PRZYSZŁA BABA Z WYNIKAMI…

Przyszła baba do lekarza – członka PO – a tu lekarza nie ma. – Gdzie jest pan doktór? – pyta się baba pielęgniarki. – Pan doktór poszedł na wybory – odpowiada pielęgniarka. – Ach, jaka szkoda! Bo ja właśnie przyszłam z wynikami – odpowiada baba…

Dziś, gdy trwają obliczenia głosów wyborców na przewodniczącego Platformy, media gównego nurtu tę intrygującą wiadomość, którą żyje każdy Polak – przekazują na pierwszym miejscu. Tak jak w latach, gdy wiodącą partią była PZPR, zaś wyniki wyborów były tak samo zagadkowe jak i dzisiaj. Tylko jedna baba, która od tego czasu nieco się postarzała – wyniki wyborów zawsze znała wcześniej, niż je uroczyście ogłosiła komisja wyborcza. Dlatego mogę się dzisiaj założyć z posłem Halickim, lub też posłą Kidawą o milion złotych (na co ich zapewne będzie stać), że wybory w Platformie wygra Donald Tusk. Skąd te wyniki wyborów w PO znam? Jakże skąd? Od baby, która tak jak PZPR, tak i Platformę przeżyje.

Jest jednak różnica, która czyni wiele. Podczas gdy pierwszy sekretarz był zawsze wybierany przez aklamację, Donald Tusk nie może już liczyć na 99 koma 9 procent głosów wyborców. Ten fakt sprawi, że Donald nie będzie mógł powiedzieć, że „Cała Partia Popiera Towarzysza Przewodniczącego”, a tym bardziej – że „cały Naród”. Jest i druga różnica, która czyni jeszcze więcej. Przed ogłoszonymi przez Tuska wyborami korespondencyjnymi okazało się, że kontrkandydatem Donalda będzie Gowin. I choć partia powinna się z tej decyzji Gowina cieszyć, aby wybory na pierwszego sekretarza PO nie stały się kompletną farsą, czyli wyborami z jednym tylko kandydatem i „bez skreśleń” – Gowin stał się dla Platformy nie tylko chłopcem do bicia, ale w istocie zakamuflowanym Pisiorem w szeregach partii. Najcelniej uderzył w Gowina tropiciel anty-platformerskich odchyleń, czyli Niesiołowski Stefan, mówiąc o Gowinie: „Wypowiada się, właściwie mówi językiem PiS-u i atakuje głównie Platformę Obywatelską i premiera”…

Niesiołowski atakując kontrkandydata Tuska, który (czy to z głupoty, czy też naiwności) domagał się debaty przedwyborczej, stwierdził: „Nie ma żadnego powodu, żeby premier rozmawiał z panem Gowinem. Mam nadzieję i proszę o to premiera publicznie, żeby do tej debaty nie doszło. Przecież ta debata służyłaby PiS-owi wyłącznie!” – dodał Niesiołowski wiedząc, że wybory na pierwszego sekretarza Platformy, jest to taka sama zwyczajowa farsa, jak w czasach PZPR. Wyszło więc na to, że naiwny Gowin uwierzył, że będą to wybory demokratyczne, poprzedzone debatą kandydatów…

Jednak naiwność Gowina – uznanego przez przydupasów Donalda za Pisiora - sprawiła, że niewątpliwe zwycięstwo Donalda w wyborach – będzie jego pyrrusowym zwycięstwem. Każdy bowiem głos oddany na Gowina będzie w istocie głosem kolejnego, zakamuflowanego Pisiora w szeregach naszej partii, którą teraz jest Platforma Obywatelska. A to już jest dramat, gdy w łonie partii istnieją wrogie siły, rozsadzające ją od środka! A jeśli na dodatek do urn wyborczych nie przystąpi 50 % członków naszej partii, czyli Platformy Obywatelskiej – zwycięski Donald zdobędzie mandat warty funta kłaków!

Czy takie właśnie wyniki przyniosła baba do lekarza – członka PO – który w tym samym czasie udał się ze swym korespondencyjnym głosem na pocztę ? Wkrótce to się okaże….