Kup pan cegłę!

Obrazek użytkownika Mohair Charamassa
Kraj

W najskrytszych marzeniach nie mogłem przypuszczać, że asumpt do rozmyślań przyjdzie z tamtej strony. W dzień po publikacji Rzepy i dalszych zawirowaniach rozemocjonowany Durczok uraczył telewidzów taką metaforą: Kaczyńskiemu właśnie wytrącono z ręki ostatnią cegiełkę potrzebną do zmknięcia budowli zamachu. - Ostatnią? - pomyślałem. - Czy on wie, co mówi? Właśnie ludziom ogłosił, że teoria zamachu została potwierdzona, lecz na wstawienie tej jednej cegiełki muszą jeszcze poczekać jakieś pół roku.

Co z resztą budowli, panie redaktorze? Potwierdza pan, że stoi? Kto ze zdrowo myślących może takie słowa rozumieć inaczej? A Durczok brnął dalej. Mocno się zasmucił, że - jak to ujął – Kaczyński i jego poplecznicy dostali „paliwo” na tak długo …

Czy ja śnię? Pół roku to długo? Dwa i pół + pół roku to przecież trzy lata. Pamiętam jak dziś - kiedy dotarła do mnie ta straszna wiadomość w sekundę potem stawiałem sobie pytanie: co się stało? A kilka sekund potem: czy to zamach? Kto wtedy myślał inaczej? Do kogo wtedy mieliśmy się zwrócić by nas uspokoił? I właśnie się dowiaduję, że do nikogo, że są tacy, którzy najważniejszego z pytań we współczesnej historii Polski nie chcieli postawić. A jeśli nawet stawiali, to tak, aby nie uzyskać rzetelnej odpowiedzi …
Mam tego dość. Ile jeszcze razy będę się wstydził za moje państwo? Przysięgam,  wtedy, w kwietniu, byłem gotów przyjąć każdy argument, choć już wcześniej przecież pojawiało się multum dowodów, że z zaufaniem do państwa trzeba być ostrożnym.

Pozostając więc w „ murarskiej” konwencji powiem tak: to wy, przedstawiciele państwa, nieudolnie ustawiacie mur z glinianych, kruszących się cegieł. Po jego jednej stronie mają stać ci co pytań nie stawiają, a po drugiej – my, oszołomy, którzy chcą wiedzieć.

Dobra, róbta to chceta, ale sami widzicie, że mur się rozwala, a przez dziury przechodzą na naszą stronę dotychczas nieświadomi, wierzący wam na słowo. Nie wiecie dlaczego? Szkoda gadać. Dzięki Bogu, znaleźli się tacy, którzy wasze cegły rozbijają w puch. Nie będę wymieniał, bo nie znam się na lotnictwie, z techniką też na bakier, a o materiałach wybuchowych wiem tyle co nic. Już im dziękowałem i podziękowania mogę tylko powtórzyć.

Za to chętnie trochę podłubię w zaprawie, przez którą rozumiem spoiwo dostarczane codziennie przez sprzyjających wam publicystów. Na tym się znam, no bo któż nie potrafi odróżnić kitu od cementu.

Ostatnio widziałem jak pomocnik Smolar z pomocnikiem Wrońskim popychali taczkę, ale im się zaprawa po drodze wylała, więc uznali za stosowne resztką kitu zasmarować ekran. Kaczyński nie wytrzymał, znów pokazał prawdziwe oblicze – perorował Smolar. Ludzie, czy to nie żałosne? Czy ktoś jeszcze może słuchać tych bzdur? A jakie oblicze Kaczyńskiego pan Smolar ma oglądać? Gołębicy, która jemu, Smolarowi, ma z ręki wydziobywać jakieś marne okruchy? Czułbym się rozczarowany, gdyby Jarosław Kaczyński postąpił inaczej niż wtedy postąpił. Kto bardziej niż członkowie rodzin ofiar smoleńskich ma prawo do gniewu po tym wszystkim co działo się po Smoleńsku? Zwłaszcza w momencie, gdy nadeszła wiadomość o materiałach wybuchowych. To, co on powiedział, powinien był powiedzieć każdy – podkreślam – każdy Polak. I pan Smolar też …

Albo Wroński. Odgrzany stereotyp „strasznego Kaczyńskiego” to jakiś relikt, knot piaru. Czy oni nie zauważyli, że to już nie działa, albo działa na opak? Jaki ma być dziś Kaczyński? Potulny? Po tym wszystkim?!!

Wrońskiemu nawet się udało ukuć bon mot – to o wyciągnięciu zawleczki. Brawo! Nie wiem czy go już klepali po plecach bywalcy salonów, jeśli tak to podziwiam odwagę. A panu Wrońskiemu radzę sprawdzić kieszenie. Ot tak, żeby wykluczyć, że ten odbezpieczony granat gdzieś tam się nie zapodział.

Chyba, że pan redaktor z tęgą miną zechce czekać pół roku – dobrego samopoczucia życzę, panie redaktorze ...

Brak głosów