List do czytelników i Augustusa McCrae

Obrazek użytkownika coryllus
Kultura

Najpierw kilka słów wyjaśnienia. Otóż w życiu jest już tak, że w pewnej chwili człowiek trafia na lekturę, która zamienia się w wielką miłość, tak wielką, że nie sposób o tym nikomu opowiadać, by nie narazić się na szyderstwa. Ludzie bowiem w przeważającej masie nie rozumieją miłości. Jak pamiętamy, prawdziwa miłość zdarza się raz na całe życie, ale czasem, kiedy ktoś ma szczęście, może mu się przytrafić druga wielka miłość, która przyćmi tamtą. I ja Wam dziś o takim przypadku chciałem opowiedzieć. Od czasów I roku studiów moją ulubioną książką była wielka powieść napisana przez Larr'ego MacMurtry, która po angielsku nazywa się „Landsomdove”, a w języku polskim nadano jej tytuł „Na południe od Brazos” . Jest to absolutnie wybitna i wielka książka i ja już o niej tutaj raz pisałem. Jak to zwykle bywa w przypadku ludzi rozbudzonych emocjonalnie, do których mimo wieku wciąż się zaliczam, niektórych bohaterów ulubionych powieści kochamy bardziej, a innych mniej. Z jednymi się utożsamiamy, a z innymi nieco słabiej. No więc w mojej ulubionej powieści postacią absolutnie numer 1 jest Augustus MacCrae – Gus, jak mówią doń podwładni i koledzy. Ja ze względu na ogólnie słabą koordynację ruchową, nie mogę w pełni utożsamić się z Augustusem, który był demonem sprawności strzeleckiej. Nie znam jak on łaciny i nie potrafię jeździć konno, od chwili jednak kiedy przeczytałem powieść Larry'ego MacMurtry, chciałem być jak Augustus MacCrae. To mi się oczywiście nie udawało. Z czasem odnajdywałem inne książki i inne emocje mnie ogrzewały, ale postać Augustusa MacCrae była ze mną zawsze. I wiecie co się stało? Niedawno zakochałem się po raz drugi. Naprawdę. I pomyślałem, że staremu dobremu Gusowi należy się kilka słów wyjaśnienia, dlatego postanowiłem napisać do niego list. Przeczytajcie go i sprawdźcie czy można go wysłać do starszego pana, który mimo siwych skroni ma jeszcze wielki apetyt na życie.

Drogi Gus
Podziwiałem cię właściwie od pierwszej chwili, od momentu kiedy zobaczyłem jak wychodzisz na ganek i obserwujesz jak świnie pożerają grzechotnika. A kiedy kopnąłeś knura w jego tłusty tyłek pomyślałem sobie – kurcze, ale gość i już na zawsze chciałem być twoim kumplem. Szalenie też podobało mi się Twoje podejście do pracy, to znaczy fakt, że zawsze udawało Ci się jej unikać, że zawsze miałeś czystą koszulę, nawet w największy upał, a na Twoim kapeluszu nie znać było, ani pyłu po przejechanych milach drogi, ani zastygłych, słonych plam potu. Oczywiście, zdarzało się, że mnie denerwowałeś. Uważałem i do dziś uważam, że niepotrzebnie wpędziliście z Woodrow'em Wierzgającego Wilka w zasadzkę, którą przygotował Pedro Flores. Gus! Kto to do cholery był Pedro Flores?! Weź się zastanów?! No, a Wierzgający Wilk, to był Wierzgający Wilk, nie mogliście sobie dać z nim rady przez całe dziesięć lat. Czy tak się zachowuje prawdziwy mężczyzna?
Szalenie podobało mi się to, że potrafiłeś pisać i mówić po łacinie. Wiem, wiem, śmiali się z Ciebie, ale po cichu, bo głośno nikt by przecież nie miał odwagi. Nie będę dyskutował o tym czy słusznie zrobiliście jadąc do Montany. No dobrze, niech Ci będzie, uważam, że to był głupi pomysł Gus. Powinieneś wyjąć dolary ze skarpety kupić lokal „Sucha Fasola” i ożenić się z Loreną. Że co? Że się puszczała i była od Ciebie młodsza o 30 lat? Gus, weź daj spokój, kto by się w twoim wieku przejmował takimi drobiazgami. Źle zrobiliście. No, a to, że powiesiłeś Jake Spoona to już był szczyt. Co ci zawinił biedny Jake? Gus? Ja wiem, że chcieliście wszystko tak urządzić, że on się przyłączył do koniokradów, a dla koniokradów nie ma jak wiemy litości, ale Gus, ja przecież dobrze wiem, że powiesiłeś go z zazdrości o Lorenę. Jak mogłeś?! Sam nie wziąłeś i nikomu nie dałeś? Co z Ciebie za człowiek. Kiedy myślę o tym dzisiaj sądzę, że byłeś trochę zbyt łapczywy Gus, nie ożeniłeś się z Klarą gdy byłeś młody, a potem mając sześć dych na karku przywiozłeś jej jeszcze Lorenę. I co? Pojechałeś z Woodrowem i Deets'em na północ. Po co Gus? Mąż Klary umierał, mogłeś poczekać i ożenić się z jedną, albo z drugą. To znaczy nie mogłeś, bo Klarę zraniłeś dawno temu i ona Cię już nie chciała, ale mogłeś ożenić się z Loreną. Dlaczego tego nie zrobiłeś?
No dobrze, Twoja sprawa. Podobało mi się jak załatwiłeś bandę Johna Małpy. Co za szmaciarz, co mu się w tym pustym łbie roiło? Że z jakimś drugim wszarzem zastrzeli Cię i zabierze pieniądze? Podobało mi się jak pędziłeś przez pustynię, a ci trzej, bo był tam jeszcze jeden, ścigali Cię jak wariaci, podobało mi się, jak zarżnąłeś konia widząc, że nie ma w pobliżu ani jednego pagórka, za którym można by się było ukryć, a potem leżąc za końskim truchłem stuknąłeś Psią Twarz w sam środek jego brudnego brzucha. Flaki mu wypłynęły, a John Małpa tak się wściekł i przestraszył jednocześnie, że zarżnął swojego druha Psią Twarz i odjechał. Lubiłem twoje reakcje w sytuacjach ekstremalnych Gus. To było naprawdę coś.
Nawet nie wiesz co czułem kiedy postrzelili Cię Indianie i potem kiedy umierałeś w łóżku z powodu gangreny, na tym zadupiu gdzie Woodrow ledwo Cię odnalazł. Nawet sobie nie wyobrażasz Gus, jak fatalnie się wtedy czułem. Ponieważ miejsce, w którym Cię pochowali wybrane było dobrze, trochę to uspokoiło moje skołatane nerwy.
Teraz jednak muszę Ci coś wyznać Gus. Zakochałem się. Naprawdę. Nie masz pojęcia jakie to uczucie, bo Ty zawsze wolałeś kogoś ścigać, albo kraść bydło ze stad Pedro Floresa, albo pojedynkować się na rewolwery. Lubiłem Cię za to Gus, ale teraz to jest coś zupełnie innego. Ona ma na imię Ania. Nie pochodzi z południa, co takiemu staremu zakapiorowi jak Ty może oczywiście przeszkadzać. To Kanadyjka, Gus, jest ruda, więc może być szkockiego pochodzenia jak Woodrow. Teraz mieszka na wyspie Księcia Edwarda, w miejscu zwanym Zielonym Wzgórzem. Nie ma tam Indian, ani nawet nikt nie hoduje świń. Niektórzy za to znają łacinę i to pewnie by Ci się spodobało. Drogi Gus, myślę, że gdybyś ją zobaczył, gdybyś posłuchał jak opowiada, kopnąłbyś w tyłek Woodrowa i wszystkich swoich kumpli, może z wyjątkiem Josha Deetsa i przyjąłbyś ją do oddziału. Ona się do tego świetnie nadaje Gus. Żebyś widział jak chodzi po dachu. No kurcze, normalnie chodzi po dachu! Raz nawet z niego spadła i nic się jej nie stało. A pamiętasz jak było kiedy Siny Kaczor wypadł z okna? Siny Kaczor Gus, Komancz z krwi i kości.....! Poleżał chwilę i umarł. Po chłopie. Ania jednak przeżyła. Szkoda, że nie możesz zobaczyć jak pięknie odpowiada na lekcjach, jaka jest mądra i rezolutna. Wcześniej mieszkała w sierocińcu i była bardzo biedna, a potem musiała zajmować się ośmiorgiem dzieci w rodzinie jakichś prezbiteriańskich dzieciorobów. Dajesz wiarę? Dziecko ma jedenaście lat i taka odpowiedzialność? Albo jak ratowała tę małą dziewczynkę, która umierała na krup. Gus, Josh Deets, gdyby to zobaczył byłby z niej naprawdę dumny.
Myślę, Gus, że gdybym najpierw spotkał ją a nie Ciebie, byłbym innym, lepszym człowiekiem. No, ale wyszło jak wyszło. Odwrócić się tego już nie da. W życiu każdego z nas przychodzi jednak taki czas, że trzeba wydorośleć i zacząć myśleć o życiu poważniej niż do tej pory. I ja doszedłem do takiego punktu Gus, a powiem Ci też, o czym jestem szczerze przekonany, że Ania mi pomoże brnąć przez to wszystko dalej. Z Tobą nie dałbym rady. Wybacz mi więc Augustusie McCrae i spoczywaj w pokoju, w lasku, zwanym laskiem Klary, twojej dawnej wielkiej miłości, w grobie, na którym kwiaty kłaść będzie Lorena, w której byłeś zakochany na starość, ale nie starczyło Ci odwagi, by się do tego przyznać. Żegnaj Gus.
Twój Gabriel.

O strategii i wznowionym Pitavalu

Wiem, że wszyscy czekają na III tom Baśni, ja czekam na tę książkę także, tym silniej, że sam muszę ją napisać. Ponieważ jestem nie tylko autorem, ale reprezentuję także wydawcę, czyli moją żonę, muszę zajmować się tym co zwykle określane jest słowem strategia sprzedażowa. Ponieważ obsługa takiego produktu jak „Baśń” jest niezwykle absorbująca, ktoś mógłby pomyśleć, że poza Baśnią nie powinniśmy wydawać niczego więcej, bo się niepotrzebnie rozpraszamy. Otóż nie. Jestem głęboko przekonany, że nie. A wiąże się to z ciągle, biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe, wyniki, za wąskim kanałem dystrybucji. Tak się składa, że najwięcej książek sprzedaje nasz sklep www.coryllus.pl. Na drugim miejscu jest księgarnia www.multibook.pl , na trzecim zaś dopiero są hurtownie. Mieliśmy jeszcze jednego dystrybutora, ale on zrezygnował, proponując nam sprzedaż praw do tytułu, na co myśmy się rzecz jasna nie zgodzili. Ponieważ rynek książki w Polsce jest tak urządzony, że 50 sprzedanych egzemplarzy na tydzień uznawana jest przez fachowców za ilość hurtową, musimy – chcąc nie chcąc – zwiększyć ilość produktów, czego oczywiście nie robimy z żalem tylko z przyjemnością. Czynimy tak również z tego powodu, że strategia sprzedażowa na ten rok opierać się będzie na czterech wielkich imprezach targowych. Musimy być tam obecni z tego właśnie samego powodu, dla którego zwiększamy ilość produktów. Nie ma sensu stać na targach z pięcioma tytułami. Mam nadzieję, że do maja Toyah skończy swoją książkę o zespołach i będziemy mieli na Warszawskich Targach Książki naprawdę poważną ofertę. Wcześniej zaś będą jeszcze Targi Wydawców Katolickich, a na jesieni Targi w Krakowie, gdzie zamierzam być i Targi Książki Historycznej w Warszawie. Postaram się, żeby do jesieni wzbogacić naszą ofertę o dwa przynajmniej tomy Baśni. To są wszystko poważne wyzwania, jak się Kochani domyślacie i to właśnie, odciąga moje myśli od III tomu Baśni. Nie martwcie się jednak wydamy go jeszcze w zimie.
Jakie mamy plany na wiosnę? Już mówię. Pierwszy punkt tych planów został właśnie zrealizowany, wznawiamy „Pitaval prowincjonalny”, czynimy tak ponieważ na targach pyta o tę książkę bardzo wiele osób. Nie będzie to jednak ten sam „Pitaval”, nawet tytuł książki jest inny. Rzecz nazywa się obecnie „Nigdy nie oszczędzaj na jasnowidzu” i zawiera wiele nigdy nie publikowanych opowiadań. Jak niektórzy pamiętają książka traktuje o moich przygodach w mediach różnego rodzaju, od lokalnych począwszy na ogólnopolskich kończąc. Pisana jest z perspektywy, tak zwanego szarego pismaka, można się więc w pewnych momentach nieźle pośmiać. Starałem się nie wymieniać ważnych nazwisk, ale nie udało się. Trudno. Książkę, podobnie jak książkę Toyaha „Marki, dolary, banany i biustonosz marki Triumph” sprzedawać będziemy najpierw po 20 złotych plus koszta wysyłki, a kiedy nakład już do nas dotrze, co potrwa pewnie z tydzień, cena wzrośnie do 30 złotych plus koszta wysyłki. Jak widzicie na fotografii zmieniliśmy nie tylko tytuł, ale także okładkę, która teraz o wiele bardziej przyciąga wzrok.
Tej zimy mamy nadzieję wydać jeszcze audiobooka, którego (oby, oby) przeczyta Grzegorz Braun i III tom Baśni, na wiosnę zaś zapomnianą już nieco historię przenoszenia mojego domu z Podlasia pod Grodzisk Mazowiecki, oraz specjalny tom Baśni zatytułowany „Baśń jak niedźwiedź. Historie amerykańskie”, no i oczywiście książkę Toyaha o zespołach. Latem, mam nadzieję, Kamiuszek skończy swoją książkę o Koperniku, a Toyah przygotuje jeszcze jeden tom publicystyki. Bardzo więc wszystkich oczekujących na III tom przepraszam za zwłokę, ale musieliśmy pomyśleć nieco szerzej o polityce wydawniczej w nadchodzącym roku i to właśnie spowodowało opóźnienie. Wszystko będzie, jeśli Bóg pozwoli i da zdrowie autorowi.
Nowa książka „Nigdy nie oszczędzaj na jasnowidzu” dostępna jest póki jedynie co na stronie
www.coryllus.pl

No, a książki nasze leżą w sklepach www.multibook.pl,http://www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl/ , w księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34, w księgarni Wolne Słowo w Lublinie, przy ul. 3 maja, w sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, w księgarni Ukryte Miasto przy Noakowskiego 16 w Warszawie i w każdej właściwie księgarni w kraju, która współpracuje z hurtownią Azymut. A jeśli nie leżą, to mogą się tam znaleźć na prośbę czytelnika. Zapraszam. 

Brak głosów

Komentarze

..."treść zgłoszona"?

Piotr W.

Vote up!
1
Vote down!
0

Piotr W.

]]>Długa Rozmowa]]>

]]>Foto-NETART]]>

#324276

Niniejszym zwracam się do KOGOKOLWIEK o poinformowanie mnie, o co chodzi z tą uwagą `treść zgłoszona`. Czego taka uwaga ma dotyczyć, czym ona skutkuje, co się za nią kryje. Podejrzewam jakieś świństwo, czy mam rację?

Vote up!
1
Vote down!
0
#324278

Zgłoszenie naruszenia regulaminu.

To chyba przez tę Anię z Zielonego Wzgórza - pamiętam, że był tam rozdział o alkoholizowaniu się... sokiem malinowym - być może ktoś uznał propagowanie takich wzorców za gorszące. ;)

Pzdr.

Ps. Zgłoszenia są rozpatrywane przez redakcję; regulamin jest w zakładce "O nas".

Vote up!
1
Vote down!
0
#324310