I przyjdzie dzień, kiedy wszystko się odmieni...
Nie tylko fortuna kołem się toczy. Także losy narodów podlegają tej zasadzie odwracalności. Historia podsuwa wiele takich przykładów.
Raz na wozie, raz pod wozem…
Mocarstwa przestają być mocne, rozpadają się, bankrutują i obumierają a liche, nieznane nikomu kraiki wyrastają nagle na silne i wpływowe państwa o światowej randze.
Zadziwiające jest to wszystko i niesamowite. Jak to się dzieje? Gdzie tkwi sekret? A może to czysty przypadek?
Może?
Kiedy jedni modlą się o pokój, inni w tym samym czasie składają ofiary bogu wojny, by wkroczył i odmienił ich los.
To dzięki wojennej zawierusze Polska podniosła się po 123- letniej niewoli. Dla nas, tamta wojna – pierwsza światowa, była wybawieniem. Wykorzystaną szansą na powrót do państwowości i niepodległości.
Druga wojna kolejny raz zmieniła granice i przeobraziła świat. W jej wyniku powstał Izrael. Państwo o niezwykłym charakterze i wyjątkowym znaczeniu.
Pozycja Izraela w dzisiejszych czasach jest tak silna, że można by pokusić się o nadanie jej wymiaru „imperialnego”. Wynika to z faktu, że chociaż liczba ludności tego niewielkiego państwa jest niska, to poprzez rozgałęzioną szeroko, bardzo liczną diasporę, granice jego wpływów sięgają niemal wszędzie.
Ukraina, która znalazła się dzisiaj na ustach całego świata, wchodzi w nowy rozdział swojej dziejowej historii. To, co dokonuje się obecnie na jej ziemiach, przez następne lata stanowić będzie o losie kraju i jego mieszkańców.
Żydzi związani są z Ukrainą od wieków. To tam, na polskie wówczas Kresy wędrowali ich przodkowie, by budować swój byt u boku przychylnych Polaków, wyręczając ich w żmudnej i niewdzięcznej roli poborców podatkowych i dzierżawców:
"Polska rajem Żydów
Jakoż na własne słyszeliśmy uszy, jak opowiadano i własnymi widzieliśmy oczami w dziełach autorów chrześcijańskich, iż w Anglii dopuszczano się w tych czasach wielkich okrucieństw; karzą srogą śmiercią wszystkich księży wiary papieskiej, wszystkich wyznawców i zwolenników tejże religii, a nawzajem tak samo postępują w Hiszpanii i we Francji, gdzie wyznawców nauki Marcina Lutra, tak okrutną śmiercią mordują, że każdemu, który o tym słyszy, włosy na głowie powstają. Lecz zdaje się, że to wszystko jest karą za ich grzechy, w[e] wspomnianych bowiem trzech państwach, przelewano wiele krwi Izraelitów, bez najmniejszej przyczyny i prześladowano niewinnych do tego stopnia, że ich wygnano z krajów, gdzie się urodzili i przemieszkiwali tak, że ani jeden Izraelita tam nie pozostał. Podobne postępowanie nigdy nie miało miejsca w tutejszym kraju (w Polsce), gdzie obecnie się znajdujemy. I owszem, tutaj pociągają do odpowiedzialności i surowo karzą tych, którzy im źle czynią lub szkodzą; tu nawet wspierają Żydów przychylnymi przywilejami, aby mogli mieszkać szczęśliwie i spokojnie. Królowie ziem tutejszych i ich dygnitarze (oby Bóg powiększył ich szczęście!) są miłośnikami wspaniałomyślności i prawości – toteż nie wyrządzają żadnego bezprawia lub krzywdy Żydom w ich krajach mieszkającym i dlatego też Bóg użyczył ziemi tej wielkiej potęgi i spokoju, tak dalece, że różniący się wiarą nie tchną ku sobie nienawiścią i nie wytępiają jedni drugich.”[2]
Izaak z Trok, który pisał te słowa przed 1594 rokiem, nie miał wątpliwości, że Polska była dla wypędzanych z innych krajów europejskich Żydów spokojną przystanią. Słusznie wskazał na królów i dygnitarzy polskich jako tych, którzy chronili jego lud. Dodam iż chronili nie bez powodu. Żydzi byli dla najbogatszej szlachty bardzo użyteczni. Oddawano im w dzierżawę między innymi dochody z ceł i dóbr ziemskich. W zamian Żydzi regularnie płacili umówione kwoty. Było to szczególnie popularne na Ukrainie, czyli w ówczesnych województwach: czernihowskim, kijowskim i bracławskim, choć i bardziej na zachód, czyli na Wołyniu, Podolu i Rusi, była to rozpowszechniona praktyka...."
Niestety, jak to w życiu bywa, nigdy żaden poborca podatkowy, ani inny nadgorliwy egzekutor należności, nie cieszył się większą sympatią. Niechęć przybiera różne oblicza. Na Rusi – obecnej Ukrainie, miało ono zawsze szczególny wymiar. Niespotykany nigdzie indziej:
„Z jednych zdarto skórę, a ciało rzucono psom na żer, innym obcięto ręce i nogi, a tułów rzucono na drogę; przez ich ciała przejeżdżały wozy i tratowały ich konie. Innym zadano tyle ran, że byli bliscy śmierci i rzucano ich na ulicę; nie mogąc rychło umrzeć, tarzali się we krwi, aż uszła ich dusza; innych grzebano żywcem. Dzieci zarzynano na łonie matek; wiele dzieci pocięto w kawały jak ryby. Kobietom ciężarnym rozpruwano brzuchy, a wydobyty płód zabijano w ich obliczu. Innym rozpruwano brzuchy i wsadzano żywego kota do wnętrza i tak zostawiano przy życiu, zaszywając brzuchy. Następnie obcinano im ręce, by nie mogły wyjąć tego kota. I wieszali niemowlęta na piersiach matek, inne nabijano na rożen, pieczono przy ogniu i przynoszono matkom, by jadły ich mięso. Częstokroć brali dzieci żydowskie i robili z nich mosty, by przechodzić przez nie.
I nie było żadnej możliwej męczarni, której by Kozacy tutaj nie stosowali; wszystkie cztery rodzaje śmierci: ukamienowanie, spalenie, zabicie i uduszenie.
Wielu żydów zawlekli Tatarzy do niewoli; kobiety i dziewice bezcześcili, z kobietami spali w obecności ich mężów. Kobiety i dziewice piękne brali sobie za sługi i kucharki (piekarki), częścią za żony, lub nałożnice.
Wszystko to czynili, wszędzie dokąd dotarli [...]”[1]
Tak, zdaniem jednego z żydowskich mieszkańców Rzeczpospolitej wyglądały pierwsze lata wojny z Kozakami Bohdana Chmielnickiego. Rozpoczęła się ona w 1648 roku, a w jej trakcie miało zginąć około 100 tys. Żydów…”
Pomimo tak wielu przykrych doświadczeń, sytuacja na ówczesnych Kresach uspokoiła się i wszystko wróciło do normy. Na pewien czas.
Dr Radosław Sikora pisze:
„ Mówi się, że historia jest nauczycielką życia, lecz rzezie Żydów w trakcie wojny z Kozakami Bohdana Chmielnickiego nic nie zmienił w relacjach między zamożną szlachtą, Żydami i chłopami. Magnaci, czy to polscy, czy wywodzący się z ruskich rodów, ale polonizujący się na potęgę, wciąż pozostali klasą panującą, a żydowscy arendarze wciąż wykorzystywali uprzywilejowaną względem chłopów pozycję. Dlatego nienawiść do nich wciąż żyła, aż w końcu dano jej ujście w kolejnej „ruchawce”, czyli podczas tak zwanej koliszczyzny w 1768 roku. I znów strumieniami polała się krew. Niestety także tysięcy niewinnych ludzi, wśród nich dzieci i kobiet. Powtórzyły się sceny z połowy XVII w. z wycinaniem dzieci z brzuchów brzemiennych matek i zaszywaniem w ich miejsce kotów włącznie[10]. Szacuje się, iż w ciągu kilku miesięcy tego roku, w okrutny sposób zamordowano 200 tys. ludzi, choć liczba ta obejmuje nie tylko Żydów, ale również rzymsko i grekokatolików, gdyż także i oni padli ofiarą nienawiści prawosławnego chłopstwa ruskiego. Ale i te wydarzenia niczego nie zmieniły, przenosząc niechęć, czy wręcz nienawiść między Żydami a Rusinami na kolejne pokolenia.”
Zastanawia mnie ostatnie zdanie, przytoczone powyżej. O ile wojenny los ukrainnych Żydów świadczy o trafności sformułowania, o tyle wątpliwości rodzą się względem aktualnych wydarzeń.
Nadszedł chyba właściwy czas, bo koło fortuny wyraźnie zmieniło położenie. Tak to wygląda, kiedy obserwuje się sytuację na Ukrainie. Termin „żydobanderowiec” wszedł do oficjalnego ukraińskiego słownika.
Tekst, który polecam , wydaje się o tym świadczyć:
http://biznes.onet.pl/krol-przelewow-idzie-na-wojne,18491,5636782,1,prasa-detal
Jakże bezzasadne wydają się przy tym troski Rosji o los ukraińskich Żydów. Tu Putin nie zanuci antysemickiej przyśpiewki, chyba że sam napisze nuty i dostroi instrument…
Co przyniesie ta „wojna” na Ukrainie? Jaki nowy porządek zapanuje po jej wygaśnięciu? Czy tak samo dziwaczny, jak dziwna jest ona sama?
Foto: konwent-narodowy
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1841 odsłon
Komentarze
Wszystko jest w rękach Boga
15 Maja, 2014 - 20:35
Przed nim powstaje trwoga
Nawet czart chyłkiem czmycha
Ze strachu ledwie dycha
Modlitwa to oręże
Bo uciekają węże
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
Niezbadane Jego wyroki, Jacku Mruku
15 Maja, 2014 - 21:47
Kto je odgadnie, kto przeniknie?
W modlitwie ukojenie. Z modlitwy nadzieja.
Pozdrawiam serdecznie
Więc zamiast martwić się
15 Maja, 2014 - 23:41
Więc zamiast martwić się Ukrainą, która i tak zbankrutuje (z jednego powodu, ludzie tam naprawdę pracują zrywami, wystarczy się rozejrzeć, by stwierdzić, że bardak mają od pięciuset lat, nie od Janukowycz & Sons), myślmy dalej. Co się zaraz rozpadnie. Chyba, hm, Polska właśnie. Roszczenia terytorialne, jeszcze niesformalizowane, lecz wyrażane, ma aż czterech naszych sąsiadów. Niemcy do Śląska, Dolnego i Górnego, Pomorza i Prus Wschodnich z takimi perłami jak Szczecin, Gdańsk, Olsztyn. Litwini do Sejn z przyległościami. Białorusy do Podlasia, prawosławnego, a banderowcy do Bieszczad i połowy Podkarpacia. Ha, to nie koniec, bo separatystyczne tendencje lada moment objawić się mogą w Wielkopolsce - po cóż ma ona harować na leniwą resztę? Takie scenariusze trzeba rozważać, przypomnieć Napoleona, który Warszawę zostawił samą sobie - to się powtórzy.
Polska się utrzyma, Józefie z Londynu
16 Maja, 2014 - 00:12
Na szczęście, nasze zachodnie rubieże strzeżone są przez Kresowiaków, a to dobry "żołnierz".V-ta kolumna może zrobić bałagan, ale da się go posprzątać.
Ukraina? Zanim ona wyplącze się z własnych kłopotów, zdążymy wzmocnić "flanki":)
Przed Ukrainą długa droga i w dodatku ciernista. Sami rozsiewają na niej kolczaste paskudztwo. Cóz bowiem znaczyc mogą te słowa? Jaki skutek przyniosą?
"Putin straszy, że nie da gazu? Trudno, damy radę bez gazu. A jak my nie damy na Krym wody...
- Trzeba raz pokazać, że jak ktoś wyciągnął rękę do flagi ukraińskiej, żeby ją spalić, to tę rękę trzeba odrąbać. Jednemu, drugiemu, to trzeci się będzie bał. Jeżeli zrobimy teraz okrągły stół i przyjmiemy ultimatum separatystów, to jutro każdy zrobi to samo - mówi Andrij Gabrow, zastępca dowódcy Samoobrony Majdanu i doradca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy Andrija Parubija, odpowiedzialny za zabezpieczenie ukraińskiej Gwardii Narodowej"
A skoro o wodzie dla Krymu mowa, to Ruscy już mają plan, który o tyle może niepokoić, o ile jest możliwy do realizacji:
"Rosja zabierze Ukrainie... rzekę Dniepr?
Taką wypowiedzią "zabłysnął" Władimir Żyrinowski. Deputowany rosyjskiej Dumy Państwowej oświadczył, że Rosja planuje budowę kanału, który zmieni bieg rzeki Dniepr w taki sposób, że... nie będzie już przepływał przez Ukrainę.
Dniepr jest największą ukraińska rzeką. Przepływa m.in. przez Kijów, Dniepropietrowski i Zaporoże.
- Dniepr ma źródło w obwodzie smoleńskim na terenie Rosji. Jest taka propozycja, a projekt już jest opracowywany przez inżynierów oraz fachowców ds. zasobów wodnych, aby zbudować kanał, którego budowa potrwa maksymalnie 10 miesięcy. Kanał przekieruje bieg wód Dniepra i złączy je z wodami Cichego Donu lub rzeki Desny. To będzie wielkie uderzenie w ukraińską gospodarkę, dlatego że rzeka Dniepr zniknie; będzie płynąć po terytorium rosyjskim - oświadczył Żyrinowski na konferencji w Smoleńsku. Jego wypowiedź cytuje agencja UKR Inform."
O Litwę jestem spokojna, bo to ona boi się ewentualnych wystąpień autonomicznych na swoim terenie, a Białoruś?
Gdzie nasi Białorusini znajdą lepsze warunki niż w Polsce? Trzeba policzyć, ilu ich wyjechało na Zachód dzięki polskim papierom. Oni nie chcą do Białorusi, tak samo, jak ich dziadkowie po 44 roku.
A z drugiej strony, to Podlasie jest porządnie wymieszane narodowościowo. Miejscowi Polacy mocno trzymają się korzeni i strzegą polskości. Mowa jest o południowej części regionu. Północna jest "czysta" aż po Sejny. z pominięciem, rzecz jasna naszych Tatarów, ale oni są bardziej polscy niż niejedni nasi rodacy:)
Temat rzeka. Nie do wyczerpania.
Pozdrawiam:)
RZEŹ W MOSKWIE.
15 Maja, 2014 - 23:47
Na przełomie XVI i XVII wieku państwo rosyjskie przeżywało poważny kryzys społeczno-polityczny. Syn Iwana Groźnego, Dymitr zginął w tajemniczych okolicznościach w 1591 roku, a po władzę na Kremlu sięgnął Borys Godunow (być może to on pozbawił życia Dymitra). Szybko jednak pojawił się człowiek (niejaki Griszka Otrepjew) podający się za cudem ocalałego Dymitra. Mając poparcie polskiej magnaterii, koronował się na cara. W 1606 roku doszło do rewolty i lud moskiewski pozbawił Dymitra Samozwańca władzy. Razem z nim zginęło wówczas około 500 Polaków z jego najbliższego otoczenia. Trupa Samozwańca spalono, a prochy wystrzelono z działa w kierunku zachodnim, czyli w stronę Polski. Był to początek krwawych walk do jakich miało dojść pomiędzy Rosjanami i Polakami.
Zygmunt III Waza zajęty był wówczas tłumieniem rokoszu Zebrzydowskiego. Aby osłabić rokoszan, zaczęto namawiać niespokojny, szlachecki „element” do wyruszenia na Moskwę i pomszczenia Samozwańca. W ten sposób król Zygmunt chciał pozbyć się z kraju przeciwników politycznych. Wkrótce jednak sam popełnił fatalny błąd i włączył się w „awanturę moskiewską”. Marzyła mu się korona moskiewska i nawrócenie Rosji na katolicyzm! Zresztą, miał to być tylko pierwszy krok do zdobycia korony szwedzkiej przez Wazę.
Przez dwa lata trwały ciężkie walki z wojskami cara Wasyla Szujskiego, który w 1609 roku zawarł przymierze ze Szwecją. Po tym fakcie, król Polski ruszył zbrojnie na Moskwę. Zajęto ziemię smoleńską, a Żółkiewski pod Kłuszynem rozbił wojska rosyjsko-szwedzkie. W październiku 1610 roku hetman wkroczył do Moskwy. Wasyl Szujski został zdetronizowany. Szybko jednak okazało się, że Polacy wpadli w pułapkę. Zostali na Kremlu okrążeni przez nieprzychylną im ludność Moskwy. Ich położenie szybko się pogarszało.
Walki prowadzono ze szczególnym okrucieństwem. Jeńców przed śmiercią torturowano, kobiety gwałcono, majątek rabowano i niszczono. Polacy gwałcili nawet żony i córki bojarów przychylnych królowi Zygmuntowi. Niewiele się to wszystko różniło od ogólnego „stylu prowadzenia wówczas wojen”. Polski komendant Kremla Aleksander Gosiewski próbował hamować okrucieństwo. Żołnierzowi, który po pijanemu strzelił do prawosławnej ikony Matki Boskiej, odrąbano ręce i nogi, a tułów spalono żywcem. Żołnierzowi, który spoliczkował popa, obcięto prawe ramię. Kary te jednak na niewiele się zdały.
W marcu 1611 roku doszło do wybuchu powstania mieszkańców Moskwy. Polacy nie dali się wyprzeć z Kremla i podpalili miasto. Duża część Moskwy spłonęła. Nawet Żółkiewski był pod wrażeniem okrucieństwa obu walczących stron. Jednak w sierpniu 1612 roku Rosjanie otoczyli Kreml i rozpoczęło się jego oblężenie. Polacy pozbawieni zaopatrzenia dopuszczali się nawet kanibalizmu, aby przetrwać i nie umrzeć z głodu. 1 listopada podpisano kapitulację. 6 (według niektórych badaczy 7) listopada 1612 roku Polacy opuścili Kreml. Większość z nich, wbrew wcześniejszym obietnicom, od razu wymordowano. Reszta poszła w niewolę.
W pamięci potomnych wydarzenia te wciąż tkwią bardzo mocno. 4 listopada Rosjanie obchodzą swoje święto narodowe, właśnie na pamiątkę wygnania Polaków z Moskwy. Ostatnio nakręcili też film o roku 1612. Niestety nie był to chlubny epizod naszych, polskich dziejów. Na pewno przyczynił się do wzrostu polonofobii wśród Rosjan i umocnił ich nacjonalizm. My nie odnieśliśmy żadnych korzyści z wydarzeń 1612 roku. Skutki błędu Zygmunta III i polskiej szlachty, pośrednio odczuwamy do dziś.
J. Tazbir, Polska na zakrętach dziejów,