Propaganda - właściwa dla rządu PDT - nie obroni Polski
Przez kilka lat Miedwiediew "rozmieszczał" rakiety ISKANDER w obwodzie królewieckim, teraz Putin; zdaje się, iż jest już brygada tych rakiet w Czerniachowsku - ok 40 km. od granic Polski. Zasięg ISKANDERÓW - 400 - 500 km. wiadomo więc kim jest potencjalny przeciwnik; mogą być uzbrojone w głowice atomowe. Wg. rosyjskich danych owe rakiety charakteryzują się dużą prędkością, stosunkowo płaskim torem i dużą celnością - są trudne do zestrzelenia. Oczywiście, nie oznacza to rzeczywistego przygotowania sie Rosji do inwazji na Polskę, takiego interesu politycznego Rosja obecnie nie ma, ale fakt posiadania takiej broni gotowej do użycia stanowi jednak określony czynnik pozycjonujacy relacje między sasiednimi państwami. Niezależnie od secularnych uwarunkowań - takie pomrukiwanie Kremla - tym razem oficjalnie jako przeciwwaga przyszłej tarczy antyrakietowej instalowanej m.in. w Polsce, a w rzeczywistości mające utemperować polską aktywność w sprawie Ukrainy - zawsze ma miejsce, kiedy Polska zaczyna uprawiać politykę sprzeczną z interesami Rosji. To samo dotyczy groźby wstrzymania polskiego eksportu żywności pod pozorem zastrzeżen fitosanitarnych.
Charakterystyczne jest milczenie polskich władz w odpowiedzi na groźby Rosji. Rząd stosuje zasadę - oni w nas kamieniem, my do nich z chlebem. Polityka przyjaźni Donalda z Władymirem sprowadziła sie do tego, że Rosja robi wszystko, co jest zgodne z ich intresem, a Polska tuli po sobie uszy. Po zakupieniu Możejek - natychmiast zamkniety został rurociąg dostarczający ropę do tej rafinerii (pod pozorem remontu), co wiecej - przypadkowy pożar strawił dużą część instalacji. Zbudowanie północnego rurociagu było prztyczkiem w nos Tuskowi, który tylko nieśmiało napomykał, iż jest to inwestycja kilka razy droższa niż rurociąg lądowy. Przy okazji wyszło, że bardzo nawet gorąca przyjaźń Tuska z Merkel jest funta kłaków warta, kiedy idzie o konkretne interesy, że wspomnę choćby częściową blokadę naszych północnych portów przez ową rurę. Co więcej - w traktatach stowarzyszeniowych UE zawarta jest zasada, iż państwa Unii nie będa działać na zewnątrz - przeciw interesom państw zrzeszonych. Rząd PDT nie zdobył sie na żaden protest. Ostatnio miał miejsce "przypadkowy" wybuch (pożar) gazociągu będącego istotnym łącznikiem z siecą europejską.
Nie widać żadnej doktryny wojennej (obronnej), która mogłaby zapewnić bezpieczeństwo Polski w istniejacej międzynarodowej sytuacji. Opieranie sie wyłącznie na przynależności do NATO, jest daleko niewystarczające. Wszyscy wiedzą, iż procedury i brak przećwiczonej koordynacji działań w NATO - praktycznie owego bezpieczeństwa nie zapewniają - ze wzgledu na czas, który w sytuacjach wojennych odgrywa pierwszoplanową rolę. Sami musimy zapewnić sobie możliwość obrony w czasie, kiedy ewentualnie sojusz wykona swoje statutowe obowiązki (reguła muszkieterów). Innymi słowy - na nieprzyjazny gest sasiadów - powinniśmy wykonać adekwatny gest neutralizujacy teoretyczną przewagę militarną. Cóz to może być? Obóz "prezydencki" ostatnio wyartykułował pewne korzystne dla Polski koncepcje obronne. To pomysł na "polską" tarczę antyrakietową (zresztą - dawniejszy pomysł Bumaru) - jest to koncepcja słuszna i powinna być w miarę szybko realizowana - niestety, ośrodek "rządowy" w tej sprawie milczy. Również zasada, iż Polska powinna odejść od specjalizowania się w operacjach ekspedycyjnych (nawet poza Europą) na rzecz obrony swojego terytorium - jest słuszna, nadaktywny udział w takich ekspedycjach zbyt drogo nas kosztuje i nie jest ścisle rzecz biorąc obowiązkiem wynikajacym z przynależności do NATO. Korzyść w postaci bojowego przetarcia się nie równoważy kosztów.
Konkretne działania rządu w dziedzinie obronności charakteryzują się jednak dużym brakiem zdecydowania w prowadzeniu takiej, bądź innej obronnej strategii; zamiast konsekwentnej realizacji przyjętych koncepcji - obserwuje się wycofywanie poprzednich programów, istniejący duży potencjał wytwórzcy naszego przemysłu zbrojeniowego nie jest wykorzystany. Programy produkcji rakietowej artylerii, na światowym poziomie, które może realizować Huta Stalowa Wola ciągną się latami, przemysł narażonny jest na finansowe perturbacje. Mobilne haubice KRAB i KRYL są już pewnym zagrożeniem dla instalacji ISKANDERÓW, ale mają tę podstawową wadę, że wojsko nie zamawia ich w HSW i ciągle na wyposazeniu jest ich symboliczna ilość, a przecież zamówienie było praktycznie złożone już 6-7 lat temu. Opracowany przez HSW 120 mm. moździerz RAK, to broń, która nie ma sobie równej na świecie, ale min. Siemoniak jej nie zamawia. Nade wszystko, dopiero rakiety HOMAR mogą skutecznie zneutralizować wszelką broń taktyczna i operacyjno-taktyczną potencjalnych przeciwników Polski. Niestety, poważnie rzecz rozpatrująć - HOMAR - krajowy system rakiet, do których zresztą trzeba dokupić sprawdzony zachodni system kierowania, to przy dobrej współpracy z MON - piosenka kilku dobrych lat. Trzeba go jednak kontynuować, gdyż jest to program na światowym poziomie MLRS.
Potrzebą chwili jest zakupienie znajdujacych się na wyposażeniu NATO samobieżnych zestawów MLRS (Multiple Laungh Rocket System) produkowanych przez Locheed Martin o zasięgu kilkuset km. US ma ich koło tysiąca, Niemcy - 150, po kilkadziesiąt Francja i Anglia - nie wstydzą sie tego, chociaż są europejskie odpowiedniki - szczególnie w kategorii rakiet przeciwlotniczych i przeciwrakietowych. Te ostatnie, powinny być ważnym elementem wspomnianej "polskiej" tarczy antyrakietowej.
Tak dla przypomnienia - Polska za komuny miała wojska rakietowe - kilka brygad rakiet operacyjno-taktycznych i inne jednostki zaplecza. To znane skądinąd SKUDY - także znacznie unowocześnione (zresztą o rodowodzie niemieckich V-2), o zasięgu 170 km. później 350 km. zdolne do przenoszenia głowic konwencjonalnych i jądrowych (te ostatnie - oczywiście w rękach rosyjskich). Wspominam o tym dlatego, iż broń rakietowa charakteryzuje się ogromną siłą odstraszania przy stosunkowo małych kosztach, także stosunkowo niskimi kosztami szkolenia operatorów. Zbyt pochopnie Polska zrezygnowała z posiadania tego rodzaju uzbrojenia po przemianach ustrojowych.
Reasumując - o ile w ośrodku "prezydenckim" pojawiają się słuszne koncepcje zapewnienia zewnętrznego bezpieczństwa Polski, o tyle w ośrodku"rządowym" króluje wyłącznie propaganda - np. nasilone informacje w mediach iż Polska przeznacza sto kilkadziesiąt mld. zł. na unowoczesninie armii (w jakim okresie, czy ponad ustawowe 1,95 % PKB?); w rzeczywistości - w ramach szukania "oszczędności" resort MON został w bieżącym roku najbardziej ograbiony spośród innych resortów (ok. 3 mld. zł., a w ciagu ostatnich 6 lat ok. 11 mld. zł.)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 631 odsłon