A nasz chłopiec piłkę kopie...

Obrazek użytkownika Janusz 40
Kraj

Mam ambiwalentne odczucia; jako Polak chciałbym z całego serca by Polska narodowa drużyna wygrała te mistrzostwa, z drugiej jednak strony - jako trzeźwy ekonomista - uważam, iż im szybsza porażka, im wcześniejsze odpadnięcie z rozgrywek, tym terapia i rekonwalescencja po niezbyt sensownym przedsięwzięciu sportowym bardziej skuteczna.
Zdaję sobie sprawę, że uprawiam czarnowidztwo, że każdemu należą się wakacje, że nie żyje się tylko dla pracy i znoju, lecz miłe wszystkim są igrzyska. Panem et circenses, to już wiedzieli starożytni; premier nie tak dawno obiecywał każdemu ciepłą wodę w kranie (trochę to zabrzmiało, jak miska ryżu dla każdego Chińczyka), ale nie czepiajmy się - szło mu o to, że rząd zapewnia stabilizację. Teraz Tusk robi, od roku przynajmniej, wszystko - by zapewnić narodowi igrzyska.
Obiekcje mam zasadniczo dwie; po pierwsze, nie można zapominać, że niezależnie od imprezy sportowej toczy się (a raczej powinno się toczyć) normalne życie narodowej gospodarki. Pewno - w kapitalizmie powinno sie toczyć niezależnie od państwowej administracji, tyle tylko, że do dobrego funkcjonowania niezależnej od rządu gospodarki potrzebne jest dobre prawo i dobre (i szybkie) działanie wymiaru sprawiedliwości. Tego u nas nie ma, a to co jest, to sytuuje nas w drugiej setce wśród państw świata. Po drugie - nie wszyscy uważają, że oglądanie w TV rozgrywek piłkarskich, to najlepsza rozrywka, nie wszyscy uważają, że to święto sportowe, prawie nikt nie uważa, że to najważniejsze wydarzenie w historii Polski. Właśnie wg Tuska, "to być może - najważniejsze wydarzenie w historii Polski". Dlatego uważam, że opodatkowanie całego społeczeństwa na rzecz owych rozgrywek sportowych jest nieuprawnione i sprzeczne z narodowym interesem.
Nawała propagandowa sprawia, że pewne sprawy urastają w społecznej świadomości do rzeczy arcyważnych; w istocie jest to nadzwyczaj względne; jeżeli braknie emocjonalnego zaangażowania - wszystko natychmiast przestanie być dla szerszego ogółu ważne. Mam na myśli wspomnianą na wstępie ewentualność szybkiej przegranej (czego oczywiście nie życzę) naszej drużyny.
Gdyby jednak sie tak stało - wówczas jaskrawo wypłynęły by na światło dzienne horrendalne koszty imprezy i horrendalna ilość afer i przekrętów przy pracach przygotowawczych; w efekcie widoczne byłyby dla wszystkich ogromne straty finansowe dla Polski. Dlatego poświęcenie całej energii rządu temu jednemu - finansowo wątpliwemu przedsięwzięciu - uważam za wielki błąd.
Sytuacja finansowa Polski jest nie najlepsza, kryzys w strefie Euro pogłębia się - dziwnym trafem odbija się to bardziej niekorzystnie na polskich finansach, niż na finansach bogatych państwach strefy Euro. Rentowność naszych skarbowych obligacji prawie całkowicie pokrywa się z poziomem rentowności "upadającej" Hiszpanii. Niewielki negatywny impuls na rynkach finansowych - może pogrążyć także Polskę. Pamiętajmy o naszym ogromnym długu państwowym (który ten rząd powiększył w tempie dotąd niespotykanym), jego obsługa - lichwiarskie odsetki - kosztują nas już ponad 41 mld. zł. rocznie.
A nasz chłopiec piłkę kopie...

Brak głosów