Kaczyński, Kuczyński czyli znajdź różnicę

Obrazek użytkownika kataryna
Kraj

Waldemar Kuczyński: nas nie było, bo tego dnia wyruszyła samodzielnie samochodem do Gdańska.

Geremek bezpieczeństwa i zarezerwowane bilety na poranny samolot w niedzielę. współpracowników. U Hajnicza zastałem poza nim: Tadeusza Kowalika, Bohdana Cywińskiego, Andrzeja Wielowieyskiego, Szymona Jakubowicza, Ryszarda Bugaja, Adama Kerstena. Wszyscy byli pod wrażeniem wiadomości, którą tego dnia przekazał telefonicznie Kowalikowi Bronisław Geremek ze stoczni gdańskiej, choć nie wiem, czy reagowali podobnie jak ja,czy inaczej. Geremek powiedział, że konieczny jest przyjazd do stoczni kilku osób, które dopomogłyby MKS-owi w rokowaniach z Komisją Rządową, jako eksperci. Wzywani byli oprócz Kowalika: Cywiński, Wielowieyski, Jadwiga Staniszkis i ja. Jadwigi wśród powiedział też, że potrzebny jest prawnik i dał w tej sprawie wolną rękę Kowalikowi. Jego wybór padł na docenta L. K. i okazał się niefortunny. Po przyjeździe do stoczni L. K. zorientował się, że mamy być doradcami strony robotniczej, a nie mediatorami. Dotarło do niego - jak i do nas - że postulat pierwszy, stworzenia Wolnych Związków Zawodowych jest najważniejszy. Nie zamierza się od niego odstąpić, nie stanowi on elementu przetargowego do odpuszczenia. W tej sytuacji L. K. zrezygnował. Zastąpił go z powodzeniem przybyły wkrótce prof. Jerzy Stembrowicz, a także prof. Andrzej Stelmachowski i mecenas Jan Olszewski. Bronek dodał, że mamy gwarancję (...) Mazowiecki i Geremek dotarli do stoczni bez większych kłopotów w sobotę 23 sierpnia rano.(...) Skład Komisji Ekspertów ustalili Mazowiecki i Geremek. Sądzę, że brali pod uwagę kryterium przydatności merytorycznej i politycznej bliskości. Chcieli, by Komisja była zwarta, potrafiła współpracować ze sobą i by w toku negocjacji nie doszło w niej do konfliktów. Będąc ludźmi opozycji, lecz i kompromisu, takich właśnie dobrali (...) Nie pamiętam dokładnie dyskusji u Hajnicza. Próbowaliśmy rozmawiać o tym, co jest możliwe do uzyskania i o naszej roli. Postulaty MKS znaliśmy słabo, najlepiej te najważniejsze, polityczne. Rozmowa ograniczyła się do nich.(...) W tym miejscu imomencie wydawało się, że uzyskać można niewiele, natomiast wiele stracić. Tak sądziłem ja i Bugaj. Wątpię, by opinia pozostałych znacznie się różniła od naszej. Punkt pierwszy postulatów gdańskich wyglądał na nieosiągalny. Jeszcze nie zobaczyliśmy tego drugiego realizmu, realiów strajku, determinacji ludzi dążących do stworzenia gigantycznej organizacji samoobrony przed samowolą wyobcowanego państwa, związku zawodowego pracowników komunizmu. Jeszcze tkwiliśmy wyłącznie w realiach geopolityki i systemu jako jej odbicia. A w Polsce były już wtedy dwa realizmy. Tylko na razie oddzielone: jeden w pasie Wybrzeża, drugi w głębi kraju. Wydawało się, że to, co w tym punkcie można uzyskać, wybiega niewiele ponad wolne wybory do rad zakładowych i wejście do nich przywódców strajkowych. (...)Wśród osób, z którymi rozmawiałem w tych dniach, Jacek Kuroń czuł chyba najlepiej, cóż to za wiatr wieje z Wybrzeża i wygraną widział ogromną. A - przecież i on w ostatniej chwili zwątpił. "Mówiłem Adamowi - wspominał potem - by jechał do stoczni przekonać ich, że ten punkt pierwszy jest nie do uzyskania. Na szczęście obu nas zamknęli" . Michnik zgodził się, lecz zamiast do stoczni powędrował do paki. Gdyby pojechał, nic by nie wskórał, a najpewniej zrezygnowałby po powąchaniu gdańskiego powietrza. Determinacja strajkujących w sprawie związkowej nie dawała nikomu szans opozycji. Można było polubić to, co "nierealne" - zresztą dawało się lubić od pierwszego wejrzenia - lub wracać do domu. najważniejsi - Mazowiecki i Geremek - byli już na miejscu. Skoro zaś formowała się przy „Solidarność”, Ewa Milewicz wykonywała różne prace administracyjne, Bogdan (...) Gwarancja pułkownika z Warszawy działała. Śladu obstawy. Mogą jeszcze zwinąć po drodze, ale wygląda na to, że nas puścili do Lecha. Dlaczego? Samo przerwanie lotu nie przeszkodziłoby oczywiście w dotarciu do stoczni. Przyjechało tam wielu ludzi z Warszawy. Trzeba by więc nas aresztować, co też załatwiało sprawę połowicznie, bo MKS i tak instytucja "osób wspomagających strajk" (np. Konrad Bieliński wydawał Borusewicz był faktycznym doradcą Prezydium, podobnie prawnik gdański Leszek Kaczyński itp.), to mógł być też wyłoniony z nich zespół ekspertów.

To fragment wspomnień Waldemara Kuczyńskiego, spisanych niemal na gorąco, bo w 1983 roku. Czy nie to samo kilka dni temu powiedział Kaczyński wywołując u Henryki Krzywonos zalanie krwią jaśnistą, a u politycznych i dziennikarskich elit histerię nawet jak na nie wyjątkową?

Wygląda na to, że błąd Kaczyńskiego polegał na tym, że powiedział to od siebie. A przecież mógł powiedzieć dokładnie to samo, a nawet dużo bardziej stanowczo, tylko cytując tamte wspomnienia Kuczyńskiego. Autor słynnych życzeń do Kaczyńskiego "wszystkiego złego, panie premierze" jest ostatnią osobą, którą można posądzić o jakąkolwiek sympatię do Kaczyńskiego, co więc mieliby do powiedzenia dzisiejsi krytycy Kaczyńskiego, gdyby zamiast wspominać tamte dni własnymi słowami, po prostu odczytał spisane na gorąco wspomnienia Waldemara Kuczyńskiego?

Jeśli więc mamy pisać historię na nowo, musimy najpierw zapomnieć sporo z tego, co nam do tej pory powiedziano, spisano. Tylko nie bardzo rozumiem po co. Sierpień, tak jak go wspomina Kuczyński, jest dużo bardziej ciekawy niż jakakolwiek lukrowana opowieść, sklecona na szybko, żeby dać odpór Kaczyńskiemu.

Wspomnienia Waldemara Kuczyńskiego z 1983

Brak głosów

Komentarze

Cóż więcej można dodać na to salonowe plwanie na śp Lecha Kaczyńskiego.
Nawet bidulek Bolek się pogubił przyznając, że Lech Kaczyński
odgrywał role jako zaufany prawnik strajkujących.
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#83800

śmierdzi fałszem i obłudą. Jemu dobrze było w KORze a tu nagle jakieś robole ze stoczni strajkować zaczęli. Dlatego przez pozostałe 20 lat po okrągłym stole pracowali na to aby zniszczyć cały Polski przemysł.

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#83978