Niebo pewniejsze od ZUS-u
Skoro czeka nas życie wieczne, to nie bądźmy hedonistami, ale poświęćmy się trochę dla innych. Taką właśnie sentencję przeczytałem niedawno, bodajże w „Gościu Niedzielnym”. Piękny ideał, do którego nam baaaardzo daleko, ale czyż życie nie jest dążeniem do ideału? Dodatkowo zaryzykuję stwierdzenie, że jest to bardzo ciekawa opcja na życie i pewniejsza od wielu innych opcji. Już spieszę z wyjaśnieniem.
„Kiedy jesteś piekny i młody nie, nie, nie, nie zapuszczaj wąsów ani brody” śpiewały swego czasu Elektryczne Gitary. Zamiast tego zatroszcz się lepiej o swoją starość. Tylko po co? Emeryturę przecież dostanę z ZUS-u, czyli z „ubezpieczenia społecznego”, bo skoro zabierają teraz ode mnie kasę, to z pewnością dadzą na starość, co nie? Zatrzymam się na moment przy owych „ubezpieczeniach” będących ponoć skutkiem tzw. „umowy społecznej”. Że co proszę? Jaka umowa? Tu drobna dygresja, a jednocześnie ciekawostka. Jak łatwo zauważyć, dodanie przymiotnika „społeczny” zmienia, a wręcz wypacza znaczenie słowa głównego. Mamy więc „sprawiedliwość społeczną”, „umowę społeczną”, czy też „społeczną gospodarkę rynkową”. Ogólnie śmiechu warte.
Wracamy do emerytury. Każdą umowę można wypowiedzieć. Tymczasem „umowy społecznej” wypowiedzieć nie można, bo jej nie zawarliśmy. Paradoks? Nie pierwszy i nie ostatni. Do sądu jakby co też się z tym nie pójdzie się, bo z czym? To tylko przepis, a nie żadna umowa cywilno-prawna, więc przyszli emeryci mogą się już teraz pocałować w .. co tam kto chce. Póki co mogą przeglądać listy z ZUS-u, na którym mają wypisany tzw. kapitał początkowy. Papier jest cierpliwy, a komputery łykną każdą cyfrę, więc nie ma problemu.
Swego czasu Ziemkiewicz przewidywał, że w zachodniej Europie imigranci, gdy tylko zdobędą władzę (czyli już niedługo), to po prostu owa „umowę społeczną” wypowiedzą. Nie mogą? Pewnie, że mogą. Rdzenni mieszkańcy, wówczas już emeryci, zostaną bez grosza przy duszy. Cóż im pozostanie innego, jak pójść na żebry? Mahometanizm nakazuje jałmużnę jako jeden z podstawowych obowiązków, ale czy to koniecznie musi to być jałmużna dla niewiernych?
Co zatem zrobić, aby się nie martwić na starość? Dzieci, ziemia (nie mieszkania), złoto i pieniądze. Ostatecznie mogą być akcje. Jednakże firmy mogą zbankrutować, złoto mogą nam ukraść, ziemię „znacjonalizować”, a dzieci mogą się nas wyprzeć. O pieniądzach „papierowych”, czyli „prawnych środkach płatniczych” nawet nie napiszę, bo to tylko świstek papieru i tylko czekać aż wróci do swej pierwotnej wartości makulatury. Emerytura z ZUS-u/OFE? Pytanie to pominę jedynie milczeniem, bo to jest pytanie co najmniej uwłaczające.
XXI wiek z pewnością nie będzie nudny, wbrew hasłom o końcu historii i wbrew nadziei na sielskie życie, grillowanie i polską wieś spokojną. Cóż się zdarzy? Nie mam pojęcia, ale z pewnością „będzie się działo”.
W tej sytuacji obietnica życia wiecznego jest zdecydowanie najpewniejszym zabezpieczeniem na spokojną starość. Pewniejszym niż reklamy OFE (ktoś je jeszcze pamięta?). O pełny garnek to już musimy postarać się sami i nie wierzyć w „ziemskie” obietnice. Raju na Ziemi nigdy nie będzie – pamiętajmy o tym.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1923 odsłony
Komentarze
Jezu, jak się cieszę z tych króciutkich wskrzeszeń,
5 Grudnia, 2010 - 17:58
kiedy pełną kieszeń znowu mam - tę piosenkę zanuciłam dziś pod nosem po powrocie z kościoła. Bo znów mam kieszeń swojej duszy pełną skarbów: 1) wczoraj byłam w spowiedzi, więc mam spokój sumienia; 2) przyjęłam Jezusa w Komunii Św. Oby tylko nie roztrwonić tych skarbów, a odpowiednio je pomnożyć w "banku niebieskim".
444Polska.bloog.pl
"Nasze miejsce po stronie odwagi bezbronnej" - Jan Pietrzak