Zyzak groźniejszy od Rosji!

Obrazek użytkownika Rybitzky
Kraj

Kilka miesięcy temu nadgorliwa pani minister szkolnictwa wyższego niemal nasłała specjalną kontrolę na Uniwersytet Jagielloński. Równocześnie na tę uczelnię oraz jej niektórych pracowników zaczęły spadać gromy ze strony polityków Platformy Obywatelskiej. Wielu dziennikarzy także czuło, iż musi wypełnić ważną misję dziejową i wypalić grzechy UJ żarem ognia sprawiedliwości.

Powodem ogólnokrajowego medialno-politycznego poruszenia była historia. A raczej historyk. Młody magister Paweł Zyzak opublikował opartą na swej pracy dyplomowej książkę o Lechu Wałęsie.

Nie ma sensu opisywać tych gorących dni – wszyscy pamiętamy jak było. Zarazem wszyscy, jak sądzę, zdajemy sobie sprawę z tego, iż Paweł Zyzak jest praktycznie nikim. Przy całym szacunku dla pracowitego magistra, w chwili wydania książki pracował on na kserokopiarce w IPN (co zresztą posłużyło jako pretekst do ataków na Instytut). Gdyby nie gigantyczne zainteresowanie mediów i polityków osobą młodego historyka to nikt by nie usłyszał o nim oraz o jego książce.

Nagle jednak stało się tak, że za równorzędnego przeciwnika Zyzaka uznali się redaktorzy gazet, ministrowie rządu, a w końcu i sam Lech Wałęsa. Nie miało znaczenia, iż jest on osobą bez dorobku naukowego, nie związaną z żadnym ważnym środowiskiem naukowym. Świeżo dyplomowany historyk mógłby się poczuć niezwykle doceniony, gdyby nie fakt, że owo „uznanie” oznaczało dla niego całe tygodnie medialnej nagonki, połączonej często z seriami niewybrednych obelg.

I oto kilka miesięcy po tym, jak cały kraj stał się areną walki o biografię Lecha Wałęsy znaleźliśmy się w nieco podobnej, ale jednak całkiem innej sytuacji. Znów trwa dyskusja o historii – czy też raczej, bo tu jest właśnie ta różnica – monolog. Mówią Rosjanie, a ci, którzy tak chętnie rzucili się na magistra Zyzaka tym razem milczą. Lub – co najwyżej – wzywają do opanowania i nie uleganiu prowokacjom.

Ze strony niedawnych tępicieli historycznych „herezji” padają deklaracje, że nie ma o czym mówić, gdyż po stronie rosyjskiej nie mówi nikt poważny. Lecz przecież ostre, zakłamujące historie wypowiedzi padły już z ust historyków specjalnej rosyjskiej prezydenckiej komisji, dziennikarzy państwowej telewizji, oficerów wywiadu. A dziś sam prezydent Miedwiediew nazwał kłamcami ludzi, którzy negują oficjalną rosyjską wersję historii – wersję, gdzie Matuszka Rosja jest szczodrą wyzwolicielką narodów Europy spod faszystowskiego jarzma (jak się okazuje, pod to „wyzwalanie” podpada również zajęcie polskich Kresów w 1939 roku).

Najwyraźniej więc młody historyk Paweł Zyzak może czuć się jeszcze bardziej dowartościowany. Rosyjscy naukowcy szpiedzy i politycy nie są w stanie zmusić rządu w Warszawie do ostrych wypowiedzi. A Zyzak doprowadził polityków rządzącej Polską partii do białej gorączki. Jego się bardziej bali?

***

Zapraszam we wtorek pod ambasadę Rosji w Warszawie. Spotykamy się tam o 15.00, by wyrazić sprzeciw wobec rosyjskich kłamstw o historii.. Zaś o 18.00, na Placu Zamkowym, oddamy cześć ofiarom wojny.

Brak głosów

Komentarze

ze wschodem nie wolno dyskutowac.

Oni sami, czy ich rodzice, jezeli to mlodsza generacja, wiedza, ze slowa plynace z Moskwy sa swiete i nie wolno, nigdy, ich swietosci poddawac w watpliwosc.

Stad taka cisza na sali...

Vote up!
0
Vote down!
0

arka

#29793