Co to znaczy być chadekiem

Obrazek użytkownika prawymsierpowym.pl
Idee

Ubrali się chadecy w piórka chrześcijan, czy katolików i w zależności od sytuacji przymilają się kościołowi, ale jeśli tylko jest potrzeba przywalenia hierarchii, to bez wahania to zrobią.

Dziś nieco teorii, której unikam jak diabeł święconej wody, ale w obliczu zachodzących zmian, warto wiedzieć, że dawne pojęcia tracą swoje znaczenia. Jeszcze do niedawna chadek oznaczał chrześcijańskiego demokratę, który za podstawę swojego myślenia przyjmował Pismo Święte, a za najlepszy system uznawał demokrację. Chrześcijańska demokracja pojawiła się pod koniec XIX wieku, jako odpowiedź na panoszący się wszędzie socjalizm. Ta czerwona zaraza robiła furorę, wszak to wtedy działali dwaj główni piewcy tej koncepcji – Karol Marks i Fryderyk Engels. Zaniepokojony szerzącymi się trendami papież Leon XIII podjął ogromny wysiłek, aby przeciwstawić się temu groźnemu zjawisku. Jak groźnemu okazało się w XX wieku.

15 maja 1891 r. Leon XIII ogłosił encyklikę Rerum novarum. Nie czuję się na siłach, by oceniać wagę poszczególnych encyklik papieskich, ale pewne jest, że ta była ogromnego kalibru. Mało jest tak znanych encyklik, jak właśnie ta. W głównej mierze dotyka ona kwestii społecznych, pracowniczych. Nieprzypadkowo mówi się o papieżu Leonie XIII jako papieżu robotników. Z pewnością poprzez jej ogłoszenie Ojciec Święty chciał ostrzec robotników, a jednocześnie pokazać im alternatywę wobec rozwijającego się coraz szybciej socjalizmu. Celem encykliki z pewnością było zbawienie robotników, ale przecież, żeby je osiągnąć, trzeba na nie sobie zasłużyć godnym życiem na ziemi. Aby godnie żyć, potrzeba dobrej pracy, a w niej godnych warunków i godnej płacy. Ktoś powie: a po co Kościół miesza się w te sprawy, przecież to domena państwa. Już w XIX wieku padały takie argumenty i padają do dziś, ale i wtedy i teraz koniecznie należało wypracować mechanizmy, które wyciągnąć miały pracowników ze szponów „bezbożnego socjalizmu” i ostrzec przed „krwiożerczym liberalizmem”. Te mechanizmy w dużej mierze zostały zawarte w encyklice Rerum novarum.

Główne postulaty tej encykliki skupiają się m.in. na zapewnieniu niedzielnego odpoczynku pracownikom, zapewnieniu płacy minimalnej i ciągłości zatrudnienia, zatrzymaniu szaleńczego pędu za pieniądzem, co niejednokrotnie odbywało się kosztem innych. Encyklika ostrzegała również katolików przed pozornym podobieństwem między chrześcijaństwem a socjalizmem. Wielu robotników było wówczas za pan brat z nowym systemem, który mamił ich wizją raju już na ziemi. Leon XIII wszystkie te zagrożenia doskonale odczytywał i jako głowa Kościoła Katolickiego dokonał dogłębnej analizy rozrastającego się złego systemu. O ważności tej encykliki niech świadczy fakt, że w setną rocznicę jej wydania, Jan Paweł II potwierdził jej aktualność w encyklice Centesimus annus.

Wróćmy jednak do chrześcijańskiej demokracji, której bodaj najważniejszym fundamentem była ta encyklika. Pod koniec XIX w. chadecy (dla uproszczenia tak ich nazwę, choć jeszcze wtedy nie używano tego pojęcia) czerpali tylko i wyłącznie ze społecznej nauki Kościoła katolickiego. Podkreślona była rola rodziny, jako tej najmniejszej komórki w nieco większym organizmie, jakim była wspólnota lokalna, która z kolei zawierała się we wspólnocie narodowej, czy państwowej. Własność prywatna była nieodłącznym elementem tego nurtu. Podkreślali chadecy niezmienianą rolę wartości moralnych, całkowicie odrzucając relatywizm. Nie było mowy o naginaniu prawdy, o tłumaczeniu postawy zależnością sytuacji. Moralność miała niebagatelne znaczenie, co przejawiało się w wierze w to, że człowiek jest stworzony na wzór i podobieństwo Boga, że człowiek jest człowiekiem od poczęcia aż do naturalnej śmierci, że ma wolność (wolną wolę). Odpowiedzią chadeków na egoizm klasowy komunistów było pojęcie dobra wspólnego. Chadecy sprzeciwiali się również liberalizmowi i konsumpcjonizmowi, jako tym nurtom, które skupiają się wyłącznie na pogoni za dobrami materialnymi, zapominając o godności jednostki ludzkiej.

 

Jednak to co w XIX w. i do 1945 r. śmiało można nazwać chrześcijańską demokracją, od zakończenia II wojny światowej zaczęło przybierać nieco inną formę. Partie chadeckie powoli zaczęły odchodzić od korzeni katolickich. Coraz rzadziej odnosiły się do wartości religii, jako czynnika budującego wspólnotę. I jeśli wcześniej wszyscy członkowie chadecji byli chrześcijanami (katolikami lub protestantami), tak od lat 50-tych ubiegłego wieku ten trend zaczął się zmieniać i partie te przybierały coraz częściej charakter ponadwyznaniowy. XXI wiek dostarczył w tej dziedzinie jeszcze głębszej zmiany, bo w partiach mieniących się być chadecją są osoby całkowicie niewierzące (!). Teraz partie chadeckie do swoich programów włączają postulaty dotyczące ekologii. Niektóre z nich idą dalej, bo nie widzą niczego zdrożnego w popieraniu rozwodów, legalizacji aborcji, czy związków osób tej samej płci, czy wreszcie antykoncepcji i In vitro.

Teraz chadecy podkreślają konieczność całkowitego rozdziału państwa od kościoła, jak gdyby zapominając, że wcześniej taka współpraca była fundamentem w budowaniu lepszego życia tu na ziemi. To odcięcie się od wiary na tyle przekroczyło swoje granice, że dziś należy całkowicie przedefiniować istotę chrześcijańskiej demokracji. Jeśli przyjrzymy się kto mieni się chadekiem, a kto nim jest to dopiero zauważymy prawdziwą różnicę. W Niemczech jest to CDU (na jej czele stoi Merkel), CSU (działa jedynie w Bawarii i ściśle współpracuje z CDU, choć różnica jest taka, że większość jej członków stanowią katolicy, ale i to zmienia się). W Polsce za partie chadeckie uchodzą PiS i … PO.

Oczywiście to, że uchodzą za takie partie, nie znaczy, że są nimi w rzeczywistości. Która zatem partia może nazwać się chadecką? Gdyby wziąć pod uwagę ewolucję chrześcijańskiej demokracji, to PiS mógłby być uznany za takową partię jedynie przed II wojną światową. Jeśli wziąć pod uwagę ewolucję tego nurtu po II wojnie światowej, to i PO można uznać za partię chadecką. Nie wiedzieć czemu przez szereg lat po wojnie na siłę nazywa się partie chadeckie, chadeckimi, choć tak naprawdę nimi nie są. Gdzie się podziały postulaty sprzed wojny? Gdzie ta obrona pracownika? Gdzie wolne niedziele? Gdzie możliwość dopuszczenia interwencjonizmu państwowego? Gdzie zasada solidaryzmu społecznego? Nie rozumiem tej beztroski w nazywaniu chadekiem kogoś, kto z chrześcijaństwem ma tak niewiele wspólnego. Znamy tych „chadeków”, którzy co i rusz wypowiadają posłuszeństwo kościołowi, znamy tych, którzy jawnie występują przeciwko przykazaniom Bożym i kościelnym, a mimo to, wciąż nazywany jest chadekiem. Długo zastanawiałem się, dlaczego tak jest i doszedłem do jednego wniosku. Ten trik ma jeden wyłącznie cel – skoro ktoś nazywa daną partię chadecką, to z pewnością są tam chrześcijanie. I w ten sposób wielu chrześcijan głosuje na „chadeków”, wierząc, że jako chrześcijańska demokracja, będą bronić jego interesu w parlamentach. Z drugiej strony, osoba stroniąca od spraw wiary pomyśli sobie, że co mi szkodzi poprzeć chadeków, skoro mają w swoim programie in vitro, antykoncepcję, aborcję, czy związki osób o tej samej płci. Nie muszę czerwienić się i głosować na „czerwonych”, skoro te same postulaty głoszą „chadecy”.

Chyba na tym polega trik współczesnych chadeków. Ubrali się w piórka chrześcijan, czy katolików i w zależności od sytuacji przymilają się kościołowi, ale jeśli tylko jest potrzeba przywalenia hierarchii, to bez wahania to zrobią. Tacy z nich chadecy, że chadeckość okazują jedynie przy chrzcie dziecka, czasem komunii, zapominają o bierzmowaniu, głowią się co z małżeństwami i dopiero na końcu ziemskiej wędrówki przypominają sobie, że przecież chadeckość mają we krwi i żądają katolickich pochówków.

Szanowni Państwo, jest różnica między chadekiem a „chadekiem”. Tych pierwszych jest teraz dużo mniej, są w defensywie. Tych drugich jest cała masa i należy ich się obawiać i ich odrzucać. To obłudnicy, którzy specjalnie każą się nazywać chadekami, choć z prawdziwą chrześcijańską demokracją nie mają absolutnie nic wspólnego. Nie dziwmy się zatem, że katolików wrzuca się potem do jednego wora, twierdząc, że ten i ów modli się przed figurą a diabła ma za skórą. Mam nadzieję, że udało mi się wyjaśnić Państwu tę różnicę między prawdziwym chadekiem, a tym, który tylko jest nim z nazwy. Przy tej okazji polecam Państwu zapoznanie się z encyklikami papieskimi. Warto poznać, co o poszczególnych kwestiach myśleli kolejni papieże. Zauważą Państwo, że nauczanie Kościoła w zasadzie pozostaje niezmienne, natomiast zmienne jest podejście ludzi. Zawsze warto oddzielać ziarno od plew…

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (15 głosów)

Komentarze

Witaj wśród Niepoprawnych :)

Dobry wpis - i merytorycznie i od strony formatowania, estetyki.

W sumie nie trzeba nic dodawać do Twojego wpisu - nie stawia on tylko problemu, ale go także rozwiązuje. Dobre uzupełnienie o chadecji polskiej na blogu:

http://planktonpolityczny.blox.pl/2013/02/Partie-chrzescijansko-demokratyczne-w-Polsce-by.html

 

Vote up!
5
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1443554

"(...) jest różnica między chadekiem a „chadekiem”. Tych pierwszych jest teraz dużo mniej, są w defensywie. Tych drugich jest cała masa i należy ich się obawiać i ich odrzucać. To obłudnicy, którzy specjalnie każą się nazywać chadekami, choć z prawdziwą chrześcijańską demokracją nie mają absolutnie nic wspólnego. "

 

 

Dla polityki i koryta nawet facet przyprawi sobie cycki, urżnie koliberka  i jak  palikot machać będzie sztucznym fallusem żeby udowodnić, że ma dwa, a pan prezydęt będzie się fotografować z takim atrybutem by udowodnić, że jest lepszy od wszystkich bo ma trzy - jeden w rozporku, drugi zamiast głowy i trzeci w ręku. Tych dwóch ostatnich akurat nie musi udawadniać bo to tajemnica poliszynela. No ale on musi jakoś pokazać, że demokratycznym chrześcianem jest choćby przez chrapanie  na kościelnym klęczniku, zmęczony wizjami i "dowodami" (czyt.pełnieniem obowiązków prezydenta) 25.lecia wolności. W końcu przyśnięcie na kazaniu np.pana Nycza lub jego zauszników, każdemu może się zdarzyć. Hehehe !

 

Pozdrawiam.

Vote up!
9
Vote down!
-1

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#1443564

Witam

 

Wypraszam sobie!

Jestem chadekiem, ale nie jesem w defensywie. Jak najbardziej w ofensywie i innych też zachęcam.

 

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
-4

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1443580