O fasadowości demokracji
O tym, że coś z tą demokracją musi być nie tak przekonałem się w trakcie kampanii wyborczej do samorządów. W trakcie innych kampanii przyzwyczaiłem się już bowiem do tego, że widzę ciągle te same osoby, które obiecują mi to samo i potem się z tego nie wywiązują. W wyborach samorządowych bywało podobnie, ale według mnie w tym roku nastąpiło jakieś tąpnięcie. Chodzi mi o to kto kandydował i jakie miał zamiary oraz jakimi sposobami chciał się przypodobać wyborcom.
Dawniej, w pobieżnym moim oglądzie, sprawa miała się tak: do wyborów kandydowali przeważnie ludzie już wcześniej wybrani do raz miast i gmin lub ludzie mający pieniądze, którzy chcą poszerzyć swoje wpływy poprzez politykę lokalną. Nie było w tym nic dziwnego, zawsze w każdych okolicznościach tak było i będzie. Kandydowali także zwyczajowo nauczyciele i dyrektorzy szkół, którzy chcieli sobie dorobić do pensji dietą radnego i załatwić coś dla swojej szkoły lub osiedla gdzie mieszkali. Ludzie ci, z nielicznymi wyjątkami byli znani miejscowym, przewidywalni, a jeśli nawet nie byli ani znani, ani przewidywalni, to potrafili zaimponować ludziom pieniędzmi. Do rad zwykle jednak dostawali się znani już urzędnicy i nauczyciele. Tak to bywało w dwóch małych miasteczkach, które obserwowałem. W tym roku – jak powiedziałem – dało się zauważyć zmianę.
Oto na plakatach wyborczych zauważyłem twarz człowieka, którą dotychczas oglądałem jedynie na zdjęciu w supermarkecie. Nie powiem, zdziwiłem się, facet który jest kierownikiem wielkopowierzchniowego sklepu i ma za sobą te wszystkie fascynujące szkolenia, którym poddawani są tacy kierownicy chce teraz wpływać na politykę lokalną. Poza zarządzaniem – niewiele mającym wspólnego z demokracją – ludźmi w supermarkecie pan ten niewiele pewnie ma pojęcia o świecie i zadaniach, jakie czekają na niego w radzie powiatu. Ma jednak chęci i wielki apetyt na pieniążki. Bo niby czemu nie, jest przecież demokracja. Mam dziwne wrażenie, że przed czterema laty taki facet nawet nie pomyślałby, że może kandydować, a dziś proszę – radny. Nie wiem jeszcze czy rzeczywiście tym radnym został, ale znając upodobania ludzi do irracjonalnych wyborów, sądzę że tak.
Drugim kandydatem, który rzucił mi się w oczy był tak zwany zarządca nieruchomości, czyli mówiąc wprost – cieć. Tyle, że zmotoryzowany i pilnujący kilku budynków na raz i nie mający prawa do lokalu w żadnym z nich. Cieć obiecuje – co oczywiste – rozwój, dynamikę oraz nowe perspektywy. Co daje mu pierwsze miejsce przed gruppenfurerem z supermarketu, bo tamten chciał tylko byśmy „byli razem”.
Nie wiem co kierowało, poza chęcią pobierania diet, tymi dwoma panami, kiedy decydowali się na kandydowanie. Wiem jednak, że ich obecność świadczy o tym, że nic już tak naprawdę nie ma znaczenia, przynajmniej w regionach, żadne wybory, żadne koalicje i układy. Wszystko jest już ułożone. Świadczy o tym obecność na listach wyborczych tych dwóch panów waśnie. Oni się ośmielili kandydować, bo mają pewność, że tam w tych radach jest już wyłącznie fikcja i diety, nic więcej. Oni wiedzą, że nic nie trzeba robić, by spokojnie te diety przez cztery lata pobierać i nie trzeba nawet się na tych sesjach stawiać własną osobą. Wystarczy być, jak to swego czasu wymyślił pewien ogrodnik z fałszywej powieści bardzo słabego i przereklamowanego pisarza.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1597 odsłon
Komentarze
Bystry jesteś.
22 Listopada, 2010 - 23:17
Jedyne wytłumaczenie to ew. 18-20 lat.
Pozdrowienia
zib1
Pozdrowienia
zib1
konwencja
23 Listopada, 2010 - 08:22
Jest drogi zib takie słowo, przy pracy z tekstem oznacza ono mniej więcej, że to co czytasz nie zawsze jest tym czym się wydaje. Innymi słowy, autor ma prawo do zmyłek i kokieterii, może także perfidnie oszukiwać czytelnika. I nic mu za to nie można zrobić. Ale cieszę się, że wpadłeś.
Pozdrawiam
coryllus
O, jak dobrze!
23 Listopada, 2010 - 07:07
Bardzo się cieszę widząc Cię tutaj.
Pozdrawiam
@kles
23 Listopada, 2010 - 08:27
Ja się tym bardziej cieszę i spodziewam się ciekawych dyskusji z ukrytą puentą.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Re: O fasadowości demokracji
23 Listopada, 2010 - 09:45
Poziom kandydatów adekwatny do poziomu wyborców.. - częściej niż bym chciał.
Co do panów kandydujących - no cóż, nie wystarczy chcieć być jak Eco ;)
Re: O fasadowości demokracji
23 Listopada, 2010 - 09:47
PS. Bardzo miło widzieć Cię na Niepoprawnych Coryllusie.
Wreszcie nie będę musiał przebijać się do Twoich notek przez dżunglę S24 ;)