Prawda czy nieprawda, Polsko ?

Złoty medal olimpijski, który wywalczyła mimo złamanej kości stopy Justyna Kowalczyk jest światłem, spadającym na naszą szarą i złamaną dokonującym się postępem Polskę. Podobnie zresztą, jak i złoty medal Kamila Stocha, który to medal jest światłem z ciemności śledztwa smoleńskiego dla wdeptanych w smoleńską ziemię polskich pilotów. Prawda, Polsko ?

W świetle tego złota już grzeją się inni, co ujawnił w rozmowie w TVP Info doradca naszego prezydenta, niejaki Nałęcz. Ba ! Nałęcz zasugerował, że także jaśnie nam panujący Bronisław jest tak samo godny złotego medalu, jak ciężko kontuzjowana Justyna Kowalczyk, która wykazała się niespotykanym w dzisiejszej Polsce hartem ducha i wręcz męstwem ! Doradca prezydenta wskazał bowiem na niewątpliwe bohaterstwo Bronisława opowiadając, jak wyglądała rozmowa prezydenta z Justyną Kowalczyk, po tym jak nasza narciarka zdobyła w Soczi złoty medal: „Rozmowa trwała kilka minut. Była bardzo sympatyczna i miła. Zwłaszcza, że prezydent doskonale wie, co znaczy funkcjonować z kontuzją z pogranicza sportu”...

Dla oniemiałych z wrażenia telewidzów należy się wyjaśnienie, że Bronisław jest także ciężko kontuzjowany i to od wielu lat. Chociaż przecieki o tej kontuzji docierają czasami do społeczeństwa zza murów pałacowych – Bronisław bohatersko sprawuje urząd pierwszej osoby w państwie. Wtajemniczeni wiedzą, że Bronisław od lat cierpi na dysfunkcję intelektualną, mimo „prezentowania dystyngowanego, ale drugorzędnego wizerunku Polski zagranicą” – jak o Bronisławie napisał The Economist. The Economist, który zapewne ulokował swojego szpiega w pałacu namiestnika twierdzi także, że „Tusk delegował Bronisława do pałacu, aby po zrobieniu z siebie pośmiewiska nie było problemu z likwidacją instytucji demokratycznie wybieranego prezydenta”. I tu się Tusk pomylił, gdyż Polacy pokochali Bronisława Komorowskiego bardziej, niż Justynę Kowalczyk !

Przecież Bronisław jest nieustannie na czele sondaży osób, którym Polacy najbardziej ufają - mimo tego, że Bronisław stara się jak może, by ośmieszyć urząd prezydenta – podpisując ustawy, które później kieruje do Trybunału Konstytucyjnego w celu sprawdzenia, czy są one zgodne z Konstytucją! A przecież to prezydent powinien stać na straży Konstytucji i nie podpisywać niczego, co może być sprzeczne z Konstytucją !

O bohaterstwie Bronisława, który walczy o swoją popularność w III RP z zapałem większym, niż wszyscy polscy medaliści razem wzięci, napisano już tomy. Do annałów przeszedł już wpis Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego do księgi kondolencyjnej w ambasadzie Japonii, wyrażający współczucie Polaków dla narodu dotkniętego dramatem. Cała Polska mogła przeczytać, co napisał nasz Bronisław, mimo obecności przy prezydencie jego małżonki Anny, z wykształcenia filologa klasycznego po UW: „Jednoczymy się w imieniu całej Polski z narodem Japoni w bulu i w nadzieji na pokonanie skutków katastrofy". Kontuzja z pogranicza sportu, czyli konfuzja leksykalna Bronisława, który „w bulu i w nadzieji” walczy o kolejną kadencję jest większym wzorem do naśladowania dla społeczeństwa, niż złoty medal Kamila Stocha a tym bardziej – złoty medal kontuzjowanej Justyny Kowalczyk. Kogo byłoby stać na tak drakońskie treningi i odwagę, porównywalną z dokonaniami najlepszych pilotów ? Prawda, Polsko ?

Przykład Komorowskiego dowodzi, że każdy może być prezydentem, ale już nie Justyną Kowalczyk czy Kamilem Stochem. Dlatego Polacy w swej większości ufają Bronisławowi, który potrafi ze swej dysfunkcji zrobić oręż, odgryzając się nawet Kaczyńskiemu. Gdy Jarosław Kaczyński zażartował sobie z Bronisława mówiąc, że „przed wyborami trzeba będzie robić dyktanda", Komorowski natychmiast celnie odciął się Kaczyńskiemu pisząc: „Nie zamierzam brać udziału w dyktandzie, ale chętnie zaproszę Jarosława Kaczyńskiego na „obiat" i razem poćwiczymy ortografię”….

Tak więc różnica między bohaterską Justyną Kowalczyk a bohaterem Komorowskim polega na tym, że nasz prezydent walczy o kolejną kadencję „w nadzieji” i z otwartym „bulem” – co jest bardziej zrozumiałe dla większości społeczeństwa, niż złamana kość stopy Justyny Kowalczyk. Różnica wynika i z tego, że nikt już Bronisława w Polsce nie odznaczy, gdyż to on w Polsce odznacza innych. Może więc organizator zimowej olimpiady, czyli sam Władymir Putin dostrzeże zasługi naszego bohaterskiego prezydenta – który włożył i nadal wkłada swój wielki wkład w podwaliny naszych modelowych stosunków z Rosją? Może Władymir odznaczy wreszcie Bronisława medalem o nie mniejszej wadze niż złote medale zdobyte przez Justynę Kowalczyk i Kamila Stocha ? Przecież to Prezydent Najjaśniejszej III RP – sam borykający się z otwartym „bulem” stwierdził, że „przyczyny katastrofy smoleńskiej są arcyboleśnie proste”. Te arcybolesne przyczyny to wina polskich pilotów, gdyż „główną przyczyną katastrofy smoleńskiej była próba lądowania podjęta w warunkach pogodowych, które się do tego absolutnie nie nadawały”…

Prawda czy nieprawda, Polsko ?