C(z)OP zidiocenia
- Oh, nareszcie jesteśmy!
Dzieci pana Jana były wniebowzięte. Pan Jan bowiem wygrał na loterii, i razem z rodziną wyjechał do Raju Turystycznego.
Były tu wielkie hotele, znudzone recepcjonistki, brodaci Śniadzi z radością przyjmujący dolary, a także politycy z całego świata.
Cała rodzina właśnie weszła do recepcji.
- Dzień dobry. Poprosilibyśmy o pokój taki i taki...
Recepcjonistka nawet nie próbowała słuchać. Pod ladą grała na telefonie jednocześnie pisząc z jednym z kilkunastu kochanków. Wyczuwszy, że gość kończy mówić, wzięła z szuflady losowy klucz, i wcisnęła mu bez zainteresowania.
Pan Jan przyjrzał się kluczowi: miał on numer 2050. Zaczęli więc rozglądać się za takim pokojem.
Po kilkunastu minutach znaleźli, i upewniwszy się, że numer się zgadza otworzyli drzwi i weszli do środka.
Jednakże nie był to żaden pokój.
Była to wielka hala konfedencyjna.
Wszędzie było pełno miękkich foteli, na których ogarniturzeni panowie mało przypominający ludzi klaskali skubiąc jakieś zielsko.
Żona pana Jana chciała, by wyszli stamtąd, i zgłosili pomyłkę.
Pan Jan jednak postanowił, że skoro dali im taki klucz, to tu zostaną.
Rozsiedli się więc w fotelach.
Na scenę wszedł bardzo gruby i bardzo niski a zarazem bardzo łysy pan o wyglądzie żuka, i twarzy węża czy jaszczurki.
Zaczął on mówić, a głos jego był bardzo skrzekliwy i nieprzyjemny:
- Towarzysze! Towarzyszki! Towarzyszcza! Oto nastał czas apokalipsy! Planeta płonie!
Wszystkie zgromadzone tu politruki przybrały zdziwiony i trochę przestraszony wyraz twarzy.
Mówca kontynuował:
- Planeta płonie, i przysięgam wam, że spłonie za dwa lata, jeżeli nie przebłagamy klimatu!
Politruki zaczęły z płaczem domagać się wyjaśnień, co mają zrobić, by przebłagać ów klimat.
- Co my musimy zrobić? Nic, chwała klimatowi nic.To nie my, tylko ta chołota za pińćset plus ma robić wyrzeczenia. My musimy ich zmusić do tego. Musimy im zabrać samochody, mięso, wolność i wszystko, co posiadają. Bo inaczej planeta spłonie!
Politruki zaczęły posłusznie potakiwać.
Pan Jan wstał i odpowiedział oberpolitrukowi:
- Ja nie chcę przeżyć! Ja chcę żyć! Od dekad mówicie, że już za klika lat planeta spłonie, i jakoś nie spłonęła. A nawet jak spłonie, to lepiej spłonąć wolnym niż żyć w niewoli. Wolny się urodziłem i wolny umrę!
Wszystkie politruki, szuje i obłudnicy naraz z przerażeniem zawołali:
- WRAG NARODA! WRAG WAJENNAJ DIEMAKRACJI!!!! MILICJA!!!!
Nagle z ziemi wyrosło kilku okutych w onuce sołdatów z trójkolorową flagą i czerwoną gwiazdą wyemblemowanymi.
Ja nie chcę przeżyć! Ja chcę żyć!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 396 odsłon
Komentarze
L.P.N.W.
18 Listopada, 2024 - 13:11
Znów lepiej późno niż wcale.
Przecież ich hymn zaczyna się od słów: Wyklęty! Powstań! I powstał.
Dr.brian