Dyktatura klimatariatu

Obrazek użytkownika glowiak
Humor i satyra

Było późne popołudnie gdzieś w czerwcu.

Pan Jan właśnie wracał z pracy. Codziennie przemierzał tą trasę - z domu do pracy i na odwrót.

Dziś jednak musiał zmienić trasę. Okazało się bowiem, że pod mostem znaleziono jakiś zagrożony gatunek szczurów mutantów, i miłościwie nam panująca władza europejska nakazała zburzyć wszystko dookoła, by przywrócić równowagę ekologiczną.

Odkąd ustanowiono Europejskie Imperium, pan Jan pracował od rana do nocy, by spłacić zaciągnięty w niemieckim banku kredyt na zakup niemieckiej pompy ciepła wymuszony przez miłościwie nam panującą władzę europejską.

Po powrocie z roboty u niemieckiego pracodawcy w domu usiłował spać, co szło marnie, z uwagi na stojący tuż obok jego domu niemiecki wiatrak.

Wracając do opowieści, idąc do domu pan Jan natrafił na jakąś uroczystość.

Na Placu Zielonym w dwuszeregu ustawieni byli sołdaci Gwardii Ekologicznej, a między nimi był tłum ludzi z nienaturalną gorliwością machający transparentami w stylu "Dzieło Klimatu żyje i zwycięża" czy "Klimat i Partia wiodą lud niepracujący ku świetlistej przyszłości!".

Na uroczystej, bogato zdobionej loży znajdującej się przed nimi przebywał aktyw partyjno-aktywistyczny zajmujący się wzajemnym potakiwaniem sobie.

Pan Jan przyglądał się zdziwiony.

Głos zabrał obecny na loży I sekretarz komitetu gubernialnego Europejskiej Zjednoczonej Partii Klimatycznej, Wiesław Iwanowicz Leniński:

Towarzysze! Towarzyszki! Towarzyszcza! Osoby towarzyszące! Towarzyszczx! Dzisiaj zebraliśmy się tu, aby ogłosić kolejny milowy krok w obronie środowiska naturalnego i umocnienia Dyktatury Klimatariatu. Dziękuję serdecznie towarzyszom, towarzyszkom, towarzyszczom, osobom towarzyszącym i towarzyszczx za dzielną walkę w obronie środowiska przed imperialistycznymi łapskami zgnuśniałych kapitalistów wyzyskujących planetę ziemię.

Rozległy się oklaski i głośne wiwaty.

Mówca kontynuował:

Poskromimy więc element reakcji chcący zaburzać naturalność ekosystemów! - bicie brawa - Już od przyszłego miesiąca zaczynamy nowy Plan Sześcioletni! Celem jego ma być zredukowanie populacji Imperium do dwudziestu pięciu tysięcy i powrót do paleolitu!

Znowu rozległy się głośne brawa.

Tymczasem do pana Jana podszedł milicjant:

Towarzyszu obywatelu! Stanie w miejscu nie przyczynia się do zwycięstwa Dyktatury Klimatariatu! Macie dołączyć do spontanicznego tłumu!

Pan Jan pod nosem mruknął:

Goń się pan...

Tamten jednak usłyszał, i pałą zaprowadził element reakcji na spontaniczną manifestację wsparcia dla klimatu.

Leniński zaś kontynuował charyzmatyczną przemowę:

Jest to najbardziej ambitny z Planów Klimatycznych dotychczas wdrożonych! - brawa - Bowiem trzeba to zrobić! Każdy kto nie jest za planetą, jest zaplutym karłem reakcji, a dla takich nie ma litości! Kto podniesie rękę na władzę klimatyczną niech będzie pewien, że rękę mu tą bezlitośnie utniemy! - oklaski - Bowiem człowiek nie ma znaczenia, ważny jest klimat!

Znów rozległy się oklaski.

Następnie na mównicę wszedł wysoki brodacz ubrany w coś co miało w założeniu przypominać jakiś habit:

Radujcie się wielce będąc niewolnikami Klimatu, gdyż on jest srogi i bezlitosny! Klimat oczekuje bezwzględnego posłuszeństwa, a zgnuśniałych imperialistów karze surowo i okrutnie! Fürwahr, klimat jest najnieuczciwszym z lichwiarzy!

Był to prorok klimatu. Nowa władza używała ich, by kontrolować wyzuty z Chrześcijaństwa ciemnogród.

Kontynuował on:

Klimat wymaga od was poświęceń! Jego prawą ręką jest Partia, której to winniście posłuszeństwo, denn stworzyła was matka Natura - jedna z żon Klimatu! Jeśli ktoś się nie zgadza, to jest pisowcem!

Pan Jan nie wytrzymał. Zbyt długo to znosił.

Wyszedł on przed szereg, i donośnym głosem zawołał:

Kłamiesz! Jesteście bandą podłych kłamców i oszustów - wy i całe to wasze Europejskie Imperium! Ziemia ma być człowiekowi poddaną, a nie na odwrót! Całe to wasze łżeimperium - tfu - same nieszczęścia na nas sprowadza! Pamiętam, jak się żyło przed wami, i żyło się o wiele lepiej!

Aktyw partyjny zdębiał. Nie spodziewali się tego.

Jakiś komisarz partyjny wrzasnął pocąc się wyraźnie:

Ujawnił się wróg klimatu! Milicja! Milicja! Milicja!

Natychmiast podbiegło do pana Jana kilkunastu milicjantów, i zaczęło go bezlitośnie pałować.

Jednak oto "spontaniczny" tłum dotychczas posłusznie klaskający coś zrozumiał.

Rzucili się oni na milicjantów, którzy w panice uciekli.

Podobnie uciekła Gwardia, która w rzeczywistości jedynie groźnie wyglądała, lecz nie umiała nawet obsługiwać swojej broni.

Przerażony aktyw partyjny uciekł helikopterem ukrytym dotąd za kotarą.

Tak oto zasiane zostało ziarno oporu, którego władcom i właścicielom świata wyplenić się nie udało.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)