Plastuś i krecik

Przesadziłbym, gdybym napisał, że z uwagą wysłuchałem kolejnego wystąpienia szefa PO. To raczej chwilowy brak pilota, którym mógłbym zmienić kanał, niż chęć grzania się w blasku Słońca Peru kazał mi przemówienia wysłuchać, choć tylko jednym uchem.

Mimo tych ograniczeń, oraz dodatkowych, wynikających z ideologicznego szaleństwa, które mówca raczył mi przypisać z racji sympatii do opozycji, dotarł do mnie i mocno przeraził ten fragment, w którym Donald I groził palcem dworskiej kamaryli:

- Trzeba skupiać się na problemach zwykłych ludzi! - grzmiał z trybuny i dowodził, że teraz tak będzie.

- O matko, nie! - pomyślałem i już chciałem złapać się za kieszeń, ale nie złapałem, bo nie mam kieszeni przy pidżamie. Jak zaczną się skupiać, jak pochylać się zaczną nad moim marnym losem – nie wyrobię! Przez 6 lat dawałem radę, ale w końcu nie dam. Ile można wytrzymać tych dowodów miłości?!

Rozglądając się za kojącym nerwy papierosem dostrzegłem przypadkiem, że innym domownikom panika się nie udziela: syn coś tam czyta, córka maluje paznokcie, a żona zza deski do prasowania nawet się uśmiecha. - Spokojnie! - mówi – co się tak irytujesz? Musisz tego słuchać? On dotąd tylko jednej obietnicy dotrzymał. Nie pamiętasz? Mówił, że ABW nie przyjdzie do nikogo o 6 rano. I co? Przyszła? Przecież już południe …

Komu on to mówi? Komu on jeszcze próbuje wcisnąć, że „sposób w jaki PO sprawuje władzę jest najlepszy dla takiego kraju jak Polska”? Ja rozumiem, że ci, którzy przyszli na Radę Krajową nie wyjdą przed zamknięciem bufetu, ale my, publiczność, no, właśnie, jaka publiczność? Czy taka jak ja, któremu pechowo siadły baterie w pilocie, musi tego słuchać?

On ma chyba Polaków za nieświadome dzieci. Myli się jednak Kukiz, że to Donald z kreskówki. Żaden Donald! To Plastuś, który się wyrwał z piórnika i chce nam świat ulepić z zielonej plasteliny …

Nie ma się z czego śmiać. Jeśli on - Plastuś, to naród – niestety – krecik, ale nie ten z kreskówki. Ten drugi, z innej opowiastki dla milusińskich: ten, który wychylił głowę nad powierzchnię i trafił na psią kupę, w którą Wojewódzki jakiś czas temu wetknął polską flagę.