Czy zielona wyspa traci swój szlachetny kolor?

Obrazek użytkownika Janusz 40
Kraj

Bywali w historii cudowni chłopcy, którzy dokonywali rzeczy nieprawdopodobnych; choćby nasz Bolesław Krzywousty, czy szwedzki Karol X Gustaw. Tamta epoka minęła; wielkie batalie wygrywają częściej doświadczeni wodzowie, czasem bardzo już wiekowi, że wspomnę francuskiego "starego tygrysa" - Clemenceau, angielskiego premiera Churchill'a, czy wrecz dożę Dandolo... Ostatni znani cudowni, to nawet nie chłopcy, tylko dzieci, którymi otoczył się Mc Namara i korzystajac z ich komputerowej fascynacji zreorganizował Pentagon - tę monstrualną konstrukcję, zarządzanie którą już stało sie niemożliwe przy pomocy tradycyjnych metod opartych o dokumenty papierowe.
Polsce ostatnio zdarzył sie chłopiec na najwyższym politycznym stanowisku, źle powiedziane - wywalczył sobie to stanowisko. Chłopiec z wygladu, z lat - już nie; to mogło dobrze rokować - fizyczna kondycja na stanowisku premiera, to duży atut. Wkrótce jednak okazało się, że polityczna dojrzałość naszego premiera skorelowana jest raczej z wygladem niż z wiekiem. Taki pogląd wyrobiłem sobie już za poprzedniej kadencji, kiedy zamiast rządzić - premier wraz ze swoja ekipą zajety był głównie utrwalaniem swojej władzy; miedzy innymi nie ruszył żadnej istotnej reformy strukturalnej potrzebnej dla poprawy finansów państwa, gdyż to mogłoby zrazić do niego jakąś grupę wyborców. Celem nadrzędnym było zdobycie mandatu na nastepną kadencję.
W drugiej kadencji mamy wreszcie inicjatywę ustawodawczą; uwidocznił sie niestety brak polotu i niezbędnej wiedzy - idzie, jak po grudzie. Cóz, trudno sie dziwić, skoro premier otoczył się chłopcami, niestety - wcale nie cudownymi, raczej dyletantami na czele znacznej części resortów. Owi ministrowie - głównie się uczą - pożytek mógłby z nich być - powiedzmy po kilkunastu latach, gdyby jeszcze przeszli praktykę na kolejnych etapach w ministerstwach, na których kaprys wodza postawił ich od razu na czele. Ostatnio, zdaje sie tak stawiał na kierownicze stanowiska - Lenin.
Wg The Economist - Polska rozwijałaby się lepiej, gdyby premier Tusk dbał bardziej o gospodarkę niż o własną popularność. Znana z bezkompromisowych sądów - prof. Staniszkis, która nie oszczędza także J. Kaczyńskiego - skonstatowała ostatnio, że rząd Donalda Tuska, to najgorszy rząd w historii Polski i najbardziej niekompetentny. Ciekawie koresponduje z tym oświadczeniem - oświadczenie premiera Tuska - też twierdzi, że "naj', ściśle mówiąć, że najważnieszym wydarzeniem w historii Polski mogą być zbliżajace sie tygodnie rozgrywek w ramach mistrzośtw Europy. Cóż - punkt cieżkości pojmowania wagi rzeczy istotnych i nieistotnych - każdy ma usytuowany w innym miejscu.
Ogladając ostatnio wypełniony po brzegi stadion w Monachium, trudno nie przyznać racji premierowi - tak, to ważna impreza - oczywiscie w obszarze igrzysk; w obszarze "chleba" jednak niewiele dająca. Oczywiście, posłużę sie wypowiedzią prezesa fund. Batorego - Smolara - mistrzostwa mogą być polityczną trampoliną dla Tuska, mogą go też pogrążyć - w przypadku klapy organizacyjnej. Smolar nie odkrył nic nowego - Tusk doskonale o tym wie i dlatego robi wszystko, by widmo tej klapy oddalić. Wie doskonale, że cały splendor spłynie na niego i dlatego wszystko temu podporzadkował. Posłuszni ministrowie i posłuszne rządowe media prowdzą propagandową akcję, która już przescignęła gierkowską propagandę sukcesu.
Tymczasem na finansowym firmamencie zbierają się ciężkie chmury, kłopoty w strefie Euro dziwnym trafem uderzają przede wszystkim w Polskę; Bilionowa prawie emisja EBC wspierająca banki zagrożonych upadkiem państw strefy Euro - jakoś nie powoduje zbytniej deprecjacji EURO, kurs naszej złotówki w stosunku do tej waluty powinien sie poprawić; tak się jednak nie dzieje - wprost przeciwnie - złotówka lotem koszącym pikuje w dół. Min. Rostowski w ystepuje (wcielając sie w rolę arlekina) z apelem do Greków, by nie wycofywali się ze strefy, by kontynuowali program oszczednościowy. Skoro taki miedzynarodowy autorytet finansowy śle apel, to już powinniśmy być spokojni - wszyscy zapewne Grecy wezmą go sobie głęboko do serca i przestaną może pić wino - przerzuca sie na wodę i suchy chleb - przecież min.Rostowsi apeluje. Dziwne, że temu apelowi nie zawierzył nawt Tusk i z grobową miną oświadczył, że nadchodzą dramatyczne czasy. Miał chyba chwilę zapomnienia - przecież szykuje się na zielonej wyspie radosna impreza - najwazniejsze wydarzenie w historii Polski. A kto, jak kto, ale mgr historii ma pojecie, co w naszej historii ważne było i co będzie.
Rostowski najwidoczniej nie wyczuł blusa i zaczął premierowi biadolić; pewno - budżet skonstruował w oparciu o prognozowany kurs złotówki do EURO - 4,17, a tu proszę - coś sie sypie. Nasz państwowy dług ustabilizował sie na "przyzwoitym" poziomie przy rentowności dziesięcioletnich obligacji ok. 5,4 %; nie to co w "upadajacej" Hiszpanii z poziomem ok. 5,8 %. Tylko te Niemcy, a własciwie ci nierozważni miedzynarodowi inwestorzy - ciagle chętnie kupują niemieckie dziesieciolatki z rentownością 1,6 %, a krotkoterminowe - nawet z rentownością 0,6 - 0,7 %. Te międzynarodowe rynki finansowe, czyżby nie dotarło do nich, że Polska to zielona wyspa. Zachwują się tak, jakby straciła swój piękny kolor i zaczęła zanurzać się w wodzie.

Brak głosów