Red. T.Wróblewski przeprowadza nas spod jednej rynny pod drugą

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Nowy naczelny "Rzepy", co zdążyłem zauważyć w jego tekstach już przed paru laty, charakteryzuje się niezbędną w dobie agresywnego "postępu" dawką powierzchownego entuzjazmu prowadzącego do powierzchownego oglądu zjawisk. W tekście w Plusie/Minusie,pod tytułem "Gdzie jest neuron racjonalnośći", w trosce o nasze portfele Tomasz Wróblewski, gromiąc poglądy lewicowe, nawet nie zauważył,że wpadł we własne sidła, mieszając różne sfery bytu. Zacytuję parę wierszy:

"Pełno wokół nas ludzi,którzy chcą nas ratować za nasze pieniądze.Przeciwnicy żywnośći modyfikowanej martwią się o nasze geny, za co mamy płacić wyższymi cenami w sklepie.Organizacje antynikotynowe chcą obrzydzić nam palenie,co oznacza droższe opakowania z odrażającymi obrazkami."Krytyka Polityczna" chce nas ratować przed naszymi oglądami, do czego potrzebuje subsydiowanego lokalu w centrum miasta. Ktoś inny chce żeby ptaszki mi ranoćwierkały , przez co muszę tkwić w objazdach zablokowanej budowy mostu.Ktoś chce zmienić strukturę powietrza, które wdychamy, za co zapłacimy wyższymi rachunkami za prąd. Żyjemy w "epoce oszalałej empatii" jak napisał Steven Pinker/.../. Z książki dowiedziałem się,że istnieje nawet naukowo opisana "neuronowa empatia".Podobno mamy w lewej półkuli mózgu lustra neuronowe..."

Jak państwo widzicie autor tego tekstu próbuje nam sprzedać pakiet zawierający niezły misz-masz, który ma mu ułatwić też swoistą obróbkę propagandową naszych mózgów, tyle ze od innej strony. Red. Tomasz Wróblewski cierpi nawyraźny niedostatek porządnych lektur.Stereotypy lewicowe zastępuję repertuarem stereotypów libertariańskich. Nie jest to próba przeprowadzenia nas z deszczu pod rynnę ale raczej spod jednej rynny pod drugą.

Zacznę od neuronów lustrzanych, na które bezpodstawnie narzeka. To nie empatia bazująca na tych neuronach jest przyczyną nadużywania naszej wrażliwośći w rozmaitych kwestiach, lecz pewne struktury polityczno-instytucjonalne, związane z szerzeniem "postępu", za którym kryją się zupełnie niebezinteresowne działania grup interesu. To te grupy interesu chcą nas szybko nakarmić genetycznie modyfikowaną żywnośćią, nie tyle może niebezpieczną dla naszego zdrowia co grożącą nieprzewidywalnymi skutkami dla środowiska przyrodniczego. To one chcą nam wymienić chore organy na organy pobrane od nie do końca zmarłych ofiar. To one namawiają nas do stosowania nieobojętnych dla zdrowia środków antykoncepcyjnych, wywołujących spadek płodności, chyba tylko po to by następnie zaoferować bezpłodnym parom możliwość zabiegów in vitro. A niektórzy lekarze w pogoni za postępem i kasą porzucili przysięgę Hipokratesa i zamiast leczyć, zaliczyli ciążę do rejestru chorób, którym należy albo zapobiegać albo operacyjnie przerywać. A w trosce o równowagę w rejestrze skreślili z niego zaburzenia w rozwoju płciowośći takie jak homoseksualizm, transseksualizm itp. Włodarze miast z kolei w porozumieniu z deweloperami próbują zabetonować każdy skrawek gruntu, przeznaczając tereny na domy,parkingi, jezdnie, hipermarkety i parkingi wokół nich, w najlepszym
przypadku pozostawiając tylko skrawki na rachityczne trawniki , ktore są co parę dni lub tygodni, zależnie od klasy osiedla, strzyżone chyba tylko po to by wypłoszyć resztki ptactwa. Niech sobie Tomasz Wróblewski poczyta, co sądzą o tym urbaniści. W końcu dochodzi do śmiesznego zjawiska gdy zwolennicy "postępu większego" walczą ze stronnikami "postępu mniejszego" forsując biopaliwa , w sumie bardziej szkodliwe niż zachwalana przez ich przeciwników energetyka nuklearna, przy zupełnym negliżowaniu innych bardziej ekonomicznych lecz nie tak "postępowych" technologii.

Brak głosów