„Dnioniepodległościowe” reminiscencje

Obrazek użytkownika Piana
Kraj

Czas tak szybko leci! Nawet się człowiek nie obejrzał, a tu właśnie mija nam okrągła, tygodniowa rocznica świętowania tzw. „dnia niepodległości”. Trochę późno o tym piszę, ale mózg nie zawsze szybko potrafi zadziałać i czasami potrzebuje czasu aby się rozpędzić.

Jakie zatem wspomnienia pozostały po tym dniu? Smutna pogoda, zero ludzi na ulicach, a i flag na budynkach ciężko było wypatrzeć. Dlaczegoż to nie cieszymy się z tego wyjątkowego dnia, z chwili odrzucenia obcego jarzma, co nas ciemiężyło przez bardzo długi czas? Czy dlatego, że Polska (której de facto nie ma) nikomu nie jest już potrzebna? No, poza różnej maści pasożytami, co to codziennie łączą się mentalnie tworząc mega-pasożyta o nazwie Rzeczpospolita Polska. Czy dlatego, że III RP jako instrument na arenie międzynarodowej gaśnie na naszych oczach niczym płomień wypalonej świecy? Czy w końcu dlatego, iż jesteśmy już pełnej gęby „ełropejczykami” i nie dla nas już zaszłości z przeszłości („przeszłości ślad dłoń nasza zmiata”) i musimy patrzmy w przyszłość („Ole Olek, wybierzmy przyszłość oraz styl”) a nie babrać się w odmętach historii.

Trudno jednoznacznie powiedzieć, w każdym razie na pewno w takim, a nie innym widzeniu świata (poza politykami, ale o szumowinach nie będę tu mówił) utrwalają nas obrazy zagnieżdżone w masowej świadomości, zwane filmami popularnymi. Mają one działanie porównywalne jedynie do wybuchu bomby jądrowej

Cóż zatem mają do zaoferowania w tym arcyważnym dniu ośrodki masowego rażenia propagandą (udające stacje rozrywkowo-informacyjne)? Odpowiedź jest prosta – nic. (Kto nie wierzy, niech zaglądnie do archiwalnych zapisów programów na ten dzień.) Zgadza się - nie mają nawet co ciekawego puścić do oglądania dla plebsu. Jedynie w Polsacie komuś się coś pokićkało i będąc mocno ujaranym pojechał ostro po bandzie i nadał amerykańską szmirę, co na trzeźwo oglądać się nie da („Dzień niepodległości”). Treść w skrócie – Czarnuch, Żyd i Baba ratują świat przed złowrogimi kosmitami, co to niszczą świat równie szybko jak ZUS i Urząd Skarbowy razem wzięci.

Tylko, kurde, nasuwa się pytanie – dlaczego nie puszczą w ten dzień filmu o świecie niepodległości Kirgizji, Ugandy czy Wenezueli? No właśnie czemu nie? Pewnie zresztą kiedyś puszczą (choć Tele5 stara się jak może, to całej szmiry świata nigdy nie puści…) a to dlatego, iż widowiskowego filmu o niepodległości Polski nie ma i nigdy nie powstanie. Uświadomienie sobie faktu, iż film takowy nie powstał, jest jednym z wielu elementów, które poskładane do kupy uświadamiają nas, iż państwa polskiego nie ma.

Za czasu zaborów, gdy nie było Instytutu Sztuki Filmowej, Ministerstwa Kure… to znaczy Kultury i Czegośtamjeszcze powstały „Pan Tadeusz”, Trylogia Sienkiewicza, „Bitwa pod Grunwaldem” Matejki, by wymienić tych bardziej znanych. Przypominam – bez grosza państwowych dotacji. Co teraz? Pasożyt o nazwie Rzeczpospolita Polska, udający państwo polskie, nawet nie jest w stanie wyprodukować propagandowego filmu, którego można by puszczać z okazji świąt wszelakich. No, czegoś o 15 sierpnia 1920, zdobywcach Kremla i polskich agentach robiących komuchów w bambuko.

Tylko po co to mieliby robić? Przecież to może obudzić uśpionego ducha endeckiego, co tylko lekko drzemie i znów mogą wyskoczą getta ławkowe, OWP i sklonowany Dmowski. Na szczęście polskojęzyczni filmowcy czują swoją misję niczym pies świeży trop i biorą się na całego, jeden za drugim, za „odbrązowywanie” historii. Słowo „odbrązowywanie” można zastąpić słowem „obrzydzaniem”, „wylewaniem pomyj”, czy też „obsmarowywanie gównem”. Chodzi zatem o to, aby polskojęzyczna grupa etniczna wykorzystała swoją historyczną szansę i milczała, gdy o sprawach ważnych, mających kolosalne znaczenie dla kontynentu europejskiego i nie tylko. Jak na razie propaganda pod hasłem „każdy patriota to na pewno idiota” odnosi olbrzymie efekty…

Gdyby porównać wolność/niepodległość (bardzo podobne znaczeniowo hasła) do czekolady, to mogłoby to wyglądać następująco. PRL od czasów Gomułki mieszał komunizm w sosie narodowym i mimo iż wszystko jakoś się to trzymało kupy, to wyglądało i smakowało to niczym „wyrób czekoladopodobny”. III RP serwuje swoim niewolnikom (niewolnicy mają przecież swój numer – pesel – wypalany na całe życie) socjalizm w sosie europejskim. Opakowane jest już pięknie, ale zawartość śmierdzi niczym gówno (i smakuje pewnie tak samo). Nikt już jednak już nie wie jak smakuje prawdziwa czekolada (wolność/niepodległość), więc hołota zajada gówno rozpływając się w zachwytach. Przebudzenia nie będzie.

W końcu czy ktoś umarł z braku wolności/niepodległości?

Brak głosów

Komentarze

Tym smaczniejsze to "gówno" im głośniej krzyczeli pod pomnikiem "Olanego" Dmowskiego -
"Giertych musi odejść "- fakt

Vote up!
0
Vote down!
0
#37600