Ostatni dzwonek ostrzegawczy

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

To był ostatni dzwonek ostrzegawczy. Jeżeli nawet rzecznik RPO występuje przeciwko obywatelom, w tym wypadku przeciwko rodzicom, a w obronie władzy, zamiast odwrotnie, to oznaka, że za naszymi plecami dokonuje się zakulisowa zmiana i konstruowany jest nowy system, który z demokracją nie ma nic wspólnego. Strategia tych sił jest prosta i widoczna gołym okiem - stymulować, dla zmyłki, powstawanie nowych, rachitycznych i bezsilnych partii politycznych, by zająć elektorat i kontestujących system polityków bezowocnymi staranami i by wskazując na takie partie mieć alibi, że to przecież demokracja. I Korwin, Gowin oraz Ziobro skutecznie przyczyniają się do tworzenia pejzażu wiosek potiomkinowskich. Także Kaczyński w tym układzie nic nie zwojuje, otoczony rozmaitymi buforami blokującymi. I taki system może trwać aż do kolejnego kryzysu, czy to na wzór finansowego czy też ukraińskiego. Wtedy korzystając, że uwaga elektoratu będzie zwrócona w innym kierunku, będzie można pomajstrować przy wajchsze i dokonać kolejnych zakulisowych przeróbek, podróbek.

Nie ma sensu oszukiwać się i blablać na forach internetowych, że jest OK i Polska rośnie w siłę, jak czynią to zwolennicy władzy lub oczekiwać, że może samo się coś zrobi i zmieni, jak bąkają władzy przeciwnicy. Jest rzeczą oczywistą, że w trybie demokratycznym systemu się nie zmieni, więc należy powołać, tradycyjnie, ponadpartyjną konfederację i przygotować przewrót, dobrze przemyślany i przedyskutowany, bo warianty mogą być różne, o różnych stopniach użycia przemocy.

Pozostawienie rzeczy ich własnemu biegowi i rozglądanie się wokół, w nadziei, że w końcu ktoś coś zrobi za nas jest zbyt ryzykowne, nie mówiąc już o tym, że jest po prostu głupie. Nie należy też zważać na podnoszone propagandowe zastrzeżenia, że "demokracja wyklucza takie radykalne działania", bo system wykorzystuje demokratyczne narzędzia przeciwko demokracji. Ta "demokracja" to pozór, w który mamy wierzyć, a którym oni, ONI się absolutnie nie przejmują uznając nas za frajerów. Ponieważ jednak są to w ostatecznym rozrachunku pospolite durnie, to pełno w ich działaniu niedoróbek, które ich demaskują, jak w przypadku afery z "zamachowcem", Brunonem K. 

Brak głosów