Posłuchajcie co mi się wczoraj przydarzyło. Odwiozłem książki przeznaczone dla pewnej księgarni, odwiozłem wprost do domu właściciela tej księgarni. Posiedziałem, pogadałem, wypiłem kawę i wracam. Najpierw tyłem z bocznej dróżki na asfaltową, potem asfaltem do zakrętu, tam w lewo gdzie znów asfalt, a potem przez las po wybojach, przeskok przez główną drogę, znów wyboje, skręt w prawo i jestem...