Od recydywy saskiej do recydywy stanisławowskiej

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Mentalne trendy wśród zwolenników "salonu" i establishmentu można rozpoznać po pewnych działaniach symbolicznych. Takim symbolicznym aktem jest wystawa poświęcona ostatniemu królowi, Stanisławowi Augustwi na Zamku Królewskim. Identyczne trendy były inspirowane rzez władze peerelowskie i to jest najwyraźniejszy sygnał kierunku myslenia i kierunku manipulacji.

Tak jak niesuwerenny był ostatni król, który doprowadził do zaborów, tak samo niesuwerenni są jego zwolennicy.Takiego bohatera sobie wybierają i to wiele o nich mówi. Co najbardziej łączy obecnych admiratorów króla z jego ostawą to ogromna łatwość zaciągania gigantycznych długów. Wszelkie dyskusje wokół Stanisława Augusta zawsze służyły jako alibi dla środowisk działających na rzecz ograniczania suwerenności Polski.

W "Uważam rze" i w Plusie/Minusie pojawiły się artykuły poświęcone wymowie wystawy.Piotr Semka w "Urze", krytycznie oceniając wydźwięk wystawy stawia jak najbardziej aktualne pytanie:

"Jak można zacząć się przygotowywać do braku niepodległości ? Jak elity wielkiego państwa mogły nabrać przekonania, że same nic nie mogą i trzeba swoje interesy załatwiać "po prośbie" w stolicach wielkich mocarstw ? Czy wszystkie te żenujące cechy nie powinny być przywoływane jako przestroga dla przyszłych pokoleń ? "

Do niedawna niezwykle adekwatne wydawały się porównania z epoką saską, teraz, po wyczynach Sikorskiego,sprawy uległy przyspieszeniu i nieodparte wydają się porównania do epoki stanisławowskiej, gdy establishment w imię obrony poziomu życia skłonny jest do daleko idących ograniczeń suwerenności. Przy okazji okazuje się,że mamy do czynienia z głoszeniem sprzecznych tez - raz mówi się o braterstwie i bezinteresowności narodów i państw, by za chwilę głosić coś odwrotnego wskazując,że w nowej Europie nie ma miejsca na niezależność w starym stylu.

Brak głosów