PAŃSTWO BEZPRAWIA.

Obrazek użytkownika fotoamator
Kraj

Ignorantia iuris nocet ! – zasada ta, znana już z czasów rzymskich, jest znakomitym, lecz nie pozbawionym dwuznaczności przykładem funkcjonowania porządku prawnego w Polsce. Zasada, której pierwotne znaczenie odnosi się raczej do „maluczkich” , czyli tych, którzy, będąc obywatelami, prawa przestrzegać muszą, paradoksalnie, w swym szerszym znaczeniu obejmuje także tych, którzy prawo stanowią. Nie można bowiem stanowić prawa, jeśli nie zna się wszystkich implikacji, które stanowione prawo przynieść może.

Liczba aktów prawnych w Polsce rośnie wraz z postępem cywilizacyjnym, a także wraz z nowymi sojuszami polityczno ekonomicznymi, do jakich, oczywiście w wielkim uproszczeniu można zaliczyć członkostwo Polski w Unii Europejskiej. Ilość aktów prawnych, a także zmian w polskim prawie w ostatnich latach była olbrzymia. Obecnie prawo obejmuje praktycznie każdy przejaw działalności człowieka – począwszy od tak przyziemnych spraw jak budowa garażu na własnej działce, a skończywszy na prowadzeniu spółki akcyjnej. Prawo wciska się w najbardziej intymne zakamarki ludzkiego życia. Normami prawnymi objęte jest kształcenie i wychowanie dzieci, sprzedaż pietruszki na miejskim targu, jazda samochodem, a nawet korzystanie z toalety w pociągu. Przeciętny człowiek nie zwraca już uwagi na tę olbrzymią ilość ustaw, rozporządzeń, zarządzeń, regulaminów porządkowych, dyrektyw. Przeciętny człowiek nie ma nawet pojęcia o istnieniu wielu z nich. Dowiaduje się o nich dopiero, gdy przekroczy jakąś normę prawną, o której nie wiedział, a wynikiem będzie wyrok w imieniu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej, z jakże częstym uzasadnieniem – pozwany nie może tłumaczyć się nieznajomością prawa…

Zgodnie z taką logiką każdy obywatel powinien znać szczegółowo prawo, choć przeczy temu fakt, że nawet zawodowi prawnicy nie są w stanie ogarnąć zawiłości obecnego porządku prawnego, czego dowodem jest olbrzymia ilość „specjalizacji” w poszczególnych dziedzinach prawa. Podobnie jak w zawodach medycznych – nie ma lekarza, który umiałby wyleczyć wszystko…

Czemu miałoby służyć takie stosowanie prawa, które z jednej strony zobowiązuje obywatela do wiedzy o porządku prawnym i wynikających z niego konsekwencji, choć obiektywizm oceny każe sądzić, że nie jest możliwe, aby tak było w istocie ?

Nie uda się odpowiedzieć na to pytanie, jeśli nie zdefiniuje się prawa i celów jego stosowania. Jednakże nie tych, znanych z definicji podręcznikowych, lecz tych, które są egzemplifikacją rzeczywistości prawnej oraz wynikiem działań organów prawodawczych. Wszelkie inne rozważania są, bowiem, tylko niepotrzebnym „roztrząsaniem” teorii – pożytecznych z punktu widzenia naukowego, jednakże mało przydatnych z punktu widzenia poznania przyczynowości i skutków konkretnych zapisów prawa.

Na początku rozważań można jednak, przyjąć za punkt wyjścia, pewne uniwersum, którego desygnat zawiera się w samym pojęciu – jest to „porządek prawny”.

Samo prawo jest więc „porządkiem”. A skoro nim jest, można założyć, że głównym, uniwersalnym celem prawa jest uporządkowanie przejawów działalności ludzkiej, w tym wzajemnych relacji człowieka do człowieka, ale także do świata, jaki kształtuje tak, by nie naruszyć stanu równowagi, „Światem” jest zaś wszystko to, na co człowiek ma wpływ w swej możliwości zmiany. Nie można wszakże oddzielić człowieka od świata i powiedzieć, że tylko bezpośrednio może on kształtować otaczającą go rzeczywistość. Oczywista jest pośredniość i wielowymiarowość. Działanie lub zaniechanie człowieka odbija się nie tylko na tym, co go „tu i teraz” otacza, ale działanie lub zaniechanie odnosi swój skutek, poprzez swoisty „rezonans” – w czasie i przestrzeni.

Aby prawo mogło być stosowane musi być utrwalone. Samo prawo jest, bowiem, abstraktem i wartością samoistną, a co za tym idzie jest niezależne od człowieka. Nazwanie tej wartości prawem i świadomość jego istnienia urzeczywistnia prawo i nadaje mu kształt.

Taka „koncepcja” prawa została jednak w XIX wieku zakwestionowana przez ideę stworzoną w umysłach ludzi, których działania w sferze filozofii ukształtowały zupełnie inny obraz świata.

Idea ta odwróciła właściwy dotąd porządek rzeczy. Wedle tej idei to nie „abstrakt i samoistna wartość” jest przyczyną tworzenia. Państwo i prawo to tylko „zjawiska historyczne”, będące „rezultatem” określonego stadium rozwoju społecznego, stanowiące „instrument panowania jednej klasy nad innymi klasami”

Idea ta ewoluowała przez wiele lat, lecz przyjąć można, że dzisiejszy system prawny w wielu państwach europejskich, w tym także w Polsce wywodzi się wprost z niej.

Wiele wskazuje na to, że obecnie prawo jest jedynie instrumentem panowania, jeśli nie jednej klasy nad inną, to przynajmniej jednej grupy interesu nad drugą grupą, którą stanowi społeczeństwo. Zasada pozostała ta sama. Zmieniły się jednak proporcje i zależności. Aby dowieść tej tezy należy jednak przyjrzeć się przykładom, a także mitom, które tworzone są, by uzasadnić wprowadzanie kolejnych przepisów, służących nie człowiekowi i społeczeństwu, a określonej grupie osób, będących współczesnym odpowiednikiem „klasy panującej” .,

Można nawet w tym miejscu śmiało powiedzieć, że współczesne akty prawne nie tylko służą jednym do panowania nad innymi, ale są przyczyną zniewolenia człowieka w sposób perfidny i wyrachowany. Dysonans pomiędzy ideą prawa, która w dość niespójny sposób została wpisana w Konstytucję RP, a poszczególnymi aktami normatywnymi niższego rzędu, które w sposób szczegółowy wprowadzają „porządek prawny” jest szczególnie widoczny, gdy próbuje się zsyntetyzować te akty normatywne.

Okazuje się wtedy, że Konstytucja, która powinna stanowić akt nadrzędny wcale nim nie jest.

Dobrym przykładem, w tym miejscu, będzie art. 53 ust.3 Konstytucji RP, który mówi : Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami. Przepis art. 48 ust. 1 stosuje się odpowiednio. (Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.)

Jeśli przyjąć nadrzędność przepisów konstytucyjnych, wynikałoby z nich, że wszelkie przejawy działania państwa, które w jakikolwiek sposób, nawet „potencjalnie” mogłyby naruszać zapisy ustawy zasadniczej, stanowiłyby złamanie prawa w tym właśnie „zasadniczym” zakresie.

Czym więc nazwać wprowadzanie do programów nauczania treści, które nie tylko mogą, ale również często są sprzeczne z przekonaniami rodziców, wolnością sumienia, wyznania i przekonań dziecka ?

Czyż nie jest złamaniem prawa manipulowanie treścią podręczników, w których fakty historyczne są przekłamywane, lub, w których dziecku przekazuje się „informacje” sprzeczne z przekonaniami, albo niedostosowane do poziomu dojrzałości dziecka – słusznie domniemując, że dziecięcy umysł, do pewnego stopnia, jest bezkrytyczny wobec „poglądów”, których potem nie uda się w prosty sposób umieścić w kategorii „opisu” lub „czystej teorii” ?

Art. 68 ust. 2 : Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa.

Cóż oznacza ten „martwy” obecnie zapis ustawy zasadniczej ? Równy dostęp oznacza nie tylko jego powszechność , ale również taką samą jakość świadczeń dla wszystkich obywateli. W prosty sposób oznacza to, że każdy obywatel na tych samych warunkach, w miejscu swojego zamieszkania powinien mieć możliwość określona w Konstytucji jest zapewniona w takim samym stopniu w centrum Warszawy, jak i na Podlasiu ?

Czy system ochrony zdrowia stworzony przez państwo rzeczywiście zapewnia równy dostęp do świadczeń, niezależnie od miejsca zamieszkania, stanu zdrowia, lub istniejącej infrastruktury medycznej ?

A istnieje również jeszcze jedna sprzeczność , która pojawiła się niedawno, wraz z powstaniem niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej. W jaki sposób władze publiczne są w stanie zapewnić równy dostęp do świadczeń, jeżeli nie mają możliwości bezpośredniej kontroli i nadzoru nad działalnością placówek prywatnych ?

Czy równy dostęp oznacza również „równy” podział środków finansowych? Kto zna dane finansowe dotyczące tego podziału środków, przeznaczonych na leczenie w poszczególnych rejonach kraju doskonale wie, że występują znaczące dysproporcje. W jaki więc sposób władze publiczne mają realizować równy dostęp do świadczeń, skoro same kreują politykę zdrowotną, która jest sprzeczna z zapisami ustawy zasadniczej ?

Art. 40 Nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu. Zakazuje się stosowania kar cielesnych.

Jeśli literalnie przyjąć zapis tego artykułu, w sposób jednoznaczny określa on nietykalność osoby ludzkiej bez względu na okoliczności. Nie ma w nim odwołań do jakiejkolwiek innej ustawy, która wyłączałaby zastosowanie art. 40 Konstytucji RP w społeczeństwie obywatelskim.

Jak , mając na uwadze ten literalny przekaz, odnieść się do stosowania siły fizycznej przez służby porządkowe ? Jak odnieść się do bicia ludzi przez policję, strzelania do „tłumu” gumowymi kulami, kierowania w stronę ludzi armatek wodnych wiedząc doskonale, że te środki przymusu bezpośredniego w równym stopniu „przymuszają” tych, którzy dopuszczają się złamania prawa, jak i tych, którzy są jedynie „obserwatorami” nie czyniącymi żadnej szkody ?

Cdn…

 

Brak głosów

Komentarze

 To można krótko skomentować.PAŃSTWO BEZPRAWIA postało 21 lat temu,a jego aktywność wzrosła wyraźnie po 10/04/2010 r.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#251088

Nic dodać nic ująć. Zobaczyłem i przeczytałem Twój wpis teraz, a dosłownie kilka chwil temu sam dodałem coś na ten temat: http://niepoprawni.pl/blog/6289/dziki-kraj-dzikie-prawo

TO jest skandal co się w wyprawia w NASZYM KRAJU! Ludzie z problemami, kompleksami i fochami (często sadystyczni) "przywołują do porządku" innych ludzi (często porządnych) - przecież jak człowiek stanie z boku i to zaobserwuje to jest to czysta głupota. W normalnym świecie każdy powinien stanowić o sobie, a jeśli stwarza problemy czy zagrożenie dla innych, to wtedy powinna zostać podjęta interwencja (i to najlepiej przez jego najbliższych). Dzisiaj za wywieszenie flagi narodowej albo powiedzenie kilku cierpkich słów w stronę "autorytetów" można pójść siedzieć... Ludzie - DZIAŁAJMY bo będzie lipa!

PS. Co do "autorytetów" to zobaczcie co mówią definicje tego słowa. Jedna z nich głosi: "Osoba lub instytucja ciesząca się uznaniem, mająca kredyt zaufania co do profesjonalizmu, prawdomówności i bezstronności w ocenie jakiegoś zjawiska lub wydarzenia." - aż się uśmiechnąłem ironicznie pod nosem jak zapytałem sam siebie, czy władza i sądy są dla mnie "autorytetami" :]...

Vote up!
0
Vote down!
0

http://www.kontrowersyjnekontrowersje.pl - zacznijmy działać!

#251450