O wyższości cywilizacji chrzescijańskiej

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Nasz gatunek odziedziczył po przodkach dwie skłonności: skłonność do wspólpracy wynikającą z życia grupowego i skłonności do rywalizacji o pożywienie, status w grupie i partnerki wynikającej z odrębnego statusu pojedyńczego organizmu.

Dalsza ewolucja, która odbywała się w warunkach dużych grupo społecznych i gęstych interakcji między osobnikami oddziaływała na obie te skłonności i położyła nacisk na rozwój wspólpracy kształtujący złozone relacje społeczne, ograniczając relacje rywalizacyjne i je przekształcając.

W ten sposób ewolucja doprowadziła do ukształtowania się umysłu społecznego, w którym pojawiły się moduły: poznawczy,  emocjonalno-uczuciowy i wolicjonalny. Dominował oczywiście moduł odpowiedzialny za relacje w grupie. To grupa była ostatecznym sędzią.

Nas interesuje tu rozwój refleksji i autorefleksji. Współpraca wymagała refleksji nad organizacją wewnętrznych relacji w grupie, rozumienia interesów poszczególnych partnerów w grupie, a także autorefleksji wynikającej z indywidualnej perspektywy i rozumienia własnych, osobistych interesów i negocjowania ich z partnerami. We wczesnym etapie ewolucji, Indywidualny osobnik musiał podporządkować się obyczajom grupy. W stałych i niezbyt licznych grupach, gdzie wszyscy się znali, łatwo było obserwować partnerów i na podstawie obserwacji tworzyć listy rankingowe reputacji. To grupa i reprezentanci grupy była tą instytucją, która wydawała werdykt oceniający zachowania jednostki i tak było w życiu plemiennym i tak pozostaje dotychczas w cywilizacjach takich jak chińska czy japońska.

Żeby pojawił się w życiu społecznym jakiś nowy element, nie wystarczy sam ciekawy pomysł, On musi zostać zaakceptowany przez grupę jako ważny dla jej interesu, ale co najważniejsze, musi zostać zinstytucjonalizowany, żeby wszedł w obieg społeczny i został utrwalony. Kluczem jest więc instytucja.

Taki nowy element wprowadziło chrześcijaństwo, które uznało wolną wolę człowieka, wynikająćą jak widzielismy wyżej z aspektu rywalizacyjnego poddanego wyrafinowanej obróbce. Wolna wola została oficjalnie uznana i zinstytucjonalizowana w postaci instytucji sumienia i sakramentów religijnych. Ten mechanizm okazał się bardzo przydatny w liczniejszych populacjach, gdzie ludzie znali się mniej lub wcale się nie znali. Wiara i jej instytucje sprawiały, że relacje między ludźmi stały się bardziej przewidywalne.

W ten sposób moduł autorefleksji został rozbudowany, poszerzony i przeksztalcił się w moduł samokontroli. To nie grupa nadzoruje od tego momentu jednostkę, ona ma szeroki zakres wolności i nadzoruje się sama dzięki sumieniu wchodzącemu w skład modułu samokontroli. To zapewnia jednostce spory zakres autonomii i jest źródłem jej kreatywności i dynamiki społecznej, bo czyni procesy spoleczne płynnymi, eliminując zakłocenia i potrzebę dodatkowej kontroli.. A na dalszym etapie składa się na kapitał społeczny niezbędny dla rozwoju społecznego. Jest jednak rzeczą oczywistą, że moduł samokontroli także jest wytworem ewolucujnej zdolnośći do współpracy, tyle że wypracowany w sposób bardzo wyrafinowany.

Likwidacja indywidualnego sumienia opartego na wspólnej wierze i wszystkich mechanizmów jego dzialania oznacza utratę samokontroli i zanik indywidualizmu, co oznacza zanik kreatywności i kapitału społecznego, a to prowadzi nas w stronę kolektywizmu i totalitaryzmu i utratę generatora rozwoju. A jak widzimy liberalizm zmierza do likwidacji chrześcijaństwa, bo autonomia jednostki zagraża interesom wpływowych grup interesów, chcących sterować społeczeństwem w sposób arbitralny. Te grupy interesów ignorują fakt, że tego rodzaju anarchia zagraża także im samym przez rozbicie struktur społecznych, rozpad więzi społecznych, nieprzewidywalność zachowań i ostatecznie - upadek systemu.

Rozwój społeczny musi być skorelowany z rozwojem jednostki. Społeczeństwo może oczywiscie trwać bez rozwoju jednostki, ale to będzie trwanie na poziomie plemiennym i w niewielkich liczebnie grupach. Jeżeli chcemy rozwoju, to rozwój musi być, primo, społeczny, a secundo, musi uwzględniacć wyrafinowane mechanizmy jednostkowej samokontroli. Poza tym istnieje, na obecnym etapie dziejów, ryzyko, że choć z akwarium mozna zrobić zupę, to z zupy akwarium zrobić się nie da i to ryzyko trzeba brać pod uwagę.

Fałszywy argument demoliberałów brzmi, że religia stanowi ograniczenie wolności, choć przecież z powyższego wywodu wyraźnie widać, że jest dokladnie odwrotnie - to chrześcijaństwo jest warunkiem i gwarantem osobistej i spolecznej wolności.

Społeczeństwo typu zachodniego składa się z dwóch zasadniczych czynników: z pojedyńczych, zindywidualizowanych jednostek i z systemu społecznego, czyli z pewnej struktury wiążacej te jednostki w całość. W obu tych warstwach musi występować ten sam kluczowy element pozwalający na sterowanie społecznością - po stronie jednostki mechanizm samokontroli oparty na wierze, a po stronie systemu instytucja Kościołą, z której jednostki czerpią wiarę.

Jeżeli z tego mechanizmu współzależności wykluczymy instytucję Kościoła, to usuniemy ze społeczności jądro systemu i system, choć ma jeszcze inne, drugorzędne, pochodne elementy kontroli, zacznie się powoli rozpadac. Likwidacja generatora energii społecznej unicestwia system. A w Polsce widać doskonale próby demontażu systemu chrześcijańskiego i towarzyszące temu objawy rozpadu indywidualności przemieniające się w rynsztok. Ten rozpad moralny  jest podobny do rozpadu ciała wrzuconego do próżni. Tak po prostu skonstruowane są złożone systemy.

A gdyby państwa zainteresowało sprawdzenie opisanego tu modelu, to polecam zastanowienie się nad modelem islamskim i  opisanie jego funkcjonowania w sposób w jaki ja uczyniłem powyżej w odniesieniu do chrześcijaństwa. Bo i model islamski musi być w jakiś sposób tak skonstruowany żeby zapewniać funkcjonowanie, ale najbardziej interesująca może być jakość funkcjonowania tego modelu. Można też zastanowić się nad możliwością skonstruowania modelu ateistycznego i jego funkcjonalnością. Do dzieła drodzy państwo.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)