Przyczynek do historii rodzimej anty-krucjaty

Któż z nas pamięta dokładnie, kiedy, jak i kto rozpoczął najnowszą rodzimą anty-krucjatę? Na pewno zaczęła się wraz z III RP, ale kto, co, jak …? Nasza zawodna pamięć sięga do krzyża z puszek, przedtem do sławnej „instalacji artystycznej” p. Nieznalskiej, jeszcze wcześniej było… No, właśnie, co było?
Larry Flynt, założyciel pornograficznego „Hustlera”, w latach `70 ub. wieku stał się dla niektórych Amerykanów ikoną walki o wolność słowa. W roku 1996 czeski reżyser Milos Forman zrealizował w Stanach Zjednoczonych film „Skandalista Larry Flynt”, który zapewnił temu pornografowi status ikony światowej.
Film Formana szybko dotarł do Polski. Jego premierę poprzedziła kampania reklamowa. Jej kluczowym elementem był plakat, którego tłem była fotografia ponętnej figury kobiecej (część środkowa) skromnie odzianej w majteczki od bikini. Na pierwszym planie, z głową na łonie owej pani figurował Woody Harrleson, odtwórca roli głównej, z rozłożonymi na boki ramionami. Pozycja sugerowała ukrzyżowanie na łonie.
Nie podobała mi się wymowa filmu, ale muszę przyznać, że ten plakat nawet mi się podobał. Uważałem go za z lekka obrazoburczy, ale utrzymany w granicach przyzwoitości. Etycznej i estetycznej. Tym większe było moje zdziwienie, gdy kilka tytułów prasowych uznawanych wówczas za „prawicowe", konserwatywne” i co tam jeszcze, odmówiło publikacji plakatu i reklam związanych z filmem. A już wtedy pieniądze z reklam były podstawowym źródłem dochodów mediów. Wśród owych gazet na pierwszy plan wysuwało się „Życie” pod dowództwem redaktora Tomasza Wołka.
Afera miała swój dalszy ciąg. Jakiś obywatel królewskiego miasta Krakowa zaskarżył miejscowego dystrybutora plakatu o obrazę uczuć religijnych. Sprawa doszła ostatecznie do Sądu Najwyższego, który w 1999 roku ostatecznie oddalił powództwo.
Mnie się ten plakat nadal podoba i nie czuję się urażony w swoich uczuciach religijnych. Skrót myślowy godny najlepszych tradycji polskiej szkoły plakatu. Myślę, że nawet dzisiaj nie zaskarżyłbym jego twórcy do sądu. Nawet dzisiaj, po Nieznalskiej, krzyżu z puszek, ukrzyżowanym pluszaku… Ale mam coraz większe wątpliwości… Piszę o tej historii dlatego, aby przypomnieć banalne prawdy. Miłe złego początki…tylko krowy nie zmieniają poglądów… czasy się zmieniają... ludzie się zmieniają, etc. etc.
Hegel – zanim jeszcze pokąsał marksistów – stwierdził, że wolność to uświadomiona konieczność. Całkiem niezła definicja. Z małymi poprawkami. Wolność to uświadomienie sobie konieczności zachowania minimum przyzwoitości. Nie mówiąc już o zachowaniu minimum zdrowego rozsądku. Zmodyfikowaną definicję klasyka dedykuję rodzimym anty-krzyżowcom.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 730 odsłon