Ekspres EUROSTREFA przed kolizją z UE..

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Zakończył się spektakl brukselski, po którym Donald Tusk ogłosił się zwycięzcą, czyli tym, co uratował UE od kryzysu. Reżimowe media natychmiast ten sukces Tuska podchwyciły, manipulując zmanipulowanymi umysłami społeczności TVN, że po podczepieniu się Polski pod ekspres europejski, uciekniemy przed kryzysem, a UE zostanie uratowana. Problem w tym, że po czterech latach rządów Tuska, który na salonach europejskich odgrywa rolę pożytecznego idioty, Polska ma tak gigantyczne problemy z własnym zadłużeniem, że premierowi RP wypadałoby się raczej w pierwszej kolejności zająć ratowaniem Polski, a nie Grecji.

Próba przykrycia własnych problemów, problemami rozpadającej się Unii, nie uchroni przecież Polski od nadciągającej katastrofy finansów publicznych, którą przecież widać już wszędzie, a zwłaszcza w służbie zdrowia i w rozpadającej się armii, na którą nie ma pieniędzy. Poza oczywiście nominacjami generalskimi. Teraz dowiadujemy się, że Polska nie posiada już praktycznie Marynarki Wojennej, gdyż trudno Marynarką Wojenną nazwać trzy sprawne okręty bojowe, które mogą powalczyć jedynie wtedy, gdy zaatakuje nas podobna do naszej „marynarka wojenna” w łącznej liczbie trzech okrętów. Ale takiej nie ma na całym Bałtyku, włącznie z krajami, które mają znikomy dostęp do morza. Za to my mamy ponad 30 admirałów, którzy zdecydowanie pokonaliby admirałów innych flot w konkursach marynarskich, organizowanych w kasynie...

Nie będę wspominać o dramatycznej sytuacji na polskich kolejach i przy budowie autostrad, gdy już jest pewne, że żadna z nich nie zostanie ukończona przed Euro 2012. Obciach jest więc na 100% pewny i żaden Nowak nie uratuje Polski przed blamażem – choćby się nawet Nowak ubrał w najdroższe ciuchy młodzieżowe…

Polska, podczepiając swój wóz drabiniasty pod europejski ekspres, co gorsza nawet nie wie, dokąd ten ekspres zmierza. Owszem, ceny biletów będą już wkrótce takie same na naszym wozie drabiniastym, jakie są w ogrzewanych Pullmanach I-klasy europejskiej, ale przecież nie o to naszemu wodzowi, a raczej woźnicy chodziło. Nasz woźnica wymyślił sobie, że gdy tylko podłączy Polskę pod europejski ekspres, to ci co tym ekspresem zarządzają, dadzą i naszemu woźnicy porządzić. W gruncie rzeczy, oni mu każą wykonać kolejne czynności, aby wydoić pasażerów wozu drabiniastego z ostatnich groszy, by uratować pasażerów Eurostrefy. Ale już teraz wiadomo, że ekspres Eurostrefa i tak niechybnie się zderzy z….Unią Europejską, czyli Europą „drugiej prędkości”, która powstała w wyniku szczytu brukselskiego.

W parę dni po tym szczycie okazało się także (wbrew opiniom reżimowych mediów), że Tusk nie będzie miał nic do gadania w sprawie przekroczenia limitu 3 proc. deficytu budżetowego, gdyż o sankcjach będą decydować „państwa członkowskie strefy euro”, kwalifikowaną większością. Tusk zapewnie liczy, że jako entuzjasta Angeli, zostanie w przyszłości nagrodzony tym, że Angela nie skarci najbardziej wiernego poddanego Republiki Federalnej Niemiec. Jest bowiem pewne, jak w Deutsche Banku, że z chwilą, gdy o polityce fiskalnej przestanie decydować Vincent Rostowski, natychmiast Polacy zaczną płacić takie same podatki jak Niemcy, zarabiając wszakże nadal tyle samo, co Rumunii. Dzisiejsza eurostrefa uzupełniona o unię fiskalną będzie musiała wytworzyć spójny rynek usług finansowych, nadzorowany przez jednego regulatora, na co bez obiekcji zgadza się tylko nasz naczelny woźnica mimo tego, że Polska do eurostrefy nie należy.

Można więc się spodziewać, że za chwilę Donald Tusk odgrzeje stare kotlety sprzed trzech lat, gdy już wtedy chciał wprowadzić w 2012 roku walutę euro. Tusk, nie robiąc zatem nic dla Polski i dla pomyślności Polaków, którym obiecał kiedyś raj na ziemi – chce dokonać historycznego podziału w samej Polsce - na Polskę trzech prędkości: średniaków, biedaków i nędzarzy ze 161 euro na miesiąc w kieszeni. Tyle bowiem wynosi najniższa emerytura 728,18 złotych w przeliczeniu na wymarzoną przez polskiego woźnicę walutę. Takiej nędzy nie ma nawet w Grecji, którą Tusk zobowiązał się uratować, dzięki zaciśnięciu pasa Polakom, w tym polskim nędzarzom.

- Decyzja członków eurostrefy, by wyjść poza prawne ramy UE i w oparciu o wielostronny traktat ustanowić rdzeń unii fiskalnej, doprowadzi z czasem do rozłamu między UE a strefą euro - napisał w sobotę w "Financial Times" Muenchau, który kieruje ośrodkiem Eurointelligence. Według analityka, po brukselskim szczycie mamy do czynienia nie tylko z wciąż nierozwiązanym kryzysem eurostrefy, ale także z kryzysem samej UE. Drugi z nich uważa za groźniejszy. Muenchau przewiduje, iż wynikiem rozejścia się dróg eurostrefy i UE będzie niemal pewny rozpad Unii Europejskiej.  Paradoksalnie, to właśnie Donald Tusk zapisze się, jako ten, co walnie przyczynił się do rozpadu Unii Europejskiej, podpinając drabiniasty wóz pt. Polska do ekspresu pt. Eurostrefa...

Brak głosów

Komentarze

Owszem, owszem, wsiąść do pociągu Tuskowi się udało. Nie wyjaśnił jednak Polakom, dokąd ten pospieszny-towarowy, bez kuszetki, toalety i "Warsa" a także maszynisty i hamulców zmierza.
NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#206895