Kat Katar- politpoprawnie.

Obrazek użytkownika brian
Świat

Raz Kat Tatar miało Quatar.

No a jego mężo/ żona było też zaquatarzona.

Stadło to kochało parter, praworządny zdrady barter.

Wciąż uchwały i raporty słało do Quaciej kohorty.

A w ich tekstach brednia pusta. Praworządność i kapusta. Pegasusy, pełne siatki.Gotowizna, jachty, statki.

Bardachowe konferencje, kompromackie kompetencje.

Zdrada, karwasz- twarz, złodzieje. Z tyłu Ruski zbir się śmieje.

Ma ich wszystkich w krwawych łapach. Czuje znanej zdrady zapach: wmówcie mowę nienawiści. Że się "ciało" samo sczyści. 

Nowe akty, pusta głowa. Parle, parle, wielkie słowa.

Się załatwi, skręci, kupi. Chórem TVN- ów zgłupi.

Lecz już miarka, choć niemała. W końcu przebrać się musiała. Oburzeni Iwan z Hansem. Quatar im zakłóócił szansę. Na podziały i biznesy. Lecz wciąż mają pełne kiesy.

Ale zdechły zdrajcze akty. Stadło padło. Quatarakty wykańczają, tak jak fakty. Ujawnione, wyciągnięte. Już nie w piętkę ale w piętę.Gonić mogą.Shluss i "Ament".

Czy się zdrajczy da Parlament, o łeb skrócić czy uzdrowić?  Rozpierdaczyć czy ogłowić? Wypatroszyć aż do spodu.

Aż zatrzęsie się od smrodu cały"wolny świat".

Ale to wątpliwa sprawa choć przestępcza, nieciekawa.

"Winnych" winą się obarczy. Są dywany.

Tych wystarczy!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.3 (6 głosów)