Śledztwo przyjaźni międzypaństwowej, czyli dopasowywanie faktów do tezy promowanej od 10.04.010

Obrazek użytkownika Harpoon
Kraj

Nie będę się podejmował wnikliwej analizy faktów i znanych dowodów.
Doskonale robi to przynajmniej kilku blogerów, w tym FYM, który za każdym razem wprawia mnie w podziw i wielki szacunek.
Skuteczności i wytrwałość bezwzględnie niewiarygodna.

Nie mniej jednak, z obłędnym wręcz zaciekwaniem, zażenowaniem i nieustającym zaskoczeniem obserwuję to, co wyznawcy PO, a i sami bohaterscy politycy tego ugrupowania, nazywają śledztwem.

W żadnym prwadziwie - a nie tylko medialnie - demokratycznym kraju, taka farsa nie miałaby rzecz jasna nigdy miejsca, gdyby nie wierne i oddane wsparcie mediów.

To one wszak budują dziś w świadomości, zdającego wszystkie egzaminy społeczeństwa, obraz rzetelnego, ukierunkowanego na wyjaśnienie wszystkich tajemnic śledtwa smoleńskiego.

Tabuny "ekspertów" i "znawców" lotnictwa wypowiadają się z "całą pewnością" o "oczywistych" przyczynach katastrofy.

Tło tym wypowiedziom nadaje naturalnie nieustające przekonanie co do winnych katastrofy wylewające się z jam ustnych takich bohaterów jak Sikorski, Niesiołowski, Palikot, Komorowski, Nałęcz, Nowak czy Tusk, albo Arabski...

Prym wiedzie Sikorski, który pytany przez zagranicznych kolegów o przyczyny katastrofy, bez zastanowienia i z pełną odpowiedzialnością odpowiada - winni piloci!

Pomijam już fakt, że świadczy to o skrajnym braku lojalności Sikorskiego do narodu i o jego zwykłej bezczelności opratej na ignorancji i pogardzie.

Przede wszystkim jednak, wypowiedzi tego typu, bezwzględnie utwierdzają mnie w przekonaniu, że wynik tzw śledztwa jest już dawno ustalony.

Bez względu bowiem na poziom amatorszczyzny i głupoty jakiegokolwiek ministra spraw zagranicznych, żaden nie odważyłby się zapewne na forum międzynarodowym (bez znaczenia czy prywatnie, czy służbowo) oskarżać kogokolwiek zanim nie zakończy się śledztwo.

Od samego początku całej tej propagandowej hucpy, począwszy od szumu medialnego - relacją Batera - poprzez ciągłe manipulowanie faktów, przypuszczeń i przecieków, aż po zabawę z tzw raportem Millera, mamy do czynienia z dopasowywaniem "dowodów", "relacji świadków" i "faktów" do tezy ustalonej albo tuż po, albo wręcz przed katastrofą...

Wszysycy zaangażowani w tę parodię śledztwa ludzie są warci siebie i zasługują jedynie na zwykłą, czystą pogardę.

Nie nienawiść. Pogardę.

Rzecz już nawet nie w tym - zrozumcie mnie dobrze - czy i kto zginął w katastrofie.

Rzecz w tym, że poziom obłudy, fałszu i hipokryzji sięga granic niezznanych dotychczas ludzkości.

Pisałem już wielkorotnie, że godne podziwu jest nazywanie śłedztwem czegoś, co opiera się na zeznaniach rosyjskich świadków, zdjęciach wraku, czy kopiach czarnych skrzynek.

Podejście rządzących, w tym Tuska do całej sprawy, ich ignorancja, ironia i wyraźna irytacja na każdą sugestię czy zapytanie, nakazują mi przypuszczać, że sprawa nie pozna światła dziennego.

Więcej.

Manipulowanie, czy wręcz ukrywanie przed społęczeństwem faktów świadczy wyłącznie o traktowaniu sprawy instrumentalnie.

Nie ujawnić prawdy oraz zadbać aby nic w żadnym stopniu nie zaszkodziło sondażom, czy Putinowo-Tuskowej przyjaźni.

O zamiataniu pod dywan całej sprawy świadczyć może również fakt dyskredytowania, wręcz nagodnki na wszelkie rodzące się z katastrofą i jej przyczynami wątpliwości.

W świadomości obywateli cała propagandowa machina skutecznie obrzydza i dyskredytuje wszelkie zapytania, uznając je za kolejne teorie spikowe i jątrzenie w stosunkach polsko-radzieckich.

Czas więc już sobie uświadomić, że kluczowe dla całej sprawy - naiwnością jest nadzieja na jej wyjaśnienie - są słowa wypowiedziane przez Towarzysza Nałęcza :

"przyjaźń z Rosją warta jest każdej ofiary..."

Na szali tej przyjaźni położono nie tylko dobre imię i pamięć ofiar katastrofy TU 154... i Casy...

Na szali tej przyjaźni kładzie się nieustannie godność i szacunek do Polaków (nie mówię - lepszych, czy gorszych), którzy mają czelność mieć inne niż obóz rządzący zdanie.

Czas uśiwadomić sobie, że zarówno my, jak i całe, niemałe rzesze myślących opozycyjnie w stosunku do władzy obywateli, to ta część społeczeństwa, która albo już nie ma, albo lada moment nie będzie mieć żadnego prawa wypowiadać się w sposób jawny. Demokratyczny.

Dla władzy jesteśmy i z pewnością będziemy śmieciami leżącymi na drodze do celu określonego w strategii przyjaźni międzypaństwowej.

A śmieci traktuje się z obrzydzeniem i pogardą do momentu wyrzucenia ich na śmietnisko.

Aby sobie uzmysłowić powyższe, wystarczy - i to bez szczególnego skupienia - wsłuchać się w słowne rzygowiny takich zacnych obywateli jak wspomniani Nałęcz, Niesiołowski, czy Sikorski...

Jeśli ktokolwiek znajdzie tam słowa szacunku, podziwu czy współczucia dla ofiar czy ich rodzin...

Jeśli ktokolwiek usłyszy równe - z szacunkiem i godnością - traktowanie wszystkich bez wyjątku obywateli...

Zwrócę honor i osobiście na forum przeproszę. I zrobię to z nieskrywaną dumą i pokorą zarazem.

PS.

W piątek uroczyste ogłoszenie wielkiego dzieła intelektualnego jakim bez wątpienia jest tzw raport tzw komisji Millera.

Przypuszczam, że prompterowe gwiazdy jedynie słusznych mediów już umawiają spotkania z ekspertami i gwiazdami władzy.

Kto wie, może nawet pan Bronisław już szykuje kolejne orędzie do narodu, w którym ogłosi kolejny zdany przez Polskę i Polaków ciężki egzamin...

Zresztą, to kolejny egzamin, do którego ściągę podrzucają obywatelom niezależne i wolne media. Ot, tak, aby ktoś się przypadkiem nie pomyslił w czasie egzaminu. Wszak cała Europa patrzy w swoich prezydentów...

Brak głosów

Komentarze

Urządzenia w samolocie (w tym przycisk "uchod") nie zadziałały z powodu awarii instalacji elektrycznej. I na razie wszelkie nasze dochodzenia zatrzymują się w tym miejscu, bo żeby dociec przyczyny owej awarii, należałoby dokładnie przebadać wrak samolotu. A na to się na razie nie zanosi.

Vote up!
0
Vote down!
0
#173334