Gotyckie święto ONR
Jak pogodzić radosny dzień zmartwychwstania Polski z przygnębiającą aurą listopada? ONR znalazł odpowiedź na to pytanie.
Jak wiadomo listopad to dla Polaków niebezpieczna pora. Czas, w którym przyroda szykuje się do snu zimowego, a Polacy świętują zaduszki i kolejne przegrane powstania. Przyroda zamiera, ale świętujemy dzień odrodzenia – 11 listopada.
Dla specjalistów od public relations to nie lada orzech do zgryzienia: jak pogodzić radosny dzień zmartwychwstania Polski z ogólnie przygnębiającą aurą i zadumą nad grobami bliskich? Zdaje się, że Obóz Narodowo-Radykalny jako pierwszy znalazł odpowiedź na to pytanie.
Popularność gotyckiej sagi o Harrym Potterze jest faktem. Saga utrzymana jest w mrocznej, listopadowej konwencji, pogodne chwile są w tym filmie rzadkością, wszystko tonie w odcieniach szarości i w ciemności. Bohaterowie walczą z nieznanym – podkreślam! - nieznanym złem, które czai się w przeszłości rodziców Harry'ego Pottera. Potter tropi mordercę swej matki i ojca, choć z początku o tym nie wie. Kabaretowy bohater Ron hoduje szczura, pod którego postacią kryje się pewien oślizgły łajdak, który przyczynił się do śmierci rodziców Harry'ego. Świat jest pełen zagadek i tajemniczych znaków, które prowadzą do wielkiego finału.
Zachęty do udziału w marszu niepodległości również apelowały do potrzeby udziału w misterium – z definicji niejasnego misterium. Na jednej z reklamówek widziałem młodzieńca, który szykuje flagę, zakłada kaptur i wyrusza na mroczną przygodę. I nie zawiedzie się: policja zagwarantuje mu odpowiedni dreszczyk emocji.
W imię czego ów młodzieniec maszeruje – tego jeszcze dokładnie nie wie, bo przecież wywoływanie duchów to tylko niewinna zabawa towarzyska. Na razie wystarczy mu aura tajemnicy i lekkiego, kontrolowanego strachu. W półmroku nie wie kto jest wróg, a kto przyjaciel. Ma poczucie, że jest prawie niewidzialny, jak Frodo Baggins z pierścieniem władzy na palcu. Prawie – bo nazgule przecież czuwają, a Oko bez powiek szuka go bez ustanku. Ale o tym jeszcze nie wie.
Dlaczego organizatorzy nie zorganizowali marszu, powiedzmy, o godzinie 11 i nie zakończyli przed zmrokiem? Może nie zezwoliły im na to władze miasta. Faktem jest, że w świetle dnia nastrój tajemnicy prysłby jak bańka mydlana. Zabawa w konspirę to przecież nie to samo co prawdziwa konspiracja, która jest naprawdę niebezpieczna. Ale ten nastrój zabawy w konspirę naraził uczestników na policyjną prowokację. Prowokatorzy bez problemu podszyli się pod uczestników marszu, bo wszystko odbywało się po zmroku i w mrocznej atmosferze buntu.
Tak sobie myślę, jeśli już koniecznie chcemy (lub musimy) maszerować po zmroku, to weźmy ze sobą zapalone znicze. Może przynajmniej duchy naszych przodków się przy nich ogrzeją.
Jakub Brodacki
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1724 odsłony
Komentarze
drżałam na myśl
13 Listopada, 2012 - 15:19
co by było, gdyby zgaszono uliczne latarnie ale waadza okazała się ludzka
Bóg - Honor - Ojczyzna!
@markowa
13 Listopada, 2012 - 15:28
:-)))
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
.
13 Listopada, 2012 - 16:51
Ta notka jest po prostu mierna (zmanieryzowana, pretensjonalna), no chyba, ze jest to opis z ostatniej narkotykowej jazdy autora.
@OHV
13 Listopada, 2012 - 17:18
Proszę czytać uważnie każde zdanie. Może wtedy będzie Pan miał o mnie jeszcze gorsze zdanie ;-)
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
10
13 Listopada, 2012 - 21:13
za komentarz. ;-)
Zresztą za wpis też - bo ciekawy.