Zaniepokojony Michnik na weekend….

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Wraz z nowym rokiem Wydział Pracy Ideowo-Wychowawczej Gazety Wyborczej przystąpił z nową energią do pracy nad zmianą świadomości Polaków. Jak się dowiaduję z internetu (bo GW nie czytam), redaktor Michnik przystąpił do noworocznej agitki światopoglądowej, zgodnej z wytycznymi naszej partii obywatelskiej. Partii, która finansuje Gazetę Wyborczą z naszych podatków, co gazeta równie hojnie odwzajemnia rządzącej partii. Dodajmy – partii obywatelskiej, która w okresie ostatnich sześciu latach stała się godną kontynuatorką partii robotniczej w warunkach naszego członkostwa w Unii Europejskiej - po odzyskaniu wolności w 1989 roku. Nie trudno dostrzec, że Gazeta Wyborcza stała się w okresie ostatniego 25-lecia, godną kontynuatorką Wydziału Pracy Ideowo-Wychowawczej KC PZPR, czego dobitnym dowodem jest weekendowy wstępniak gazety, autorstwa głównego ideologa stworzonego 25 lat temu systemu, którego filarami stali się tacy ludzie honoru, jak generałowie Kiszczak i Jaruzelski.

Adam Michnik, mówiąc towarzyszem Władysławem Gomułką, już na samym wstępie weekendowego wstępniaka zauważył, że „Ostatnie 25 lat - tyle trwa wolna Polska - to najlepsze ćwierćwiecze ostatnich czterech stuleci”. Z równą emfazą o minionych latach budowanego postępu mówił już tow. Władysław Gomułka w 1968 roku, a którego słowa przedrukowywała „Trybuna Ludu” – poprzedniczka „Gazety Wyborczej”: „Po 23 latach Polska Ludowa pod kierownictwem partii klasy robotniczej dźwignęła się z zacofania, zbudowała nowoczesny przemysł, rozwinęła rolnictwo”.

Mimo sukcesów, które osiągnęła III RP – zwłaszcza pod kierownictwem partii obywatelskiej –są nadal w naszym kraju (tak jak kiedyś były) wrogie siły, podważające nasz niewątpliwy dorobek, co budzi zrozumiały niepokój redaktora Michnika. Mamy zatem sytuację dokładnie taką samą, jak za towarzysza Gomułki i na co musiał zwrócić uwagę w weekendowym wstępniaku organ spełniający dzisiaj rolę Wydziału Pracy Ideowo-Wychowawczej KC PZPR. Dodajmy, że przyrodni brat redaktora Michnika rozprawiał się w sposób bezwzględny z wrogami naszej odrodzonej państwowości, stąd weekendowe niepokoje redaktora Adama Michnika nie budzą zdziwienia, gdyż wpisują się w wieloletnią tradycję walki zdrowych sił narodu z wrogami ludu: „To, co niepokoi, to nie projekty polityczne i retoryka Kaczyńskiego, lecz stan umysłów setek tysięcy ludzi, którzy obdarzają go zaufaniem. Jesteśmy świadkami trudnej do zrozumienia zapaści aksjologicznej i intelektualnej, której ilustracją jest bezkrytyczna wiara w kaskadę nonsensów o Polsce jako kondominium niemiecko-rosyjskim czy w lawinę bredni o sztucznej mgle, trotylu, bombach w samolocie i brzozie, na temat katastrofy smoleńskiej”.

Przepojone troską słowa redaktora Michnik doskonale współbrzmią z dawnym niepokojem towarzysza Gomułki – w jego reakcji na tzw. wydarzenia marcowe, za którymi stała „…w istocie rzeczy nieliczna, lecz skoncentrowana na kilku wydziałach humanistycznych Uniwersytetu Warszawskiego grupa pracowników naukowych (która) ponosi szczególną odpowiedzialność za ostatnie wydarzenia. Ci pracownicy nauki tacy jak profesorowie Brus, Baczko, Morawski, Kołakowski Bauman, zwalczając od wielu lat politykę naszej partii z pozycji rewizjonistycznych — świadomie i z premedytacją sączyli wrogie poglądy polityczne w umysły powierzonej ich pieczy młodzieży, byli duchowymi inicjatorami wichrzycielskich poczynań”… - podkreślił w 1968 roku tow. Gomułka. Jednak tamte, budzące niepokój tow. Gomułki wydarzenia, to pikuś w porównaniu z niepokojem Donalda Tuska, wyrażonym w weekendowym wstępniaku GW przez red. Michnika.

Jak słusznie zauważył naczelny organu rządowego i Donalda Tuska - „w istocie nieliczna grupa” wrogów naszej państwowości z okresu rządów tow. Gomułki, przerodziła się w okresie „najlepszego ćwierćwiecza ostatnich czterech stuleci” w setki tysięcy osób, które obdarzyły zaufaniem Kaczyńskiego! A to już zakrawa na kontrrewolucję i jawne wypowiedzenie posłuszeństwa Donaldowi przez siły wrogie naszej obywatelskiej państwowości ! Wprawdzie te siły podważają nasz niewątpliwy dorobek już nie z pozycji rewizjonistycznych, jak za tow. Gomułki, lecz z pozycji psychiatrycznych – to ten fakt musi budzić jeszcze większy niepokój.

Jest bowiem niewątpliwe, że redaktor Michnik choć może wskazywać wrogów mas obywatelskich, jak to czynił jego przyrodni brat w odniesieniu do mas robotniczych, to już rząd nie posiada odpowiednich narzędzi do pozbycia się setek tysięcy ludzi, którzy obdarzają Kaczyńskiego zaufaniem ! Wynika to z prostego faktu. Polska opuściła bowiem w 1989 roku rodzinę krajów miłujących pokój i przystąpiła do Europy. A jak wiadomo – Europa nie posiada jeszcze obozów pracy przymusowej lub wystarczającej liczby zakładów psychiatrycznych, gdzie można by umieścić setki tysięcy ludzi, których stan umysłu budzi tak wielki niepokój Adama Michnika.

Sytuacja jest dramatyczna, gdyż w całym okresie „najlepszego ćwierćwiecza ostatnich czterech stuleci” redaktor Michnik wraz z Gazetą Wyborczą zajmował się pracą ideowo-wychowawczą w naszej odrodzonej Ojczyźnie – usiłując tak zmienić świadomość mas obywatelskich, by uwierzyły one w widoczny już na horyzoncie dobrobyt pod przewodem „zdrowych sił narodu”. Niestety jak widać – bez rezultatu ! Dlatego red. Michnik jest świadkiem trudnej do zrozumienia dla niego zapaści aksjologicznej i intelektualnej setek tysięcy Polaków – mimo 25 lat jego i gazety wytężonej pracy !

Należy z całą mocą podkreślić, że pomimo tego, że ostatnie 25 lat - to najlepsze ćwierćwiecze ostatnich czterech stuleci - Polski jeszcze nie stać jest na wyleczenie setek tysięcy Polaków z umysłowej zapaści. Jak podkreśla red. Michnik, a zarazem badacz stanu umysłów Polaków – ilustracją tej umysłowej zapaści „jest bezkrytyczna wiara w kaskadę nonsensów o Polsce jako kondominium niemiecko-rosyjskim czy w lawinę bredni o sztucznej mgle, trotylu, bombach w samolocie i brzozie, na temat katastrofy smoleńskiej”. Interesującym elementem na tej liście nonsensów Adama Michnika, jest „brzoza” – lansowana z uporem przez płk Laska, zatrudnionego przez Donalda Tuska w charakterze agitatora Raportu Millera. Redaktor Michnik zaliczył zatem i płk Laska do grona osób cierpiących na umysłową zapaść aksjologiczną i intelektualną a zatem do…. zwolenników Kaczyńskiego.

Być może przesądziły o tym ostatnie ustalenia Naczelnej Prokuratury Wojskowej, z których wynika, że brzoza, w którą 10 kwietnia 2010 r. uderzył samolot Tu-154M, została przełamana na wysokości około 6,66 m – podczas gdy z Raportu Millera i oświadczeń płk Laska wynika, że drzewo zostało uderzone i złamanane na wysokości 5,1 m, czyli na wysokości niższej niż się znajdował samolot ! Niezrażony niczym Lasek oświadczył więc, demonstrując swoją zapaść aksjologiczną i intelektualną: "Podtrzymuję to, co napisaliśmy, bo to jest rzecz, którą zmierzyli nasi koledzy na miejscu zdarzenia. Oni określili punkt zderzenia na wysokość 5,1 m”. Lasek wyjaśnił dalej półtorametrową różnicę pomiędzy miejscem rzekomego uderzenia w brzozę i jej złamania, oświadczając: - Jestem sobie w stanie wyobrazić, że pierwsze miejsce kontaktu skrzydła z drzewem jest niżej niż miejsce przełamania – dodając, że stało się tak, „ponieważ tuż przed uderzeniem samolot zaczął się wznosić i skrzydło uderzyło w drzewo pod kątem”. Musiał być to zatem kąt bliski 180 stopniom, co ostatecznie przesądziło o tym, że redaktor Michnik musiał zaliczyć do nonsensów „pancerną brzozę” – a zatem i płk Laska do grona osób cierpiących na umysłową zapaść.

Reasumując analizę psychiatryczną polskiego społeczeństwa autorstwa Adama Michnika, można stwierdzić, że charakterystyczną cechą „zdrowych sił narodu” jest wiara w Raport generałowej Anodiny. W raport, który jednoznacznie wskazuje na winę ś.p. Lecha Kaczyńskiego, który wywierał wpływ na pilotów oraz na winę pijanego generała Błasika, który faktycznie kierował samolotem, wydając dyspozycje pilotom TU-154 M. Rozsiewanie nonsensów o winie załogi smoleńskiej „wieży”, która naprowadziła samolot obok lotniska, gdzie samolot utracił skrzydło po rzekomnych dwóch kontaktach z pancerną brzozą, tj. na wysokości 5,1 metra a następnie na wysokości 6,66 metra – gdzie brzoza została złamana – może zaszkodzić modelowym stosunkom Donalda Tuska z Władymirem Putinem.

Nie jest to nowa sytuacja. Przecież podobne nonsensy rozsiewane były przez siły wrogie masom robotniczym już w okresie, gdy towarzysza Gomułkę zastąpił towarzysz Gierek. Przypomnę więc, że w czasie pobytu w grudniu 1976 r. w Polsce Sekretarza KC KPZR tow. Michaiła Ziemianina, została zakomunikowana propozycja Sekretariatu KC KPZR dotycząca omówienia w najbliższym czasie przez delegację Komitetu Centralnego KPZR i PZPR sprawy upamiętnienia miejsca zbrodni hitlerowskiej na polskich jeńcach wojennych w Katyniu. „Mimo oczywistych dowodów, że zbrodni tej dokonali faszyści niemieccy, różnorodne ośrodki propagandy antykomunistycznej usiłują odpowiedzialność za zbrodnię przypisać Związkowi Radzieckiemu..” – czytamy w biuletynie Wydziału Pracy Ideowo-Wychowawczej KC PZPR z dnia 21 marca 1977 roku.

Weekendowy wstępniak GW autorstwa redaktora Michnika, można więc uzupełnić stwierdzeniem, że wszyscy, którzy nie wierzą w raport generałowej Anodiny – to osoby chore psychicznie. Można też dodać, że mimo oczywistych dowodów (podobnie jak w sprawie Katynia) - za katastrofę TU-154M odpowiadają polscy piloci, którzy trzykrotnie podchodzili do lądowania – mimo braku zgody „wieży” na lądowanie i pomimo tego, że pilotami kierował obecny w kokpicie pijany generał, działający na polecenie ś.p. Lecha Kaczyńskiego - rDonald Tusk wręcz zmusza służby specjalne do działania, jako prywatne agencje detektywistyczne na korzyść szefa rządu. Platforma Obywatelska wie już, że nie wygra wyborów przez zmasowaną propagandę i obiecywanie ludziom gruszek na wierzbie. Wybory będzie chciała wygrać za pomocą służb specjalnych. To jest widoczne. Szczególnie ciekawy w tym kontekście jest przykład Tomasza Kaczmarkażnorodne ośrodki propagandy antykomunistycznej, skupione wokół Jarosława Kaczyńskiego usiłują przypisać odpowiedzialność za katastrofę zamachowi, w wyniku którego – samolot rozpadł się na kawałki w powietrzu.

Niestety – podobnie jak w czasach odwiecznej przyjaźni ze Związkiem Radzieckim, tak i dzisiaj mamy więc do czynienia z działaniami, podważającymi zawarty przez Donalda Tuska sojusz z Władymirem Putinem na miejscu katastrofy samolotu, w wyniku którego śledztwo w sprawie katastrofy podjęła prokuratura rosyjska. O rzetelności badań wraku samolotu przez stronę rosyjską świadczy fakt, że wrak samolotu został poddany szerokim badaniom wytrzymałościowym, przy pomocy łomów i pił elektrycznych, a następnie dokładnie umyty.

Niestety – wbrew oczywistym dowodom, siły reakcji domagają się budowy pomników ś.p. Lecha Kaczyńskiego, co – jako żywo – przypomina notatkę Wydziału Pracy Ideowo-Wychowawczej KC PZPR z dnia 21 marca 1977 roku: „Wbrew uznaniu przez światową opinię publiczną sprawy Katynia jako jednej z wielu goebbelsowskich prowokacji, reakcyjne ośrodki antykomunistyczne na Zachodzie w ostatnim okresie nasilonych działań antykomunistycznych wracają do tego problemu. Przykładem tego jest budowa pomnika ku czci ofiar zbrodni katyńskiej na cmentarzu Gunnersburg w Londynie”…

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

wymienionych profesorów będących wg Gomułki duchowymi inicjatorami wichrzycielskich poczynań w umysłach młodzieży akademickiej, to można powiedzieć, że historia kołem się toczy. Na początku lat 70tych był na studiach ekonomicznych taki kabaretowy przedmiot - ekonomia polityczna socjalizmu. Pamiętam, że właśnie wówczas używaliśmy podręcznika Brusa. I któregoś pięknego dnia, w środku semestru, spotykając się z kolegami na wykładzie dowiaduję się, że podręcznik został wycofany bo Brus dał nogę do Londynu. Dla nas to był po prostu cyrk, bo socjalizm pozostał ale bez podręcznika.

Co zaś do tych wszystkich ekspertów od pancernej brzozy, żałuję jednego. Mianowicie tego, że Giertych zmienił punkt widzenia. Gdyby pozostał przy swoim dawnym, jeszcze z czasów LPR, to pewnie powiedziałby: ekspertów do wora, wór do jeziora. No ale niestety, dawne poglądy się rozmyły a Giertych pozostał.

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
-5

Szpilka

#399325

nie czytam gw i jak zwykle z przyjemnością przeczytałem Pana tekst

Vote up!
4
Vote down!
-5
#399365

Czy Brus to mąż Wolińskiej?
A Bauman to dzisiejszy autorytet platfusów?

Vote up!
5
Vote down!
-3

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#399367

Tak. Brus to mąż Wolińskiej.

Vote up!
6
Vote down!
-4

Szpilka

#399384

Bardzo interesujaca publikacja, troche w stylu "retro" ! Nie rozumiem dlaczego mimo wszystko GW cieszy sie taka poczytnoscia. Kiedys, w odleglych czasach mojego dziecinstwa Trybune Ludu kupowalo sie - jako zastepstwo papieru toaletowego, ktory byl wtedy rzadkoscia.

Vote up!
5
Vote down!
-4
#399368