Media: PIS rządzi

Rządu nie ma nigdzie, ani w w realu ani w wirtualu.
Rządzi PIS, a jakże, przynajmniej w wirtualu,i tylko w tle, oplotkami przemykają się jacyś platformersi grający w paintballa. Im bardziej PIS rządzi w mediach tym mniej należy przejmować się "wewnętrzną walką" w PIS. W sieci zaś panuje, jak zwykle, bieżączka i drzewa przesłaniają las.

Wyraźnie da się wyczuć,że niezależnie od tego jak potoczą się wydarzenia w PIS, przyniosą one efekty korzystne dla obu stron tego 'medialnego' przede wszystkim, konfliktu. Mój scenariusz właściwej reakcji na sytuację po wyborach związaną z pojawieniem się partii koncesjonowanych był inny niż przyjął PIS. W moim scenariuszu PIS działa jako partia trzymająca nogę w drzwiach i starająca się powstrzymywać zjawiska totalizacji życia spoleczno-politycznego
a jednocześnie poświęcająca więcej uwagi by promować i inspirować spoleczne ruchy pozapolityczne, oddolne, tak by przygotować otoczenie i zaplecze gotowe do skonsumowania nieoczekiwanych i nieprzewidywalnych w tej chwili zmian. Ale też jest rzeczą oczywistą,że scena polityczna ma swoją własną autonomię i podjęto po prawej stronie sceny działania będące naturalną reakcją na ruchy po drugiej stronie sceny. Tutaj, dynamika wydarzeń, niezaleznie od tego czy sterowanych, czy spontanicznych, może doprowadzić do nieoczekiwanych zmian, bo ludzie, w tym politycy, to nie roboty.

Na krótką metę zamieszanie po prawej stronie przynosi korzyści obozowi rządowemu, stanowiąc doskonałą przykrywkę, ale ta robota medialna jest szyta zbyt grubymi nićmi by ktoś mógł traktować ją do końca poważnie. POnadto, w sposób zupełnie niezamierzony ludzie PISu, niezależnie od tego z jakiej frakcji pochodzą, stoją w centrum uwagi, i wbrew intencjom mediów przyciągają uwagę zwykłych ludzi,zyskując darmową reklamę i popularność, bo jak mówi porzekadło, nie ważne jest jak mówią, ważne że są w centrum uwagi. Należy więc się spodziewać,że za zmianami na scenie politycznej nastąpią istotne przesunięcia w elektoracie.