Kilka refleksji po tragedii w Norwegii: o potrzebie państwa
Od tego zdarzenia minęło już sporo czasu. To był wrzesień, lato żegnało się ostatnimi bardzo ciepłymi dniami i dusznymi nocami.Dochodziły mnie słuchy, że w okolicy mojego domu, a mieszkam w Śródmieściu Warszawy, miały miejsce różne kradzieże, włamania.Puszczałem to mimo uszu. Zakładałem pewnie, że mnie to nie dotyczy.Któregoś ranka obudziłem się i stwierdziłem, że drzwi są otwarte, że zostałem okradziony. Złodzieje weszli przez uchylone okno, w nocy, nie budząc nikogo ze śpiących domowników. Wyrzucam sobie dotąd, że nie byłem w stanie zabezpieczyć rodziny przed grasującymi po domu łobuzami, którzy mogli kogoś skrzywdzić, choćby śpiące dziecko...
Kiedy media donosiły o kolejnych bombach podkładanych w Krakowie,zadzwoniłem do moich przyjaciół. Powiedzieli mi, że nie ma się co przejmować, bo to pewnie są jakieś porachunki. W domyśle: ich to nie dotyczy. Teraz dowiadujemy się, że sprawca wybierał swoje ofiary przypadkowo. Los, łut szczęścia lub nieszczęścia raczej! Wystarczyło,że ktoś się na niego krzywo popatrzył. Nawet jego najbliżsi sąsiedzi nie zdawali sobie sprawy z tego, jakie mają zagrożenie za płotem, dosłownie. Oczywiście, można wzruszyć ramionami i powiedzieć, że wszędzie można spotkać wariatów, nic nie poradzisz.
Nie mam na szczęście nikogo ze znajomych w Norwegii. Jednak masakra,jakiej w ostatni piątek dopuścił się 32-letni niekonfliktowy facet, podobno uprawiający na co dzień owoce i borówki, odebrała mi sen i zburzyła myśli. Nikt z ludzi, którzy go znali, nie podejrzewał, że Andreas Breivik, jakiś Andrzej, Andrus, po prostu Jędrek z sąsiedztwa,mógłby być takim zimnym mordercą... Nikt z opiekunów i rodziców nie myślał o tym, że jakiekolwiek zagrożenie może dotyczyć ich dzieciaki na tej rajskiej wyspie Utoyi. Być może dręczą ich teraz wyrzuty sumienia...
Już minęło klika dni od tej tragedii. Jeszcze mówi się o niej w radio, w telewizji, ale już zeszła z pierwszych stron gazet, już ludzie nie mówią o tym w sklepie, ani w domach. Warszawa znów żyje swoim życiem. Pewnie myślicie, że tamto was nie dotyczy? A czy naprawdę nie dotyczy?
Liberalne prawo powoduje, że ludzie chorzy psychicznie nie mogą być poddawani przymusowemu leczeniu, nawet gdy należałoby ratować ich przed samymi sobą, gdy nawet nie stwarzają zagrożenia dla innych. Nie wiadomo, ilu ludzi z różnego rodzaju zaburzeniami, nigdy nie leczonych,a nawet nie zdiagnozowanych chodzi naszymi ulicami. Liberalne prawo dba bardziej o przestępców, niż o ofiary. Niewydolny wymiar sprawiedliwości powoduje, że tysiące przestępców nie trafia do więzień. Skazani chodzą wolno. Gangsterzy czują się bezkarni, podnoszą łby i robią się coraz bardziej bezczelni. Socjal-demokraci też występują o prawa człowieka wytatuowanego. Znów wzrasta przestępczość. Ale to tylko część problemu. Liberalny rynek daje nieograniczony praktycznie dostęp do środków, które mogą służyć do budowy ładunków wybuchowych.Liberałowie najgłośniej krzyczą przeciwko wszelkiej kontroli, wszelkiej podejrzliwości, która mogłaby zdusić swobodę gospodarczą, przynieść niewyobrażalne straty! Mainstream piętnuje jako oszołomów tych wszystkich, którzy wykazują najmniejszą choćby podejrzliwość...Tymczasem jest tajemnicą poliszynela, jak łatwo można kupić dowolną broń. Okazuje się, że załatwienie pozwolenia na broń to też nie problem: norweski Jędrek miał całkiem legalnie gana, strzelbę i karabin maszynowy oraz cały arsenał amunicji. Każdy Jędrek może mieć, każdy może sobie postrzelać! No dobrze, teraz po tej tragedii, Norwegia ma zaostrzyć przepisy dotyczące dostępu do broni, ale co z resztą, co z całym tym systemem?
Liberalne prawo nie nakłada też żadnych obowiązków meldunkowych tak,że nikt nie był w stanie stwierdzić, ile osób przebywało na wyspie Utoya i policzyć ofiary. Przykro mi, ale to konieczne.
Liberałowie obiecują szybkie wyzwolenie z pęt biurokratycznej udręki, nie licząc się z przyszłymi krzywdami, jakie mogą spotkać obywatela. Te obietnice, te wolności i swobody bardzo się wyborcom podobają i na to liczą liberałowie. Mamią złudzeniami, manipulują,kłamią, by dostać twój głos. Liczą na to, że myślisz, że tamto, to, co stało się tym ludziom w Krakowie czy w Oslo i tym dzieciakom na Utoyi, że to ciebie nie dotyczy...
Na tym tle głosy takich "prawicowych ekstremistów" jak ja, którzy przypominają o konstytucyjnym obowiązku państwa i rządu zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom, brzmią jak jakaś totalna abstrakcja! Jednak przypomnę, choćbyście odwracali oczy: Art. 5. Konstytucji RP s tanowi,iż "Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium, zapewnia wolności i prawa człowieka i obywatela oraz bezpieczeństwo obywateli,strzeże dziedzictwa narodowego oraz zapewnia ochronę środowiska,kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju." Państwo w takiej formule "róbta, co chceta" się nie sprawdza. Państwo potrzebuje prawa i porządku. I ty też.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1868 odsłon
Komentarze
Zmiana narracji naszej policji ws. bombiarza z Krakowa
28 Lipca, 2011 - 00:06
Bomber z Krakowa ponoć podkładał materiały wybuchowe ludziom związanym z przywatną działalnościa gospodarczą. Jakiś czas później policja podała, że rozszyfrowała modus operandi bombiarza. Po Utoyi sprecyzowano to w ten sposób, że każdy mógł być obiektem jego ataku z powodów jak podajesz.
Przychylam się do często powtarzanych opinii, że to państwo organizuje/wykorzystuje terror, aby łatwiej rządzić społeczeństwem i usprawiedliwiać następne regulacje prawne, które ocierają się o niekontrolowaną inwigilację i ograniczanie swobód obywatelskich.
A tu link do historycznych aktów terroru państwowego
http://www.washingtonsblog.com/2010/02/governments-from-around-world-admit.html
Tragedia w Norwegii
29 Lipca, 2011 - 19:04
Tragedia w Norwegii to nauczka dla nasz wszystkich.Ponoc owy szaleniec byl szkolony na Bialorusi. Mial tam przyjaciolke.