybilla Stanisławska-Kloc Plagiat i autoplagiat  ]]>https://orka.sejm.gov.pl/WydBAS.nsf/0/809AA726A2EBA65BC12578DA00426605/]]>$file/Infos_108.pdf

„Co to jest plagiat? Plagiat to termin używany w literaturze prawniczej i orzecznictwie sądowym na określenie przywłaszczenia autorstwa cudzego utworu, czyli wykorzystania (np. skopiowania, rozpowszechniania) cudzego utworu, całego lub fragmentu, i zaprezentowania jako własny. Przywłaszczenie autorstwa uważane jest za najpoważniejsze wkroczenie w sferę dóbr osobistych twórcy1 . Po raz pierwszy w tym sensie termin „plagiarus” pojawił się wczasach rzymskich. W Iwieku p.n.e. użył go poeta Martialis wobec swojego konkurenta Fidentiusa, który recytował jego wiersze jako własne. Wtedy określano tak porywaczy ludzi – analogia była uzasadniona, jeśli przyjąć, że mamy do czynienia z„porwaniem” cudzego utworu w celu wykorzystania jako własny. Terminy „plagiat” oraz „plagiator” zadomowiły się w języku potocznym i nie doczekały się zamiennika, który byłby równie powszechnie znany, choć czasem używa się określenia „kradzież intelektualna”. Niejednolicie przyjęło się nazywać utworem splagiatowanym, zarówno ten utwór, który został bezprawnie wykorzystany (przejęty bez oznaczenia autorstwa), jak i ten, w którym doszło do jego inkorporowania (utwór rozpowszechniany przez plagiatora).”

Nie bierze się pod uwagę, że ilustracja, w tym przypadku graficzny model awansu naukowego, może być ważniejszym materiałem, o większej wartości merytorycznej, niż długie teksty dotyczące tego samego problemu, a przecież gdyby fragmenty takich tekstów powielono bez podania źródła/autora to by uznano, że to plagiat i to może nawet poważny (waga plagiatów nie zależy jednak od ilości powielonych słów, bo kilka nawet słów, zdań, może mieć większą wagę od wielu nawet stron, nieraz o nikłej wartości naukowej lub bez wartości).

Stąd też ciężaru naruszania praw autorskich nie da się zważyć bez zastosowania odpowiedniej wagi (znajomości rzeczy). A w tej sprawie chyba zastosowano popsutą wagę. Albo trzeba oddać ją do serwisu, albo zmienić obsługę wagi.

Fulton Sheen pisał [Deklaracja podległości] : „Jeśli zegarmistrzowie zaczną ustawiać zegarki według własnego widzimisię, a nie według stałego punktu odniesienia, takiego jak słońce, stracimy możliwość odmierzania czasu”

Z ministerialnego pisma widać, że agendy akademickie straciły stały punkt odniesienia i ustawiają wagę niegodziwych poczynań akademików według własnego widzimisię.

Podkreślę też, rzecz wydałoby się oczywistą, że modele graficzne mają nieraz wartość nawet wielomilionową, jak można sprawdzić w ich wdrożeniach do gospodarki, która winna być oparta na rzetelnej wiedzy (zawartej też w modelach graficznych). Rekwirowanie czyjejś grafiki na swoje konto ma zatem nie tylko wymiar moralny.

Chyba „doskonały” zdawał sobie z tego sprawę skoro – w ramach swej kuglarskjej działalności – zatarł ślady swych poczynań, usuwając nie tylko „dr(h)ab.inę akademicką” razem ze swoimi tekstami (do których rzekomo została wykorzystana na prawach cytatu!) a także zapis o ochronie prawnej tego co umieszcza na swoim blogu.

Nie zamierzam tu pisać na ten temat większego elaboratu, ale pro publico bono mam zamiar napisać książkę poświęconą modelowi awansu akademickiego wyrażonego graficznie przez „dr{h}ab.inę akademicką”, gdyż w obszernych tekstach (tez konferencjach) dotyczących awansu akademickiego takie patologie są pomijane.

Od 50 lat zajmuję się plagami akademickimi i nie mam wątpliwości, że gdyby działano (ale nie paranaukowo) na rzecz ich ograniczenia a nie na rzecz ograniczenia mojej działalności, stan polskiej domeny akademickiej byłby całkiem inny. A dziś rektorów najlepszych naszych uczelni, z nazwy wyższych, rozpiera duma, jeśli w jakimś rankingu światowym ich uczelnie są nieco wyżej notowane od uczelni Bangladeszu, Ghany czy Kolumbii Gdyby ogłaszano rankingi uczelni wg skali plag akademickich (m. in. plagiatów, ustawianych konkursów, korupcji……) to polskie uczelnie miałyby szanse na czołowe nawet miejsca. Takie sprawy jak Collegium Humanum, czy PKA, to tylko wierzchołek góry lodowej, która nawet w warunkach globalnego ocieplenia chyba się nie stopi, przy akceptacji etyki nikczemnego postępowania.

Prof. Śliwerski uznał mnie winnym niepouczenia go o konieczności podawania źródła pochodzenia materiałów, które umieścił na swoim blogu, biorąc je przy tym pod ochronę prawną. To prof. Śliwerski będąc finansowanym z kieszeni podatnika profesorem, z licznymi funkcjami, w dodatku pedagogiem, w sposób ewidentny sam się zdyskwalifikował, skoro nie jest w stanie wypełniać należycie swoich obowiązków. Do dymisji się nie podał. Niemoc charakteru? Dlaczego RDN, minister nie potrafi mu pomóc? I nie potrafi zabezpieczyć, nie tylko domenę akademicką, przed szkodliwymi społecznie działaniami prof. Śliwerskiego? Takim postępowaniem niewątpliwie wpływa też negatywnie na młodzież akademicką, a za tak określany wpływ (choć nieraz absurdalnie identyfikowany) dożywotnio nieraz usuwano z domeny akademickiej, i to bez możliwości odwołania się do sądu!

Chciałbym tez zaznaczyć, że w uzasadnieniu wyroku Sąd zmienił mi nazwisko na „Józef Wieczorem”.

Pozornie uzasadnienie wyroku było staranne, bo podnosiło np. obecność błędu ortograficznego w pozwie „Józefa Wieczorem” (sprawa kropki!, powielona też i podniesiona do potęgi w ataku Marku Wrońskiego na łamach Forum Akademickiego), ale zmiana takiego „szczegółu” jak nazwisko winno dawać do myślenia jaką wartość ma uzasadnienie sądowe.

Widać pismo ministerialne z wyroku sądowego wybiera to na co ma ochotę, aby sprawę „doskonałego” doskonale bagatelizować i zamknąć.

Uzasadnienie wyroku sądowego w sprawie wniesionej przez „Józefa Wieczorem” chyba nie jest do końca wiarygodne, tak jak i nie jest wiarygodna opinia ministerialna.

Chyba nie należałoby zatem bezkrytycznie podchodzić do tego co pisze/mówi sąd, tym bardziej gdy odmawia zabrania głosu skarżącemu.

Ja nadal nazywam się Józef Wieczorek i nadal nazywam plagiatem to co narusza moje prawa autorskie, uważając przy tym, że naruszanie praw autorskich jest kategorią nadrzędną wobec plagiatu. Nawet gdybym był w błędzie, to to właściwie niczego nie zmienia w sprawie dotyczącej naruszania praw autorskich. Nie akceptuję przy tym etyki nikczemnego postępowania i nie akceptuję stosujących i akceptujących taką etykę.

Konieczny jest w bazie POLON wykaz usuniętych z domeny akademickiej w wyniku stosowania – nadal akceptowanej- komunistycznej etyki nikczemnego postępowania, jak i wykaz „profesorów”, którzy bezkarnie taką etykę uprawiają

Taka wiedza jest potrzebna społeczeństwu.

Spór w sprawie doskonałego profesora Bogusława Śliwerskiego w istocie rzeczy jest sporem cywilizacyjnym, pokazującym jasno, że akceptujący i realizujący komunistyczną etykę nikczemnego postępowania („cywilizacja” komunistyczna) osiągają szczyty naszej domeny akademickiej (nawet dożywotnio, na pozycji profesorów starej daty), gdy nieakceptujący takiej „etyki” [cywilizacja łacińska], jawnie się jej przeciwstawiających i takim antywartościom są dożywotnio wykluczani z tej patologicznej domeny.

 P.S. tekst zostaje przekazany w wersji elektronicznej także do

Rady Doskonałości Naukowej

i Komisji do Spraw Etyki w Nauce

oraz do mediów 

Józef Wieczorek

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)