Teoria i praktyka nieistniejącego Państwa

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

25 lat temu – w wyniku teoretycznie wolnych wyborów - Polska teoretycznie odzyskała wolność i niepodległość. Praktycznie te wybory nie były jednak wolne, gdyż zaledwie 35 procent składu parlamentu Polacy mogli wybrać. Reszta przypadła dla praktycznych władców PRL-u, którzy w ten sposób stali się fundamentem teoretycznie wolnej Polski. Jak wiemy, pierwszym prezydentem tego teoretycznie niepodległego państwa został teoretyczny człowiek honoru, a praktycznie nigdy nie osądzony peerelowski zbrodniarz. Zgodnie z tekstem uchwalonej w dniu 2 kwietnia 1997 r. Konstytucji – „Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu” (art. 42 ust.3). Wystarczy zatem, aby w tym teoretycznym państwie sąd nie potrafił przez 25 lat osądzić zbrodniarza, aby zbrodniarz został pochowany z państwowymi honorami nie tylko dlatego, że był niewinny - ale dlatego, że był on twórcą państwa, które dzisiaj praktycznie nie istnieje.

To nic, że zgodnie z art. 32 ust. 1 Konstytucji państwa, które praktycznie nie istnieje - teoretycznie „Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne”. Praktycznie bowiem władze publiczne z każdego potrafią zrobić przestępcę, zaś z przestępcy – nietykalnego człowieka honoru. Wynika to z faktu, że Konstytucja nieistniejącego państwa nie zabrania robić z przestępców i zbrodniarzy ludzi honoru – z drugiej zaś strony – Konstytucja nie zabrania przykładnie osądzić niepełnosprawnego umysłowo za kradzież wafelka za 99 groszy. W Konstytucji tego nieistniejącego państwa nie jest także zapisane, że organy skarbowe mogą nie rozliczyć z podatków małżeństwa Kwaśniewskich, czy też Sławomira Nowaka i jego małżonki – co oznacza, że mogą swobodnie nękać postępowaniami skarbowymi zwykłych obywateli - czyli nie posiadających znaczącego dla władz publicznych nazwiska. W Konstytucji nie jest bowiem zapisane, że w tym teoretycznie istniejącym państwie wszystkie nazwiska są wobec siebie równe. Zatem są nazwiska równe i zrównane z powierzchnią ziemi, na której istnieje teoretyczne państwo. Dlatego – aby ukryć znaczące dla władz publicznych nazwisko – syn premiera, zatrudniając się w piramidzie finansowej, zmuszony został przyjąć nazwisko Bąka Józefa - a więc nazwisko tak samo nic nie znaczące, jak nazwiska zamieszkującej tutaj gawiedzi.

A propos piramidy finansowej i okradania obywateli tego teoretycznego państwa przez Amber Gold i podobne – legalnie istniejące „fundusze” - dodajmy, że nigdzie nie jest zapisane, że władze publiczne będą chronić obywateli przed jawnym złodziejstwem ! Mało tego – z wyjaśnień władz publicznych jednoznacznie wynika, że każdy na własną rękę powinien ocenić, czy może zostać oszukany przez oficjalnie działający fundusz inwestycyjno-finansowy. Doskonałym przykładem roztropności jest zwykły obywatel Bąk Józef, którego piramida finansowa Amber Gold zatrudniała - jednak nie zdołała oszukać ! Wypłacili mu wszystko, co do grosza….

Oczywiście znacznie trudniej będzie obywatelowi tego teoretycznego państwa ocenić, czy „państwo” nie zamierza go oszukać. Tutaj ucieczki nie ma, chyba że się wyjedzie na stałe z tego teoretycznego państwa. Zgodnie bowiem z art. 7 Konstytucji praktycznie nieistniejącego państwa „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. Równocześnie nie jest w tej Konstytucji zapisane, że organy władzy publicznej nie mogą okraść obywatela przy pomocy domiaru podatkowego, czy też zabrania mu funduszy zgromadzonych w OFE - aby uratować budżet nieistniejącego państwa. Zatem teoretycznie istniejące państwo, może praktycznie okradać obywateli zgodnie z prawem i tutaj żadna roztropność (poza ucieczką z tego kraju) nikomu nie pomoże.

Równie frapujące dla obywateli tego nieistniejącego państwa jest wszczęte przez prokuraturę śledztwo przeciwko lekarzowi, który powołał się na klauzulę sumienia, czyli na art. 53 Konstytucji, a zwłaszcza na ust. 5, który mówi, że „Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób”. Zauważmy, że w tym konstytucyjnym przepisie nie ma słowa o sumieniu i o jego uzewnętrznianiu. Zatem prof. Chazan, który – odmawiając wykonania aborcji - powołał się na klauzulę sumienia, jest przestępcą. Jest bowiem bezsporne, że teoretyczne państwo pozwala na uzewnętrznianie religii, ale bez uzewnętrzniania sumienia. Zatem każdy, kto w tym nieistniejącym państwie uzewnętrznia swoje sumienie jest groźnym przestępcą, godzącym w fundamenty nieistniejącego państwa. Prof. Chazan mógł więc zmówić paciorek a nawet przeżegnać się przed przystąpieniem do aborcji, którą następnie powinien wykonać zgodnie z prawem teoretycznego państwa. Na marginesie warto dodać, że wobec prof. Chazana prokuratura zastosowała szczególnie łagodną procedurę – nie wkraczając wraz z funkcjonariuszami ABW i pod ochroną policji do jego gabinetu w szpitalu im. Świętej Rodziny , w celu zabezpieczenia dowodów przestępstwa. Czyli mózgu prof. Chazana, który zgodnie z prawem powinien zostać opieczętowany i przekazany w zalakowanej paczce niezawisłemu sądowi….

I tak doszliśmy do najważniejszej teorii prawa praktycznie nieistniejącego państwa, a mianowicie do art. 1 Konstytucji. Artykuł ten mówi, że „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”. Ale jak mogą istnieć „obywatele” w praktycznie nieistniejącym państwie ? W takim państwie praktycznie istnieje tylko władza publiczna, a więc Rzeczpospolita jest praktycznie dobrem wspólnym wszystkich urzędników i funkcjonariuszy teoretycznego państwa. Jest przecież oczywiste, że gdyby dobro wspólne obywateli zostało zagrożone przez władze publiczne – obywatele wzięli by kije i pały i tę władzę przegonili na cztery wiatry. W teoretycznie istniejącym państwie istnieje zatem jedynie zbieranina różnych ludzi, w tym także tych, którzy uważają, że podsłuchanie rozmów urzędników nieistniejącego państwa narusza nie tylko ich dobra osobiste, ale i dobro nieistniejącego państwa. Podsłuchiwanie ich tajnych konszachtów jest więc zamachem na teoretycznie istniejące państwo, czyli na praktycznie istniejących urzędników, którzy nie mogą w spokoju zjeść ośmiornicy pod sześć wódeczek !  Dodajmy, że mamy tu do czynienia z recydywą, gdyż już tzw. afera hazardowa ujawniła, że urzędnicy partii i rządu nie mogli w spokoju porozmawiać o biznesach nawet na cmentarzu !

Dlatego więc premier nieistniejącego państwa zwrócił się z apelem do dziennikarzy o pomoc w wykryciu sprawców tego ohydnego czynu zamachu na dobro wspólne partii i rządu, jakim są urzędnicy i funkcjonariusze teoretycznego państwa. Natomiast, zgodnie z praktyką działania Prokuratury, ABW i Policji – czyli praktyką zastosowaną przy kradzieży wafelka za 99 groszy, należy dziś opieczętować dowody przestępstwa, a następnie przykładnie ukarać tych, którzy podnieśli rękę na praktycznie nieistniejące państwo - czyli na urzędników Trzeciej Rzeczypospolitej. Zbieranina zamieszkująca tereny praktycznie nieistniejącego państwa powinna bowiem wiedzieć, że władze publiczne namierzą każdego, który w swoim zakazanym sumieniu chciałby obalić ten rząd, rozsiewając przy tym tajne informacje o teoretycznym państwie, wypowiedziane przez jego wybitnych urzędników w podsłuchanych rozmowach...

Nie po to przecież walczyliśmy przed 25-ma laty, aby dzisiaj ochrona najważniejszego dobra, czyli urzędników teoretycznego państwa, mogła być w jakikolwiek sposób zagrożona. Bo właśnie 25 lat temu teoretycznie powstała Rzeczpospolita Polska, która zgodnie z art. 2 Konstytucji „jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Praktycznie zaś powstała bananowa republika, która jest postkomunistycznym państwem bezprawia, urzeczywistniającym zasady samodzierżawia i nietykalności funkcjonariuszy teoretycznie demokratycznego państwa. Dlatego dzisiaj Bronisław Komorowski, gdzie się tylko pojawi sadzi zaraz solidnego dębczaka…

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Tak. Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Tyle tylko, że jedni kosumują jagnięcinę w kurkach z ośmiorniczkami,  a innych  wysyłają na szczaw i mirabelki. Ot sowiecka sprawiedliwość.

Vote up!
1
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#1428741

sprawiedliwość

 

to sprawiedliwość

w III RP znaczy

że się zbrodniarzy

honorami raczy

Vote up!
0
Vote down!
0

jan patmo

#1428745

Ongiś  oficer polityczny wyjaśnił mi jedną tajemnicę :

Obywatel to jednostka niezbędna państwu !

Społeczeństwo dzielimy na OBYWATELI i ludność.

Dla ludności niestety nie starczy miejsca w schronach przeciwatomowych.

Vote up!
1
Vote down!
0

#1428751

Vote up!
1
Vote down!
0
#1428761