Zakazane tematy

Obrazek użytkownika kataryna
Kraj

Są spory, których politycy boją
się jak diabeł święconej wody, nawet jeśli dysponują większością pozwalającą im
rozstrzygnąć każde głosowanie po swojej myśli. Ale zamiast je rozstrzygać i
mieć na jakiś czas z głowy robią wszystko – a często dużo więcej niż powinni –
aby dyskusję zdusić w zarodku, żeby się przypadkiem nie musieć zdeklarować. Tak
jest z większością tematów kontrowersyjnych, ostatnio na przykład ze związkami
partnerskimi, o których chce rozmawiać wyłącznie nie mający cienia szansy na
sukces projektodawca, bo wszyscy inni boją się samej dyskusji bo temat jest
kontrowersyjny. Jasne, najfajniej byłoby rozmawiać tylko na tematy, w których
panuje powszechna zgoda, ale w polityce nie da się w nieskończoność uciekać
przed decyzjami w sprawach trudnych. I jakoś nie przekonuje mnie, że kampania
wyborcza to zły moment, bo to czas kiedy politycy chcą rozmawiać o wszystkim,
tylko nie o tym co trudne. Będą więc niezliczone ustawki z tabloidami,
zwierzenia o tym gdzie jeden z drugim poznał żonę, ale broń Boże nic
kontrowersyjnego! Żadnych tematów, przy których trzeba mieć jakieś zdanie,
zająć jasne stanowisko. Bardzo mnie taka postawa irytuje, bo jaki moment jest
lepszy, żeby się pokłócić o tematy w których się najbardziej różnimy, niż kampania
wyborcza? Chętnie bym posłuchała pozbawionej zacietrzewienia dyskusji o
bardziej sformalizowanych konkubinatach, czyli owych nieszczęsnych związkach
partnerskich, ale specjalnie na to nie liczę bo pewnie jestem jedną z niewielu
osób, które projekt w ogóle przeczytały. A naprawdę jest o czym rozmawiać, bo
choć nie mam problemu z samą koncepcją formalizowania konkubinatów, to ten
projekt wydaje mi się mocno niedorobiony. Przykłady?

Projekt dyskryminuje osoby chore psychicznie i upośledzone ,
odmawiając im prawa zawarcia związku partnerskiego. Tymczasem regulujący
kwestie małżeństw kodeks rodzinny i opiekuńczy umożliwia takim osobom – jeśli
nie są całkowicie ubezwłasnowolnione – małżeństwo za zgodą sądu o ile „stan
zdrowia lub umysłu nie zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa”.
Niezrozumiałe jest zatem dużo ostrzejsze niż małżeństw traktowanie związków
partnerskich, zwłaszcza jeśli – jak w przypadku związków homoseksualnych, a
takie będą niektóre związki partnerskie – szanse pojawienia się biologicznego
wspólnego potomstwa są zerowe.  

Projekt nie reguluje kwestii dzieci poczętych w związkach partnerskich ,
choć przecież dotyczy zarówno par homo-, jak i heteroseksualnych. W krajach,
które wprowadziły rejestrowane związki partnerskie, znakomita ich większość to
związki heteroseksualne (wg. Wikipedii 90% umów partnerskich zawartych we
Francji w 2006 roku dotyczyło par heteroseksualnych), nie powinno się   więc wprowadzać do prawa nowego bytu -
związku partnerskiego - bez precyzyjnego uregulowania tak fundamentalnej
kwestii jak ewentualne potomstwo, choćby tryb ustalania i zaprzeczania
ojcostwa, w prawie rodzinnym przecież zasadniczo odmienny dla małżeństw, i
związków nieformalnych. To sprawa dużo bardziej warta uregulowania niż wspólne
rozliczanie podatków, tymczasem projektodawcy w ogóle jej nie dotknęli. Trudno
traktować poważnie projekt nie rozstrzygający czegoś tak zasadniczego jak
wspólne dzieci.

Projekt przewiduje dyskusyjny tryb jednostronnego wypowiedzenia związku
partnerskiego
, który z uwagi na nieprzemyślaną procedurę w praktyce
rodziłby mnóstwo komplikacji. Według projektu, aby związek partnerski
jednostronnie rozwiązać, zrywający partner musi złożyć w urzędzie stanu
cywilnego „oświadczenie jednej ze stron umowy związku partnerskiego o wypowiedzeniu
umowy związku partnerskiego wraz z oświadczeniem o upływie sześciu miesięcy od
wypowiedzenie”, a ponieważ nie narzuca formy notarialnej i nie wymaga
potwierdzenia przez drugiego partnera, że przyjął do wiadomości i że faktycznie
miało to miejsce pół roku wcześniej, zapis ten otwiera możliwość „zaocznego” de
facto wypowiadania umowy partnerstwa przez jednego z partnerów, nawet bez
poinformowania o tym drugiego, bo urzędnik stanu cywilnego nie ma obowiązku
żądać potwierdzenia, że porzucany partner się z wypowiedzeniem w ogóle
zapoznał.

To tylko kilka uwag do projektu,
mam ich więcej, ale miejsca mało, a sens rozważania żaden, bo przecież jedni
projekt i tak w ciemno przyjmą, drudzy go z góry odrzucą, wnikać w zapisy nikt
nie będzie. Gdyby przeciwnicy tego projektu się go tak nie wystraszyli tylko
podjęli dyskusję, mogliby go odrzucić, a na pewno odesłać do niekończących się
prac, ze względów czysto merytorycznych, bo jest to projekt dyskusyjny nie
tylko ze względów ideologicznych, ale z uwagi na same jego zapisy. Politycy
jednak jak zwykle wolą uciec od normalnej dyskusji, odsyłając projekt do
sejmowej zamrażarki na wieki. A raczej do następnej kampanii wyborczej. Bo to
właśnie tchórzostwo polityków i wieczne odkładanie dyskusji powoduje, że ona
ciągle wraca. Może więc sensowniej będzie raz a dobrze temat przegadać i mieć
na chwilę z nim spokój? Sądząc po wypowiedziach przedstawicieli poszczególnych
partii politycznych projekt SLD nie ma żadnych szans. Ale w głosowaniu trzeba
byłoby się za czymś jednoznacznie opowiedzieć, a dla starającego się o głosy
polityka nie ma przecież nic gorszego. Ale czego ja oczekuję od polityków PO i
PiS, skoro nawet Arłukowicz – do wczoraj jeszcze lewicowiec – dzisiaj boi się
podjąć temat. 

Brak głosów

Komentarze

"prawicowych" blogach. Np, że pewna gazeta reprezentuje interesy pewnej grupy etnicznej na "ż" :))). "Prawicowi" blogerzy pozwalają sobie czasem w szale odwagi dostrzeżenie, że ta gazeta reprezentuje co najwyżej odłam wspomnianej nacji pod nazwą "żydokomuny", ale częściej, że reprezentuje interesy Sowietów, Ruskich czy komuchów - ale nigdy że te interesy na "ż". Doskonale to rozumiem, sam sie boję:), ale te wyzywanie gazety że wysługuje sie Ruskim (takie stwierdzenia są dozwolone) jest niesmaczne, jest po prostu dowodem na uleganie tresurze i zastraszeniu.

PS Przepraszam wielce Szanowną Autorkę, że nie bardzo na temat, ale jeśli dostrzegamy sprawy tabu, to chyba wypada dostrzec wszystkie tabu, te którym ulegamy sami także.

Vote up!
0
Vote down!
0
#161174

... na prawicowych blogach"!

Mieliby się napalać i włączać w każdą lewacką pseudodyskusję? Żarty se robisz.

Chodzi dokładnie o to, żeby mieć ich bełkot w dupie i mówić wreszcie swoje.

Jedna Kataryna jest cenna, ale cała "prawicowa blogosfera" złożona z Kataryn (i ew. Toyahów) to naprawdę byłoby żałosne.

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#161203

Chętnie bum podyskutował na ten temat. Mój pogląd przedstawiłem we własnym wpisie „Nie lubię salcesonu”. Dwa zdania :
Nie lubię homoseksualistów.
Nie lubię salcesonu.
Ich znaczenie powinno być jednakowe. Wyobraźmy sobie,że mówię oba w tvn.
Czy będzie ktoś broniący dobrego imienia salcesonu ?

Vote up!
0
Vote down!
0
#161295